Domyślne zdjęcie Legia.Net

Mariusz Zapolski czyli duszpasterz Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: Rzeczpospolita, Nasza Legia

24.12.2010 13:10

(akt. 15.12.2018 03:18)

Ksiądz Mariusz Zapolski od ponad 20 lat jest duszpasterzem Legii Warszawa. Nie zawsze był przy Łazienkowskiej mile widziany, ale był z drużyną m.in w Manchesterze czy Barcelonie. Teraz cieszy się na myśl o powstającej na trybunie zachodniej kaplicy i marzy by na zakończenie sezonu odprawić w niej Eucharystię za zdobycie przez Legię mistrzostwa Polski. 

fot. end.org.pl

- Moja przygoda z futbolem zaczęła się w 1989 roku, gdy do parafii w Tłuszczu, gdzie byłem wikariuszem, przyjechał Romek Kosecki z przyjaciółmi. Nasz wspólny znajomy Staszek Stoczyński stwierdził wtedy, że skoro tak bardzo interesuję się sportem, to może warto, bym trafił do Legii. Oczywiście, różnie na mnie wtedy patrzono. Wojskowi nie zawsze byli przychylni mojej obecności na stadionie, choć trener Legii pan Rudek Kapera ucieszył się, że przy drużynie będzie osoba, która zwróci uwagę nie tylko na przygotowanie fizyczne. Generałowie uważali, że powinienem siedzieć w kościele i tam czekać na zawodników. Musieli się bardzo zdziwić, kiedy w 1991 roku Manchester United przyjechał na Łazienkowską ze swoim księdzem, który jeździł z nimi na mecze od 30 lat. Dzięki Kaperze zaistniałem w klubie. Mogłem pojechać na mecz z Barceloną w Pucharze Zdobywców Pucharów i odprawić mszę świętą na Camp Nou dla całego zespołu. Była to podobno jedyna drużynowa Eucharystia w historii tego obiektu. Podczas tamtego wyjazdu byłem trochę zażenowany, że hiszpańscy dziennikarze bardziej interesowali się mną niż piłkarzami. Bardzo się cieszę, że na nowym stadionie Legii powstanie kaplica, na trybunie zachodniej. Ta barcelońska jest pod wezwaniem Matki Bożej z Montserrat, patronki Katalonii. Nasza mogłaby być pod wezwaniem Matki Bożej Łaskawej, patronki Warszawy. Wiemy, że właśnie ona zatrzymuje strzały... szatana.

- Jeżeli chodzi o stadion Legii, to marzenia łączą się ze wspomnieniami. Działo się to w roku 1990 podczas meczu księża - dziennikarze. Prowadziliśmy już 4:0 i nagle mój kolega ks. Grzegorz Kozicki dostał piłkę na skrzydło i przebiegł niemal całe boisko, mijając zwodami kilku przeciwników, łącznie z bramkarzem. Nie chcąc być egoistą, podał mi piłkę, abym mógł strzelić do pustej bramki. Zrobiłem ogromny zamach i... nagle znalazłem się na murawie, spadając plecami na linię bramkową. Już w bramce skutecznie udaremniałem kolejne próby strzelenia gola przez mojego kolegę. Cały stadion pokładał się ze śmiechu i krzyczał jedno słowo: "kapelan!". 

- Z obecną kadrą mam również dobre relacje. Marijan Antolović spytał mnie kiedyś, gdzie jest mój kościół, bo chciałby przyjechać na niedzielną Mszę Świętą, a z racji na słabszą znajomość języka byłoby mu łatwiej ze znajomym księdzem. Moim parafianinem jest Sebastian Szałachowski, niezbyt daleko mieszkają m.in. Tomek Kiełbowicz i Dickson Choto, którego niedawno odwiedziłem. Wspieranie kontuzjowanych graczy, to także moja rola. Bardzo się ucieszył z tych odwiedzin. Przy okazji Dixi podpisał trochę zdjęć, dla moich uczniów. Dziś nie tylko wśród piłkarzy, ale w ogóle wśród ludzi jest większa skłonność do zabobonów. Niektórzy uważają, że sama obecność księdza lub posiadanie „maskotek" religijnych pomoże w odniesieniu sukcesu. Duchowość jest uboższa, ale to czasami także wynik złej katechezy, bo jeśli za młodu nie trafi się na oddanego katechetę i ucieknie się od sfery duchowej, to później trudno jest do niej wrócić. Piłkarze mają dodatkową pokusę, bo przy dużych pieniądzach mają sporo czasu. Chodzi o to, żeby umieć go sobie zaplanować. Nie wiadomo ilu z nich naprawdę wierzy w moc duchowości i wspólnoty. A przecież więź z Panem Bogiem tworzy więź z drugim człowiekiem. Chciałbym pomagać zawodnikom nawiązywać tę więź - kończy ks. Mariusz Zapolski.

Polecamy

Komentarze (21)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.