Mateusz Możdżeń
fot. Marcin Szymczyk

Mateusz Możdżeń: Legia zrobiła na mnie ogromne wrażenie

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Canal+

13.03.2023 10:00

(akt. 13.03.2023 03:01)

Mateusz Możdżeń był gościem CANAL+. Były piłkarz m.in. Lecha Poznań, który gra obecnie w III-ligowych rezerwach Legii Warszawa, mówił o początkach w "dwójce", LTC, okolicznościach transferu, Marku Śledziu i planach na przyszłość.

Miałem kiedyś kontakt z trenerem, teraz już dyrektorem, Markiem Śledziem, który wziął mnie, wówczas 16-latka, do Amiki Wronki. Zaaranżował spotkanie, pojechałem na krótkie, parodniowe testy. Teraz odezwał się ponownie, bodajże po 15 latach. Sam to zaproponował, wyszedł z inicjatywą. Wystarczyło dogadać szczegóły. Chciałem zobaczyć, jak działa drugi, największy klub w Polsce.

Można tak powiedzieć, że chcę wiązać przyszłość z Warszawą, czyli miastem, z którego pochodzę. Doszły do tego sprawy rodzinne, prywatne. Wydawało mi się, że to ten moment. Z drugiej strony, najzwyczajniej w świecie, nie było na tyle dobrych propozycji, bym brał najbliższych na barki i dalej jechał w Polskę. Mam dwójkę małych dzieciaków, nie chcę burzyć ich życia częstymi zmianami. Pojawiło się więcej argumentów, by zostać w stolicy.

Podróże kręciły, ale ojczyznę zwiedziłem już chyba wzdłuż i wszerz. Byłem nad morzem, w górach, w centrum, na zachodzie. Brakowało wyjazdu za granicę, może na to bym się jeszcze skusił. Tak się nie stało.

Legia zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Chyba na koniec zdarzyło mi się, że trenuję w najlepszych warunkach, mam z tego najwięcej przyjemności. Rozmawiam z kolegami, którzy grają za granicą, choćby nt. baz piłkarskich, i uważam, że w LTC jest wszystko, niczego nie brakuje. Sztaby – zarówno rezerw, jak i poszczególnych roczników – są bardzo rozbudowane. Mamy oddzielone skrzydło z pierwszą drużyną, ale to, co jest, w zupełności wystarcza.

Na co dzień mamy do czynienia z trenerami Mięcielem, Kubickim i Jarzębowskim, którzy prowadzą indywidualne analizy meczów z młodszymi chłopakami. Zajęcia są długie, skrzętnie monitorowane, poświęcamy sporo czasu na taktykę. Nie ma spania, wszyscy traktują to na serio.

Myślę, że trener rezerw ma dowolność, jeśli chodzi o wybór systemu, co przynosi korzyści dla młodych chłopaków. Próbujemy sporo różnych taktyk, w ciągu dwóch miesięcy niektórych mogła zaboleć głowa od rozmaitych ustawień, wyjść spod pressingu, obrony niskiej, wysokiej.

We wtorek, 14 marca, Mateusz Możdżeń skończy 32 lata. Zawsze lubił czytać książki, stronił od mediów społecznościowych. – Jak odnalazłem się w rezerwach, wśród młodych graczy? Z rozmów z chłopakami wychodzi, że jestem przysłowiowym boomerem. W szatni jest z tego lekka beczka. W social mediach dalej mnie nie ma. Książki wciąż są na rozkładzie, różnego rodzaju, rzadko związane z futbolem – dodał środkowy pomocnik.

Bycie szkoleniowcem nigdy mnie nie pociągało, ale tutaj, z dyrektorem Śledziem, jest parę ścieżek, możliwości, by zostać w piłce. Najlepszą opcją byłaby chyba rola trenera indywidualnego. Przykładowo, mógłbym wziąć na boisko paru chłopaków, 4-5 pomocników, z którymi pracowałbym nad czymś, co uważam za słuszne i ważne. Na dziś nie wydaje mi się, bym mógł prowadzić zespół, bo wiem, ile istotnych tematów jest do zrobienia, choćby w kwestiach psychologicznych. Analityka? Sądzę, że to sprawa bardziej komputerowa, zabawa przed biurkiem.

Widzę w szatni "dwójki", że chłopaki są zupełnie pozbawieni stresu. Wiadomo, to III liga, ale jeżeli chodzi o wejście w drybling, odpowiedzialność, grę pod presją, to robią to na dobrym poziomie. Zdaję sobie sprawę, że może być inaczej, gdy trafią do pierwszej drużyny, lecz na dziś wydaje mi się, że mają odpowiednie podejście.

Przemysław Małecki, jeden z asystentów Kosty Runjaicia, prowadził treningi indywidualne w Amice Wronki. Był wtedy młody, nadal jest, ma pewnie duży bagaż doświadczeń. Wydaje mi się, że powoli będzie pukał do piłki seniorskiej. Wspominam go bardzo dobrze. Odkąd przyszedłem do Legii, to nie mieliśmy jeszcze okazji, by porozmawiać, lecz na pewno pojawi się taka szansa.

W rezerwach jest paru utalentowanych zawodników, ale dopóki nie zadebiutują w pierwszym zespole Legii, to nie chciałbym zdradzać nazwisk. Ekstraklasa to duża weryfikacja, choć myślę, że kilku piłkarzy byłoby już gotowych, by wchodzić np. na końcówki meczów w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Mam przyjemność z tego, jak chcemy grać w piłkę. Wydaje mi się, że wykonujemy to, co naszkicuje trener. Gdy dzieje się coś złego, to często następują zmiany. Tydzień temu mierzyliśmy się z liderem, Pogonią Grodzisk Mazowiecki. Wygraliśmy 2:0, kontrolowaliśmy przebieg meczu na trudnym boisku. Sądzę, że w spotkaniu z Pelikanem Łowicz wyglądało to podobnie. Fajnie, że bardziej skupialiśmy się na sobie niż na przeciwnikach. Oby tak dalej.

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.