Marko Vesović

Marko Vesović: Moim celem jest bycie gotowym na zimowy obóz

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: legia.com, Legia Warszawa

15.11.2020 19:40

(akt. 15.11.2020 19:44)

- Moim celem jest bycie gotowym na zimowy obóz. Zobaczymy jak to się potoczy, póki co wszystko wygląda okej, ale przede mną jeszcze dużo pracy. W każdym razie cel jest wyznaczony i myślę – mam nadzieję – że uda się go zrealizować – mówi w rozmowie z mediami klubowymi Marko Vesović, zawodnik stołecznego klubu.

21 czerwca 2020 roku, 46. minuta meczu ze Śląskiem Wrocław. Padasz na murawę i jaka jest twoja pierwsza myśl?

- Że zaraz wrócę na boisko. Wydawało mi się, że mogę kontynuować, nie czułem wcale jakiegoś dużego bólu. Do głowy wtedy mi nie przyszło, jak poważna będzie to kontuzja. Ale niestety – szybko został zrobiony rezonans magnetyczny i okazało się, po raz pierwszy w karierze nie zagram przez naprawdę długi czas. No i co – nic, mleko się rozlało, czasu już nie cofniesz. Musisz zacisnąć zęby, zacząć rehabilitację, po prostu robić swoje. Nie ukrywam, że miałem też trudne chwile, ale te nie wiązały się z samymi ćwiczeniami, a raczej z obciążeniem psychicznym. I wiesz co? Bardzo dobrze, to jest pewien test charakteru, a tego nigdy mi nie brakowało.

To że pracowałeś nad kolanem to jasne, ale w trakcie takiej przerwy czasu na przemyślenia jest aż nadto. Nauczyła cię czegoś ta kontuzja?

- Człowiek zmienia się i uczy całe życie, a ja teraz dostałem kolejną naukę. Taką, że ilekroć jest ciężko, to właśnie w takich momentach trzeba pokazać największą siłę i gotowość do walki. Bo rehabilitacja to naprawdę jest walka, codzienna batalia z samym sobą. Czasem robisz te wszystkie ćwiczenia, nie masz już siły, ale wiesz, że musisz, więc próbujesz dalej. Jednak są momenty, kiedy po tym wszystkim wydaje ci się, że w ogóle nie ma efektów. I wtedy coś w tobie pęka, motywacja spada do zera, chcesz zostać w domu, przykryć się kołdrą, nie wychodzić już z łóżka. Właśnie wtedy musisz sobie jednak zadać pytanie: chcesz wrócić na boisko, czy nie? Masz charakter, czy nie masz go wcale? Więc wstajesz, ubierasz się i jedziesz na rehabilitację z nastawieniem, że dasz z siebie jeszcze więcej niż wczoraj. To jest szkoła, ciężka szkoła, ale dająca naprawdę cenną naukę.

Jak ci się świętowało mistrzostwo Polski w domu?

- Szczerze? Popłakałem się przed telewizorem, cholernie ciężki moment. Walczyłem cały sezon, miałem w głowie tylko „praca, praca” i na sam koniec kiedy jest świętowanie, kiedy wreszcie osiągnęliśmy cel, ja leżę w łóżku, a wszyscy są tam. Cała ekipa do mnie zadzwoniła, Antola nagrywał mi fetę na video, ale sam nic nie mogłem zrobić. Jedna z najtrudniejszych, być może najtrudniejsza chwila w trakcie całej kontuzji.

Wróciłeś do klubu z nowym szkoleniowcem.

- Było mi smutno, bo z Vuko dużo razem przeżyliśmy i myślę, że niektóre rzeczy też mogły pójść w innym kierunku. Ale cóż – nie udało się, jest nowy trener, doszło też kilku nowych zawodników. Odbyłem już rozmowę z trenerem Michniewiczem, wszystko jest w porządku, wydaje mi się, że to super człowiek. Taki normalny facet, który pogada z każdym – dla mnie to bardzo ważne, że możemy z nim o wszystkim porozmawiać. Liczę, że zespół lepiej się już rozumie, choć szkoleniowiec również potrzebuje czasu, żeby piłkarze przyzwyczaili się do jego metod pracy i oczekiwań względem nas. Odkąd jestem w Legii dużo było takich zmian – prowadziło mnie już pięciu albo sześciu trenerów, a jestem tutaj niecałe trzy lata. Nie jest to szczególnie łatwe dla zespołu, ale taka jest piłka nożna. Właściwie to takie jest nasze życie.

Parę tygodni temu mówiłeś, że taka przerwa czasem trwa pięć, a czasem jedenaście, dwanaście miesięcy. Kiedy zatem będziesz w stanie wrócić na murawę?

- To bardzo poważny uraz, lekarz który mnie operował mówił o ośmiu, dziewięciu miesiącach, a w najlepszym razie nie mniej niż sześciu. Moim celem jest bycie gotowym na zimowy obóz. Zobaczymy jak to się potoczy, póki co wszystko wygląda okej, ale przede mną jeszcze dużo pracy. W każdym razie cel jest wyznaczony i myślę – mam nadzieję – że uda się go zrealizować. Na pewno nie zamierzam się spieszyć i głupio ryzykować. Kiedy poczuję, że jestem gotowy to wracam do gry.

Całą rozmowę z Marko Vesoviciem można przeczytać tutaj

Polecamy

Komentarze (38)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.