Mecz przyjaźni bez miejsca na sentymenty

Redaktor Kacper Buczyński

Kacper Buczyński

Źródło: Legia.Net

17.03.2023 12:07

(akt. 17.03.2023 12:33)

Rzadko się zdarza, aby Legia Warszawa mogła wyjechać poza dom i nie była tam witana wulgarnymi inwektywami. Radom, jako jedno z nielicznych miejsc na mapie Polski, jest przyjazny „Wojskowym”. Na trybunach możemy więc spodziewać się rodzinnej atmosfery, jednak na boisku o życzliwości nie może być mowy. Legia, jeżeli chce wygrać rozgrywki PKO BP Ekstraklasy, powinna do końca sezonu zdobywać już tylko trzy punkty. Plan ambitny, ale czy Radomiak jest w stanie przeszkodzić w jego realizacji?

Trener Mariusz Lewandowski ma w swoim składzie piłkarzy, którzy mogliby grać ładną i przyjemną dla oka piłkę. Z jakiegoś jednak powodu akcjom budowanym przez jego podopiecznych brakuje wdzięku i elegancji. W meczach drużyny z południa Mazowsza panuje dość dużo chaosu. Może to wynikać ze stosunkowo dużej dysproporcji pomiędzy formacją obronną a atakiem. O ile jeszcze atakujący prezentują ponadprzeciętny jak na polską ligę poziom, o tyle obrońcy w aspekcie budowania akcji wtapiają się raczej w ligową szarzyznę.

Radomiak większość spotkań rozgrywa w systemie 4 – 2 – 3 – 1. Parę stoperów tworzą zawsze Raphael Rossi i Mike Cestor. Pierwszy z nich dobrze gra głową i tę umiejętność lubi wykorzystywać zarówno w swoim polu karnym, jak i tym zajmowanym przez przeciwnika. Nie czuje się jednak pewnie z piłką przy nodze, dlatego ataki inicjuje zazwyczaj jego kolega. Cestor dobrze podaje lewą nogą, a adresatem jego zagrań jest zazwyczaj napastnik Leonardo Rocha. To od Portugalczyka zależy w sumie, czy atak Radomiaka będzie miał ciąg dalszy, czy też zakończy się stratą. Rocha mierzy dwa metry wzrostu, mimo to jak na swoje warunki fizyczne jest dość zwinny. Potrafi dobrze się zastawić i obrócić z piłką, czasami nawet z dwoma rywalami na plecach. Jeżeli piłkarz rodem z Półwyspu Iberyjskiego utrzyma futbolówkę, bardzo często oddaje ją Alberto Cayardze. Hiszpan to prawdziwy motor napędowy ataków Radomiaka. Dobrze drybluje, szybko biega, a jeszcze szybciej myśli. Wraz z Luisem Machado, Rochą i Lisandro Semedo tworzy ofensywną czwórkę, największy skarb Radomiaka. Semedo trzyma się raczej skrzydła, gdzie próbuje pojedynków z rywalem lub dośrodkowań. Pozostała trójka kwartetu operuje raczej bliżej środka. Z tego powodu z dwóch bocznych obrońców więcej zadań ma Dawid Abramowicz (grający na jednej stronie z Machado) niż Damian Jakubik. Skrajni defensorzy klubu z Radomia nie są specjalnie uzdolnieni technicznie. Jeżeli nawet znajdą się w dobrej sytuacji do dośrodkowania, to jakość ich zagrania pozostawia wiele do życzenia. Finalizacja akcji to zresztą jeden z głównych problemów Radomiaka. Nawet w przypadku, gdy zielonym uda się wypracować dogodną sytuację, to bardzo często nie potrafią zamienić jej na gola. Nieskuteczność z przodu to duży kamyczek do ogródka Rochy. Portugalczyk, przy całej swojej palecie zalet, sprawia wrażenie człowieka, który ma problem w właściwym wyczuciem czasu i przestrzeni. Niejednokrotnie źle ustawi się w polu karnym lub też za późno zaatakuje dograną w jego kierunku piłkę. Możliwe więc, że radomski snajper będzie miał okazję odbyć w piątek bardzo ważną lekcję. Na stadion przy ulicy Narutowicza 9 przyjedzie Tomas Pekhart, który umiejętność właściwego ustawiania się w „szesnastce” opanował na bardzo wysokim poziomie.

Obrona Radomiaka może wydawać się dość trudna do sforsowania. Kiedy rywal ma problem z budowaniem kombinacyjnych akcji i bazuje raczej na indywidualnościach, to niejednokrotnie odbija się od zielonego muru. W takich sytuacjach mocno wyróżniającą się postacią jest Cestor. Będąc dobrze zbudowanym i grając dość agresywnie, potrafi uprzykrzyć życie niejednemu napastnikowi. Jednak nawet Kongijczyk nic nie wskóra, kiedy rywale zaczynają błyskawicznie wymieniać między sobą podania. Wtedy w obronie Radomiaka zaczynają bić na alarm, a Gabriel Kobylak musi popisywać się swoimi umiejętnościami. Legia, która z każdym meczem gra w ataku coraz lepiej, powinna więc mieć w Radomiu co najmniej kilka dogodnych sytuacji do zdobycia gola. Mecz przyjaźni może okazać się dla legionistów łatwiejszy niż ten niedzielny ze Stalą Mielec. Piłkarze z Podkarpacia byli bardziej zdyscyplinowani i poukładani taktycznie, drużyna trenera Lewandowskiego bazuje w dużej mierze na indywidualnościach. Na trybunach kibice będą więc wspólnie świętować, jednak na boisku nie ma miejsca na sentymenty. Raków gra w sobotę trudny mecz z Cracovią. Żeby nie ułatwiać częstochowianom zadania, wojskowi powinni strzelić kilka goli i wzmocnić jeszcze presję wywieraną na aktualnego lidera PKO BP Ekstraklasy. Jeżeli Legia wygra, a Raków ulegnie „Pasom”, to obie drużyny będzie już dzielić tylko sześć punktów. A pierwszego kwietnia grają przecież one ze sobą w Warszawie.

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.