Marek Gołębiewski

Marek Gołębiewski: Ten zespół odpali

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: sportowefakty.wp.pl

10.11.2021 13:00

(akt. 14.11.2021 21:24)

- Mam to szczęście, że jestem z Mazowsza i zawsze kibicowałem Legii. Wiem, jaki to jest klub, wiem, gdzie przyszedłem. To była moja świadoma decyzja, w lipcu. Spodziewałem się czegoś takiego, takiej presji, ale nie ukrywam też, że nie jest łatwo szybko wyciągnąć Legię z dołka. Jest sporo do zrobienia. I od strony mentalnej, i okołosportowej. Choć progres jest – mówił w rozmowie z "WP SportoweFakty" Marek Gołębiewski, trener stołecznego klubu.

Po meczu ze Stalą udzielił pan na konferencji enigmatycznej wypowiedzi. O co panu chodziło? Bo te słowa wywołały spore poruszenie…

- Chodziło mi o to, że my, Legia, musimy iść razem, w jednym kierunku. Wszystkie "odnogi" klubu. W poniedziałek rozmawiałem z osobami z zarządu i działu sportowego, którzy bardzo mnie wsparli. Również w ten sposób, że jasno poinformowano, że pracuję przynajmniej do końca roku.

A poza wsparciem - jakich działań oczekiwał pan jeszcze od zarządu?

- Zgody na wprowadzenie kilku zmian, które uznałem za konieczne. Na przykład zmiana suplementacji, czy zmiana regulaminu wewnątrzklubowego, bo tego nie było. Ustaliliśmy pewne nowe zasady. Chodzi mi o aspekty około drużynowe, usprawnienie jej funkcjonowania.

Do tego dochodzi przygotowanie mentalne, dziś na przykład rozmawialiśmy z psychologiem, jak pomóc drużynie. To szereg różnych aspektów. Bo to nie jest tak, że przyjdzie trener Gołębiewski i wszystko zacznie funkcjonować od razu. To nie jest fabryka zabawek, które wychodzą seryjnie i ładnie. Mam 24 zawodników, każdy ma swoją osobowość, charakter. I muszę to "poskładać". W ciągu dwóch tygodni, gdy gramy co trzy dni, to dla trenera nie jest łatwe.

Na co pan liczy, jeśli chodzi o powrót Boruca?

- Artur już trenuje z zespołem, rozmawialiśmy dosyć długo, też mówił, że mogę na niego liczyć, że chce pomóc również w szatni. Do naszego sztabu dołącza też Tomek Jarzębowski, który Legię ma w sercu. Natomiast Artur, jeśli nic się nie wydarzy, to na mecz z Górnikiem Zabrze powinien już być brany pod uwagę do wyjścia w składzie.

W takich sytuacjach, jak ta Legii, zawsze się pojawia kwestia przygotowania fizycznego. Ci zawodnicy nie chcą, w co raczej nie wierzę, czy nie mogą, bo nie mają sił? 

- Etyka trenerska nie pozwala mi na publiczną ocenę. W tym sezonie Legia zagrała już 27 meczów, a na przykład Stal Mielec 13. Zresztą, nie chodzi tylko o Stal. Trzeba pamiętać, że Legia po prostu zagrała najwięcej meczów ze wszystkich polskich drużyn i jest to bardzo wymagające dla zawodników.

Teraz skupiamy się na przyszłości. Zmieniliśmy na szybko kilka rzeczy, na przykład protokół regeneracji, który wprowadziłem tydzień temu. To małe rzeczy, ale wierzę, że pomogą lepiej monitorować zawodników i dostosowywać obciążenia treningowe.

Na czym to polega?

- Zawodnik ma do wyboru kilka elementów odnowy biologicznej. Może iść na przykład na rolowanie, rowerek, przyjąć węglowodany, białko, skorzystać z zimnej, czy ciepłej kąpieli… To jest odpowiednio punktowane. Każdy zawodnik musi uzbierać po meczu 100 punktów. Sen, spacer… też się w to wliczają.

Pytanie tylko, czy wszyscy się do tego stosowali? Głośno sugerowano przecież, że niektórzy piłkarze Legii imprezowali. Badał pan temat?

- Tak, od razu, poprosiłem też piłkarzy o wyjaśnienia. Bo ta "afera" wypłynęła zaraz po tym, jak zostałem trenerem Legii. Tam było mnóstwo dezinformacji. Na przykład zdjęcie z wyjazdu nad Zegrze było z lipca, to nie były zdjęcia aktualne i nic na nim złego nie było.

Dzisiaj trzeba być bardzo ostrożnym w wydawaniu sądów w oparciu o takie materiały, bo bardzo łatwo nimi manipulować. Słyszałem o takiej historii z Niemiec. Nie pamiętam, jaki to był klub, ale chciał rozwiązać kontrakt z piłkarzem i chodził za nim przez dwa miesiące. I w pewnym momencie gość w barze poprosił tego piłkarza, aby mu podał butelkę wódki. I chłopa wywalili z klubu za picie alkoholu.

Tak czy inaczej, sporo się dzieje wokół Legii.

- Jestem w Legii dwa tygodnie, a to jakbym był w innym klubie przez rok. Pracy jest dużo, ale jestem pozytywnie nastawiony. Mam nadzieję, że wdrożone koncepcje dadzą nam dużego kopa do przodu. Ten zespół odpali. To są zbyt dobrzy zawodnicy, żeby ciągle przegrywali. Potrzebujemy jednego – dwóch zwycięskich meczów i wtedy już pójdzie...

Całą rozmowę z Markiem Gołębiewskim można przeczytać w serwisie sportowefakty.wp.pl.

Polecamy

Komentarze (174)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.