Marcin Komorowski: Najlepszy okres w karierze miałem w Legii

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: 2x45.info

27.12.2020 18:55

(akt. 27.12.2020 19:01)

W latach 2009-12 Marcin Komorowski był piłkarzem Legii, zagrał z "eLką" na piersi 75 meczów, zdobył z zespołem Puchar Polski, grał w Lidze Europy. Potem odszedł do Tereka, miał wrócić na Łazienkowską, ale plany pokrzyżowała kontuzja, która ostatecznie zakończyła jego karierę. Dziś "Komor" zajmuje się nieruchomościami.

- Jak zdrowie? Dziękuję, w porządku. Nie jest to takie funkcjonowanie jak przed kontuzją. Dzisiaj mogę sobie pozwolić jedynie na amatorskie granie. Cieszę się, że kiedy tylko chcę, mogę iść pobiegać, mogę dla zabawy pograć w piłkę. Na pewno nie jest tak jak kiedyś, że po rozegraniu meczu noga mnie nie boli. Przeciwnie, nawet po amatorskim graniu boli, potrzeba trochę czasu na regenerację, ale patrzę na to wszystko pozytywnie: korzystam z tych radosnych chwil, kiedy mogę się poruszać. 

- Gdy doznałem urazu zastanawiałem się, czy lepiej było postawić na rehabilitacje, a nie od razu się operować. Z drugiej strony była presja czasu, żeby jak najszybciej wyzdrowieć i pojechać na Euro… Sporo argumentów za jedną drogą, tyle samo za drugą. Wielokrotnie rozkładałem to na czynniki pierwsze. Otrzymałem zapewnienie, że dwa miesiące po operacji jestem do grania, a w przypadku rehabilitacji ten okres nie był pewny. Wybrałem operację. W sumie przeszedłem trzy zabiegi. Żyłem długo nadzieją, światełko w tunelu było, aż w końcu zgasło. Uświadomiłem sobie jedną rzecz: sorry, ale nie jesteś w stanie po tylu zabiegach, po tylu ingerencjach, wrócić do gry w niedalekiej przyszłości. Zakończyłem karierę. Ale tak naprawdę zakończyłem ją w momencie zgody na operację. Gdzieś został popełniony błąd albo po prostu jestem takim przypadkiem, że mój organizm zareagował tak, jak zareagował.

- Dobrze się czułem w Rosji, w Tereku, ale mój najlepszy okres to Liga Europy z Legią. To był top, brakowało jedynie występów w reprezentacji Polski. Dzięki temu i mojemu menedżerowi Mariuszowi Piekarskiemu, miałem ciekawe finansowo oferty. Najpierw z Chin, później z Arabii Saudysjkiej, aż w końcu ta z Rosji. Tam poznałem cara (śmiech). Tak nazywam Stanisława Czerczesowa. Super trener, super facet. Takich postaci nie spotyka się na co dzień. Charakterniak. Kiedyś Mauricio z jakimś czarnoskórym zawodnikiem skoczyli do siebie, trener wszedł między nich, każdemu wymierzył po ciosie i wyrzucił ich z treningu. Innym razem podszedł do mnie i pyta czy byłem w wojsku? Odpowiedziałem że nie. W pewnym momencie schylił się i z pół obrotu przed samym nosem przeleciał mi jego but i mówi: widzisz, a ja byłem.

- Teraz z piłki to tyllko telewizja. Oglądam jedynie reprezentację i Legię, chociaż też nie wszystko, czego żałuję, bo całym sercem kibicuję tym drużynom. Kilka razy byłem na ŁKS-ie, w którym sam grałem, występował w nim mój tata, a do tego mam blisko na stadion. Teraz w moim życiu jest inny etap. Zawsze mnie interesowały nieruchomości i w nie inwestowałem. Zaangażowałem się też w deweloperkę, zarówno mieszkaniową jak i komercyjną, i w tym kierunku chcę się rozwijać. Chciałbym aby to poszło jak w piłce: systematyczny wzrost do momentu, kiedy będę już czuł się w tym jak ryba w wodzie. 

Zapis całej rozmowy z Marcinem Komorowskim można przeczytać w serwisie 2x45.info

Polecamy

Komentarze (20)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.