Domyślne zdjęcie Legia.Net

Marcin Rosłoń - jedyny warszawiak w derbach

Mirosław Drożdż

Źródło: gazeta.pl

22.09.2005 00:21

(akt. 27.12.2018 15:35)

<b>Marcin Rosłoń</b> będzie jedynym warszawiakiem w drużynie Legii, w derbowym meczu z Polonią, który odbędzie się w najbliższy piątek przy Łazienkowskiej. Pozostałych dwóch - <b>Marcin Smoliński</b> i <b>Tomasz Jarzębowski</b>, nie wystąpi. "Rosół" urodził się na Mokotowie przy ulicy Komarowa (obecnie Wołoskiej). Całe życie mieszkał na Ursynowie. Teraz także tam mieszka - od niedawna z małżonką.
- Ale całe moje życie kręciło się blisko Legii. Chodziłem do Szkoły Podstawowej nr 12 przy Górnośląskiej, a potem do liceum im. Batorego przy Myśliwieckiej. Teraz pracuję w Canal+, który redakcję też ma blisko stadionu - opowiada, jak to się mawia „najlepszy piłkarz wśród dziennikarzy”. - Już o tym nie mówmy. Każdy o tym wspomina i to robi się aż groteskowe - dodaje. Rosłoń jest wychowankiem Legii, jest w niej od lat (z krótką przerwą na Lecha Poznań i Świt Nowy Dwór). Po debiucie w pierwszej drużynie na lata ugrzązł w rezerwach. Dla pierwszego zespołu odnalazł go Jacek Zieliński. Wystawiał go do składu rzadko, ale jednak - na pozycji defensywnego pomocnika. Dariusz Wdowczyk też daje mu szansę, tyle że na pozycji stopera. Teraz Rosłoń jest jedynym legionistą, który urodziwszy się w Warszawie, ma szansę wystąpić w piątkowych derbach (Tomasz Jarzębowski jest kontuzjowany i rehabilituje się w Szczecinie, a Marcin Smoliński pojechał z reprezentacją młodzieżową do Portugalii). - Derby to oczywiście dla mnie wyjątkowe spotkanie. Jestem z Warszawy, wychowałem się w Legii, a prowadzący Polonię trener Kubicki był moim trenerem w rezerwach i pierwszej drużynie. Jestem też pazerny na grę w ekstraklasie, w dobrym tego słowa znaczeniu. Może dlatego, że tak długo na to czekałem - mówi zawodnik, który w derbach grał do tej pory tylko na poziomie zespołów rezerwowych. - Czy moi szkolni koledzy sympatyzowali z jednym lub drugim klubem? Obracałem się raczej wśród ludzi, którzy lubili grać w piłkę, ale aż tak nią się nie interesowali. W drużynie Polonii gra sześciu warszawiaków DARIUSZ DŹWIGAŁA (36 LAT). Wychował się na Grochowie. Jego pierwszym klubem był Drukarz, ale w Polonii spędził kilkanaście lat. Z nią awansował do ekstraklasy w 1993 roku. Grał w jej barwach w pierwszych derbach po awansie do ekstraklasy. Strzelił samobójczego gola, który dał zwycięstwo Legii. Długo płakał na boisku. Gdy grał w Polonii, nigdy nie udało mu się wygrać z Legią. - Wygrywałem, gdy byłem w Pogoni i raz z Górnikiem Zabrze na Łazienkowskiej. Bramkę w 90. minucie strzelił wtedy Sobczak. Chciałbym wreszcie wygrać w derbach, zdobyć przynajmniej punkt. Większość chłopaków z mojego osiedla to legioniści. Poznają mnie. Obok prowadzę zajęcia z dziećmi. Często przychodzą na te treningi, stoją i krzyczą Legia, Legia, czasami coś złośliwego. Gdybyśmy wygrali, może to by się zmieniło. WOJCIECH SZYMANEK (23 LATA). Chłopak z Pragi. Mieszka obok bazaru Różyckiego, na Brzeskiej. Od zawsze w Polonii. Przeciw Legii grał już kilkakrotnie, także w tym często wspominanym meczu przy Łazienkowskiej (2:7). On też strzelił wtedy gola. Tyle że samobójczego. - Derby? To odpust w Warszawie. Po prostu święto. Dla mnie jako warszawiaka to najważniejszy mecz w sezonie. Kiedyś tak nie było. Jako młody chłopak nawet jako junior w Polonii nie interesowałem się polską ligą, więc nie chodziłem na mecze derbowe. Oglądałem Ligę Mistrzów, ale najbardziej interesowała mnie NBA. Wstawałem o drugiej w nocy i śledziłem wszystkie transmisje. Na Pradze, tak jak wszędzie w Warszawie, jest więcej kibiców Legii. Wszyscy mnie znają, ale z racji tego, że gram w Polonii, nie mam żadnych kłopotów. Ci sami kibice często proszą mnie o bilet na mecz Polonii. KRZYSZTOF BĄK (23 LATA). Mieszka na Zaciszu. Od zawsze w Polonii. W derbach tylko przegrywał, ale strzelił ładną bramkę w przegranym 2:7 meczu przy Łazienkowskiej. - Żadne pocieszenie, tak samo i to, że gdy byłem juniorem, to z Legią chyba ani razu nie przegraliśmy. Wygrywaliśmy, często 7:0, zdarzało się i 8:0. W drugiej drużynie w III lidze też udawało się wygrać, tylko w ekstraklasie cały czas dostawaliśmy. Moi znajomi to przeważnie kibice Legii. Przed meczami zawsze życzą mi strzelenia gola, ale żebyśmy ostatecznie przegrali. Na derby jako chłopak nie chodziłem, wolałem takie mecze obejrzeć w telewizji. Zdarzało się, że zaglądałem na Legię, ale tylko na mecze z Wisłą czy Lechem. PAWEŁ KIESZEK (21 LAT). Pochodzi z Ochoty, teraz mieszka na Bielanach. Jego pierwszym trenerem w Polonii był Piotr Strejlau, obecnie jeden ze szkoleniowców juniorskich grup w Legii. Krótko występował też w Marymoncie. Grał już w derbach, półtora roku temu. Polonia przegrała 2:7, ale on na boisko wszedł w drugiej połowie. Puścił dwa gole, zresztą oba samobójcze. Ówczesny trener Legii, a obecnie „Czarnych Koszul”, Dariusz Kubicki wskazał na niego jako na najlepszego zawodnika Polonii. - To oczywiste, że takie mecze bardziej przeżywam. Jest fajna atmosfera, nie ukrywam, że zwłaszcza na Legii. Po porażkach wszyscy z nas się podśmiewają. No, to ja chciałbym w końcu wygrać, żeby ktoś podszedł i okazał nam szacunek za to, że pokonaliśmy Legię. JACEK MORYC (21 LAT). Urodził się w Warszawie, ale mieszka w Kobyłce. Nigdy jeszcze nie zagrał z Legią. Nawet w wieku juniora. Ma wielką szansę zagrać, bo w tym sezonie przebojem wdarł się do pierwszego składu. - Debiut ligowy mam już za sobą, teraz liczę na debiut w derbach. Raz byłem tylko na ławce rezerwowych, ale to nie to samo. Nie spalę się, choć spodziewam się, że będzie dobra, gorąca atmosfera. Moi koledzy to głównie legioniści. Nie mają żadnych uprzedzeń. Po meczach dzwonią do mnie, mówią, jakie noty dostałem w gazetach. Przed niedzielnym meczem od jednego z nich dostałem SMS-a. „Ogracie Wisłę, ale potem...” i symbol uśmiechu. Często bywałem na derbach jako kibic, ale tylko na Polonii. Siedziałem na głównej. Najgorzej wspominam te derby, kiedy legioniści spalili nam garaże. Potem wracałem tramwajem, szóstką. Jeden z kolegów miał flagę Polonii pod kurtką, a wokół pełno legionistów. Nie wiem, co by się stało, gdyby zajrzeli pod tę kurtkę. ANTONI ŁUKASIEWICZ (22 LATA). W dzieciństwie mieszkał na Sadybie, skąd znacznie bliżej na stadion Legii. Wybrał jednak Polonię, bo namówili go koledzy. W pierwszej drużynie debiutował w wieku 18 lat. Zdążył być już jej kapitanem. Nie wiadomo czy jutro zagra, bo ma kontuzję. - Ominął mnie już mecz z Wisłą, to chociaż chciałbym zagrać przeciw Legii. To mecz podwyższonych emocji i ryzyka. Krew szybciej płynie w żyłach i człowiek czuje, że ma więcej sił, by walczyć do końca. Jest do tego jakiś podtekst pozaboiskowy, bo kibice się nie lubią, więc walczy się nie tylko dla siebie. Zupełnie nie ma znaczenia, że zajmujemy ostatnie miejsce. Nigdy nie żałowałem, że wybrałem Polonię. Tu szkolenie młodzieży zawsze było na wysokim poziomie, łatwiej niż w Legii jest potem przebić się wychowankowi do pierwszego składu.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.