Luquinhas

Luquinhas - od spania na lotnisku do transferu do Legii

Redaktor Piotr Kamieniecki

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

02.07.2019 14:20

(akt. 17.07.2019 00:07)

Zanim trafił do Europy, szukał klubu w Brazylii śpiąc na lotniskach i nie mając co jeść. Po transferze, mieszkał w jednym domu z trzynastoma innymi zawodnikami. Potem występował w jednym zespole z Luką Joviciem, który właśnie trafił do Realu Madryt. Teraz Luquinhasa od Legii Warszawa dzielą tylko testy medyczne.

Lucas Lima Linhares, bo tak nazywa się Brazylijczyk, trafił do Europy we wrześniu 2014 roku. Na zarejestrowanie jego certyfikatu w portugalskim związku piłkarskim musiał czekać kilka miesięcy. W nowym roku piłkarz mógł oficjalnie zadebiutować w barwach Vilafranquense. Wcześniej występował w brazylijskim zespole Ceilandense. Droga do poważnej piłki nie była jednak prosta. Jako 15-latek szukał szczęścia w klubach z Sao Paulo oraz Bahii. Tam obiecano mu porządną opiekę, indywidualnego opiekuna, pojechał więc w nieznane. Człowiek, który był wynagradzany za pomoc nastolatkowi, nagle zniknął, a młokos, nie chcąc martwić mamy, nie powiedział jej o tym ani słowa. 

Został sam. Jeśli już udało się zdobyć coś do jedzenia, to jadł. Spał w miejscach publicznych, na dworcach czy lotniskach, jak miało to miejsce w Sao Paulo. A rodzina się zadłużała. Najbliższi tak mocno wierzyli w Lucasa, że robili wszystko, aby mu się powiodło. Ojciec sprzedawał warzywa na lokalnym targu, kokosów z tego nie było, a koszty utrzymania syna, duże. - Gdy wreszcie pojawiła się opcja ruchu, związania się z portugalskim klubem, musieliśmy go puścić. Nie mogliśmy rujnować jego marzeń - opowiadała w jednym z wywiadów dla gazety "Record" matka zawodnika. 

- Ostatecznie w moim mieście zjawił się człowiek związany z Vilafranquense. Zaproponował mi wyjazd do Europy, a ja podjąłem rekawicę i zgodziłem się na takie wyzwanie - opowiadał zawodnik. Jednak łatwo nie było. Kiedy trafił do portugalskiego klubu dzielił mieszkanie z ... 13 innymi zawodnikami!
- Zawsze prosiłam go o to, by nie pozwolił, by futbol go zmienił. Wciąż pozostał skromnym człowiekiem - opowiadała matka, która dodawała, że jest niezwykle wdzięczna za warunki i opiekę, jaką jej syn otrzymał w Portugalii. Dla Vilafranquense strzelił piętnaście goli w 30 meczach.

Z czasem piłkarzem z niższej ligi zainteresowali się skauci Benfiki. Do transferu doszło szybko, a zawodnik trafił do drugiej drużyny. W Villafranquese podkreślano, że z klubu odchodzi zawodnik pełen pokory i gotowości do nauki. W lizbońskim klubie rozegał 14 meczów na poziomie drugiej ligi w sezonie 16/17, miał jedną asystę. Tylko w końcówce sezonu był wystawiany w podstawowym składzie, wcześniej pełniąc rolę rezerwowego lub nie łapiąc się do kadry meczowej. Na boisku spędził 605 minut w 42 kolejkach.

Luquinhas miał też okazję występować w jednym zespole z Luką Joviciem, który latem zmienił Eintracht Frankfurt na Real Madryt za blisko 60 mln euro. Razem z nimi trenował Romario Balde, aktualnie gracz Lechii Gdańsk. Po sezonie w stolicy Portugalii, mimo 4-letniego kontraktu, doszło do zmian w życiu skrzydłowego. Brazylijczyk zmienił klub trafiając do Desportivo Aves i prawie natychmiast został wypożyczony do środowiska, który doskonale znał - Vilafranquense. Po spędzeniu tam dwunastu miesięcy wrócił do Aves, gdzie trenował z zespołem do lat 23. Trzeba przy tym zauważyć, że Benfika zachowała sobie 50 procent praw z kolejnego transferu zawodnika. Przełom nastąpił w styczniu 2019 roku.

- W Benfice zacząłem piłkarsko dorastać, zdobyłem bezcenne doświadczenie i poznałem, czym jest naprawdę portugalski futbol. Po czasie widzę, że wciąż mogę się wiele nauczyć. Moją mocną stroną jest szybkość. Uważam się także za inteligentnego piłkarza. Wiem, że mocno grzeszę w aspekcie wykończenia akcji. Finalizacja to coś, nad czym muszę mocno pracować - stwierdził zawodnik po ostatnim sezonie. - To piłkarz, który może być lubiany przez trenera. Nie komplikuje sytuacji, za to zawwsze ma tę samą twarz, która pokazuje silne skupienie na treningach i bardzo dobrą mentalość. Musi poprawić wykończenie akcji i podejmowanie decyzji w ostatniej fazie akcji. Tworzy wiele sytuacji, dobrze radzi sobie z odbiorem piłki - opisywał skrzydłowego Leandro, trener zespołu Aves do lat 23. - Luquinhas ma wszystko, by zajść daleko - kwituje krótko w rozmowie z "O Jogo" Rodolfo Frutuoso pracujący w Villafranquese.

- Jeśli ktoś mi ufa, to chcę się za to odpłacić i jak najlepiej wykonywać swoją pracę - mówił po jednym ze styczniowych meczów Brazylijczyk. Początek roku był przełomowy dla Luquinhasa, który  przebojem wdarł się do składu perwszego zespołu Aves. W rundzie wiosennej piłkarz rozegrał w portugalskiej ekstraklasie 17 meczów, w których nie strzelił żadnego gola, ale cztery razy asystował przy bramkach zdobywanych przez kolegów. Na boisku spędził 1400 minut, debiutując w rywalizacji z Vitorią Setubal. Najlepsza w wykonaniu zawodnika była zwłaszcza końcówka sezonu. Wtedy skrzydłowy miał trzy asysty w trzech kolejnych spotkaniach: ze Sportingiem, Vitorią Guimaraes oraz Belenenses. Jego zespół zakończył rozgrywki na 14. miejscu.

Runda wiosenna wzbudziła zainteresowanie kilku klubów Luquinhasem. Media w Portugalii zwracały uwagę na ofertę z bułgarskiego Łudogorca Razgrad. Z czasem pojawiła się też propozycja z Polski. Legii wpadł w oko w czasie wizyt skautów na meczach NOS Ligi, odtąd był obserwowany regularnie.

Legia pozyskuje skrzydłowego, który grał przede wszystkim po lewej stronie boiska. Wedle platformy "WyScout", przez całą ostatnią rundę 47,8% jego akcji kończyło się sukcesem. 22-latek oddał 30 strzałów, z których tylko osiem było celnych. Zawodnik wykonał 299 podań, z których 79,9% dotarło do partnerów z zespołu. W oczy rzuca się wskaźnik dryblingu. Na 100 prób, aż 75 z nich zakończyło się sukcesem. Gracz toczy również średnio 27 pojedynki z przeciwnikami na mecz, a wygrywa 42 procent z nich. Pozytywem jest wspomniany już przez jego trenerów fakt walki o piłkę w defensywie. Gracz może pochwalić się średnio 3,44 przechwytami na mecz. Do tego należy doliczyć średnio ponad 8 strat w każdym spotkaniu.

Luquinhas często schodzi do środka, co może budzić pewne skojarzenia z Guilherme. Piłkarz rzadko decyduje się na dośrodkowania, z których 40 procent dochodzi do partnerów z zespołu. Szybkość zawodnika sprawia zaś, że jest często faulowany przez przeciwników. W zakończonym sezonie nie było meczu, w którym nie zostałby powalony z przekroczeniem przepisów. Rekordem było spotkanie z Boavistą, kiedy Aves zyskało sześć rzutów wolnych po atakach rywali na Brazylijczyka. Zawodnik jest faulowany średnio cztery razy na mecz. Ze wzostem 169 cm nie jest skuteczny w walce o górne piłki. Luquinhas wygrał 28% pojedynków główkowych, które stoczył z rywalami.

Latem doszło do rewolucji na bokach pomocy Legii. Z klubu odeszli m.in. Michał Kucharczyk, Sebastian Szymański czy Iuri Medeiros, którzy zajmowali miejsca na boku boiska. Ostatnio z Legią związał się Arvydas Novikovas, a w składzie pozostają Salvador Agra Dominik Nagy. O szansę walczą również młodzieżowcy, w tym Kacper Kostorz. Pole manewru ma zwiększyć Luquinhas, Brazylijczyk, który we wtorek powinien pojawić się w Warszawie, a po przejściu testów medycznych podpisać 3-letni kontrakt ze stołecznym klubem. 

Polecamy

Komentarze (86)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.