News: Mateusz Cichocki oficjalnie w Dolcanie

Mateusz Cichocki przed szansą debiutu

Piotr Jóźwiak

Źródło: Legia.Net

20.03.2012 10:40

(akt. 21.12.2018 16:14)

Wtorkowy wieczór, 20 marca. Rewanżowy pojedynek w ramach ćwierćfinału Pucharu Polski będzie wyjątkowy dla trzecioligowców z Wejherowa, którym zamiast gościć u lokalnych rywali - w Barlinku lub Dębnicy, przyjdzie zagrać przy Łazienkowskiej. O ile piękny sen Kaszubów w turnieju tysiąca drużyn powoli dobiega końca, to jego zakończenie może okazać się początkiem przygody w pierwszym zespole Legii dla Mateusza Cichockiego. 20-letni kapitan lidera Młodej Ekstraklasy wziął bowiem udział w poniedziałkowym treningu i raczej zostanie włączony przez sztab szkoleniowy do kadry meczowej.

O przesunięciu zdolnego obrońcy do ekipy Macieja Skorży zaczęło się mówić po pierwszych kolejkach rundy jesiennej Młodej Ekstraklasy. Skuteczność interwencji, wprowadzanie spokoju w poczynania defensywy i bezkompromisowy styl gry zwróciły na niego uwagę obserwatorów.  – Mateusz należy do najważniejszych zawodników w mojej drużynie. Zrobił duże postępy, jego zagrania stały się dojrzałe. Myślę, że poradziłby sobie w pierwszym zespole – twierdził w październiku Dariusz Banasik.


Niestety, dobra passa Cichockiego skończyła się w Pruszkowie, gdzie Młoda Legia podejmowała swoich rówieśników z Ruchu Chorzów. Ofiarny wślizg zakończył się wizytą w szpitalu. Zamiast biegać, kilka tygodni poruszał się o kulach. – Ta kontuzja kostki nadeszła w nieodpowiedniej chwili. Był dopiero półmetek rundy, a ja już miałem ją z głowy. Koledzy szli na trening, mnie z kolei pozostawała rehabilitacja. Nigdy tak bardzo nie chciałem grać w piłkę – obrońca wspomina wydarzenia sprzed kilku miesięcy.


Przygotowania do rundy wiosennej rozpoczął już razem z drużyną. We Włoszech legijny narybek zostawił w pokonanym polu czołówkę Campionato Primavera. Co więcej, takim firmom, jak Inter, Udinese i Brescia nie udało się nawet ani razu oszukać defensywy warszawian. Po urazie Cichockiego nie było śladu, choć niedosyt pozostał. Znajdował się w grupie młodych legionistów, których kandydatury rozpatrywano pod kątem wyjazdu na cypryjskie zgrupowanie pierwszego zespołu, ale ostatecznie pojechali inni. Niejako na osłodę, w spadku po Dominiku Furmanie, otrzymał opaskę kapitana w Młodej Legii.


Na swoją szansę w pierwszym zespole czekał aż do poniedziałkowego treningu. – Super przeżycie, długo pracowałem na tę chwilę. Czy mam nadzieję, że wystąpię już w meczu z Gryfem? Nadzieję, to można mieć na wygraną w Lotto. Piłkarz jest od grania, nie od decyzji personalnych – zaznacza w swoim stylu. Piłkarsko ukształtował się, podobnie jak Marcin Smoliński,w stołecznym GKP Targówek. Obaj pochodzą też z Bródna. – Kiedy Marcin strzelał gola Austrii Wiedeń, miałem 12 lat. W klubie wszyscy przeżywali jego sukcesy, żyli tym. Dla nas, wtedy jeszcze trampkarzy, jego dobre występy też były ważne. Widzieliśmy, że ciężko trenując, możemy pójść jego śladami – wspomina.


Niespełna 4 lata później, Cichocki trafił do Akademii Piłkarskiej. Teraz stawia kolejny krok w swoim piłkarskim życiu, pewnie nie ostatni. Musi tylko w ekspresowym tempie zdobyć zaufanie Macieja Skorży…


Nasza rozmowa z Mateuszem Cichockim - kliknij tutaj

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.