Domyślne zdjęcie Legia.Net

Maciej Iwański: Ani słowa o reprezentacji

Macin Szymczyk

Źródło:

23.02.2009 14:26

(akt. 18.12.2018 04:25)

Pierwszy sukces w tym sezonie Legia może sobie zapisać. Wygraliście z Lechem Poznań, i to 7:1. Wprawdzie tylko na PlayStation, ale zawsze. - Pewnie, że miło jest ograć Lecha, ale ja akurat nie jestem zapalonym miłośnikiem gier komputerowych. Radziłem sobie, bo mi chłopaki pokazali kilka razy jak się gra. To chyba raczej dla mojego synka dobre zajęcie. Miałem rzut karny i coś źle wcisnąłem i trafiłem prosto w bramkarza - opowiada pomocnik Legii <b>Maciej Iwański</b>
Wróćmy jednak do rzeczywistości, tej niewirtualnej. W piątek w meczu Pucharu Ekstraklasy z Bełchatowem zremisowaliście 1:1. Trener Jan Urban mówił, że będzie to ostatni test przed ligą. Klasówka zdana, ale chyba na trójeczkę. - Nie był to najgorszy mecz w naszym wykonaniu. Wynik może nie zachwyca, ale źle to nie wyglądało. Ale sami czujemy, że nogi nie są na tyle świeże, jak powinny być w lidze. To jasne. Ale wierzymy, że ta świeżość przyjdzie. Czy już na najbliższy mecz ligowy z Polonią? Bardzo byśmy tego chcieli. Zdążycie z formą? Sam Pan mówi, że nie jesteście w optymalnej dyspozycji. - We wszystkich sparingach wyglądaliśmy w miarę dobrze. Zwłaszcza fizycznie. Ale stać nas na dużo więcej. Czujemy w nogach zgrupowania. Świeżości nie ma. Jeszcze nie ma. Kolegów oceniać Pan nigdy nie chce, to może porozmawiajmy o Pana formie. W sparingu z Bayerem Leverkusen został Pan bohaterem, strzelił dwie bramki w końcówce spotkania. W piątek z Bełchatowem było już dużo słabiej. - W takim okresie, gdy ćwiczymy dwa razy dziennie, raz czujemy się świetnie, innym razem dużo gorzej. Ale to normalne przy takiej dawce obciążeń. Jeżeli chodzi o taktykę, na pewno wygląda wszystko dobrze. Ale wiemy, że fizycznie to jeszcze nie jest ten poziom, który powinien być w lidze. Także i mój. W piątek derbowy mecz z Polonią Warszawa. Specjalna mobilizacja? - Dla kibiców na pewno, dla nas będzie to jednak normalne spotkanie, takie jak każde. Podteksty są, ale zajmują się nimi media i fani. W składzie Legii jest kilka niewiadomych. Panu lepiej gra się z Arielem Borysiukiem czy Tomaszem Jarzębowskim? - Ja sam jestem niewiadomą, to po co mam opowiadać o innych niewiadomych? Chyba Pan żartuje. I po co ta kokieteria? - Nikt nie wie, kto wyjdzie w pierwszym składzie w lidze. W sparingach graliśmy różnym zestawieniem, w Bełchatowie wystąpiliśmy jeszcze w innym. Część osób leczy kontuzje i nie wiadomo, czy zdążą się wyleczyć na mecz ligowy. Maciej Iwański wybiegnie w pierwszym składzie z Polonią. Przecież wie o tym każde dziecko. - Wcale nie musi tak być. Podczas sparingów w pierwszym składzie częściej grał Piotrek Giza. Ma drobny uraz i gdy wróci do zdrowia, nie poprzestanie na tym, aby siedzieć na ławce rezerwowych. Oglądał Pan mecz Lecha Poznań z Udinese? Jest się kogo bać przed wznowieniem ligi? - Oglądałem końcówkę, czyli to, co najważniejsze. Szkoda, że lechici stracili takie przypadkowe bramki. Analizował Pan ten mecz pod kątem rywalizacji Legii i Lecha w lidze? - Obie drużyny bardzo dobrze się znają, dlatego trudno mówić o jakichś odkryciach. Lech nie jest jeszcze w najwyższej formie, ale słowa uznania im się należą. Potrafili odrobić dwie bramki w starciu z włoskim zespołem. Poważnej kontuzji doznał w piątek Łukasz Garguła, jeden z rozgrywających reprezentacji Polski. Nie przeszła Panu przez głowę myśl, że może trener Leo Beenhakker odnajdzie Pana numer w notesie? - Ja jestem w Legii Warszawa. Dziękuję bardzo za rozmowę. Drażnią Pana pytania o kadrę? - Po prostu nie chcę rozmawiać o reprezentacji.

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.