Luquinhas

Luquinhas: Trener przekonał mnie do nowej pozycji

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

22.11.2019 10:25

(akt. 22.11.2019 14:35)

- Nigdy nie grałem poza krajami, w którym używa się portugalskiego ani nie uczyłem się języków w szkole. Teraz z żoną dwa razy w tygodniu chodzimy na lekcje angielskiego. Ona jest lepszym uczniem. Dla mnie portugalski był jedynym znanym językiem. Na początku wyzwaniem było nawet porozumienie się w restauracji. Były sytuacje poza klubem, że kolega zaczynał do mnie mówić po polsku. Słyszałem szelest. Po angielsku. Nie rozumiem, to samo. I staliśmy, patrząc na siebie - opowiada w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" pomocnik Legii, Luquinhas.

W ekstraklasie jest pan najlepszym asystentem Legii z pięcioma decydującymi podaniami. Liczby były kluczowe w nabraniu pewności siebie?

Przyjaciele z grupy na Whatsappie w końcu przestali się śmiać, że jestem wartościowym piłkarzem tylko do linii pola karnego. Gole i asysty zawsze napędzają, wskazują dobry kierunek pracy, dlatego cieszę się, że udało mi się przełamać. Tych bramek powinno być więcej, ale i tak widzę postępy w procesie podejmowania decyzji.

Zbawienna okazała się zmiana pozycji? Aleksandar Vuković przestawił pana ze skrzydła do środka pola za plecy napastnika.

Nigdy nie grałem jako ofensywny pomocnik. A tu okazuje się, że potrafię wykorzystać przestrzeń, przyspieszyć grę, zaskoczyć rywala. Wydawało mi się, że potrzebuję miejsca na bokach, a tu radzę sobie w środku, gdzie nikt mnie nie wystawiał. Bardzo mi to służy.

To autorski projekt trenera?

Tak. I nie spodziewałem się, że przyniesie takie efekty. Gdy przekazał mi ten pomysł, czułem się niepewnie. Jak to? Przecież nigdy tak nie grałem, nawet w Brazylii. Bałem się, że nie będę dobrze wpływał na grę. Pewnego dnia jednak namówił mnie, żeby spróbować. Pierwszy, drugi mecz, a ja zobaczyłem, że to ma sens.

Jak w takiej sytuacji wygląda komunikacja?

Mamy wielu Portugalczyków w drużynie, więc trener im przekazuje szczegóły i swoje wymagania, a oni tłumaczą mi to, żebym nie ominął niczego ważnego.

Co udało się panu poprawić w Warszawie?

Wykończenie na przykład. Nadal nie mam wielu goli, ale widzę, że już decyduję się szybciej i konkretniej na właściwe ruchy. W Portugalii nie próbowałem wielu strzałów, mijałem trzech zawodników, po czym oddawałem piłkę do boku. „Ładnie, ale co z tego wyniknęło dla naszej akcji?” – słyszałem. Tu staram się być konkretniejszy i widzę poprawę. Szukam uderzeń, okazji, by moje zagrania przynosiły korzyści. Trenerzy skupili się na tym, bym poświęcił się takiej pracy, ćwiczył wykończenie, zwracali na mnie uwagę. Rozwinąłem się tu.

Zapis całej rozmowy z Luquinhasem można przeczytać w piątkowym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Historia Legii: Co wiesz o początkach klubu

Galeria: Wystawa Legii i Domu Spotkań z Historią
1/14 Kto był pomysłodawcą nazwy Legia?

Polecamy

Komentarze (99)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.