News: Marek Jóźwiak: Wieteska groźniejszy w ofensywie...

Marek Jóźwiak: Dostałem zakaz stadionowy na Legię

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl, Fakt

13.03.2014 09:13

(akt. 22.12.2018 11:21)

Prezes Bogusław Leśnodorski oświadczył na piśmie, że gdy pojawię się na jakimkolwiek meczu Legii na stadionie przy Łazienkowskiej, mam zostać z niego natychmiast wyproszony. Jestem w szoku, bo nikomu nic złego nie zrobiłem. Zastanawiam się nad pozwaniem prezesa Legii do sądu o naruszenie moich podstawowych praw jako obywatela - mówi Marek Jóźwiak, były piłkarz Legii i były dyrektor sportowy klubu.

Dostał pan zakaz przychodzenia na mecze Legii? Może to jakiś żart?


- Proszę mi wierzyć, znam się na żartach, ale tym razem mi nie do śmiechu. To może przeczytam fragment pisma wysłanego na adres kancelarii adwokackiej "Tomczak i Partnerzy", która za ciężkie tysiące złotych wynajmuje lożę na Pepsi Arena, i właśnie ja, jako jej biznesowy partner, korzystałem z karnetu. Cytuję: "W nawiązaniu do posiadanych przez państwa karnetów do strefy Silver (...) oraz w nawiązaniu do działań na szkodę naszej spółki i drużyny piłkarskiej Legii podejmowanych przez panów Marka Jóźwiaka i Dominika Jarosza uprzejmie zawiadamiamy, że wyżej wymienieni panowie są osobami niepożądanymi na stadionie Pepsi Arena. (...) W przypadku pojawienia się Marka Jóźwiaka lub Dominika Jarosza na stadionie Pepsi Arena, obie osoby zostaną z niego natychmiast wyproszone, a wszystkie posiadane przez Państwa karnety zostaną zablokowane". Koniec cytatu. Czyli jest jak w starej polskiej komedii: "Tych klientów nie obsługujemy".


Nie tylko pan został tak potraktowany, bo i Dominik Jarosz. Pracujecie razem w agencji piłkarskiej QFactor.


- I ta działalność panu Leśnodorskiemu się nie podoba. On by chciał, bym zachowywał się jak skaut Legii. Nie rozumie, że ja już pracuję na własny rachunek i w sprawach transferowych podejmuję decyzje najlepsze dla młodych piłkarzy, którzy mi zaufali.


Co konkretnie tak wzburzyło szefa Legii?


- Mogę się tylko domyślać, bo odkąd mnie zwolnił, nie rozmawialiśmy. Ostatnio reprezentowany przez naszą agencję piłkarz przeszedł z Piaseczna do Jagiellonii Białystok, choć Legia też go chciała. Chodzi o Dominika Prusaczyka, kapitana reprezentacji Polski U-16. Nie trafił do Legii gdyż oferta Jagiellonii była znacznie lepsza: zagwarantowane treningi z pierwszą drużyną, mieszkanie i pomoc w załatwieniu pracy dla mamy młodego piłkarza. W Legii dostałby tysiąc złotych brutto, pokój w internacie i bardzo mgliste perspektywy przebicia się do szerokiego składu pierwszej drużyny. Nie mam wątpliwości, że dla niego lepszą opcją była Jagiellonia. Rozumiem, że szefa Legii mogło to zasmucić, ale sorry - liczy się interes młodego chłopaka. Gdybym zachowywał się tak jak prezes, to kiedyś obraziłbym się na Arka Milika i wszystkich ludzi z nim związanych. U progu swojej kariery jedną nogą był już w Legii, ale wybrał ofertę Górnika Zabrze, bo miał tam gwarancję treningów z pierwszą drużyną. Ten zakaz od szefa Legii dostałem przed spotkaniem z Jagiellonią. Dobrze, że nie poszedłem na ten mecz, bo pewnie teraz oskarżyłby mnie, że to ja stałem za zamieszkami na trybunach.


Jako dyrektor sportowy nie ma pan sobie nic do zarzucenia?


- Były sukcesy, były porażki, jak w życiu. Nie pozwolę jednak, żeby ktoś zarzucał mi jakieś niejasne transakcje czy machlojki. I nie pozwolę, żeby ktoś traktował mnie tak jak pan Leśnodorski. To już nie chodzi nawet o to, że coś dla Legii w swoim życiu zrobiłem, ale o to, że pan Leśnodorski utrudnia mi wykonywanie zawodu, który wymaga mojej obecności m.in. na meczach Legii. Nie pozwolę, żeby pan Leśnodorski decydował, co mogę robić, a czego nie. Jemu chyba pomyliły się epoki. Stadion Legii nie jest jego prywatną własnością i klub z jego historią oraz dokonaniami też nie. Jeżeli mam bilet i nie złamałem prawa, to mogę wejść na stadion. Pan Leśnodorski obiecywał, że klub ukarze zakazami stadionowymi 50 kibiców. Na razie nie ukarał chyba nawet 30. Boję się, że mnie też uwzględnił w tych karach i potraktował jak 20 chuliganów. Wtedy rachunek by się zgadzał.


Może powinien pan porozmawiać z prezesem Legii?


- Ale o czym? Prezes na ramieniu ma tatuaż z Vito Corleone. Nie przypuszczałem, że jego znaczenie należy traktować aż tak dosłownie. Przez ponad rok uważałem na każde publicznie wypowiedziane słowo w kontekście nowego szefa a później też współwłaściciela Legii. Mógłbym mieć jakieś krytyczne uwagi pod jego adresem, ale zostawiałem je dla siebie. Nigdy nie dawałem mu powodu, by mnie atakował.


Zapis całej rozmowy z Markiem Jóźwiakiem można znaleźć na stronach "Przeglądu Sportowego"

- Nie chcemy mieć nic wspólnego z Markiem Jóźwiakiem jako agentem piłkarskim, bo taki był wniosek osób, które nadzorują działalność Akademii Legii. Nie chcę się wypowiadać w tej sprawie, bo nawet jej dokładnie nie znam - stwierdził prezes Legii na łamach "Faktu".

Polecamy

Komentarze (298)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.