News: Michaił Aleksandrow: Nie chcę by coś przyszło mi za łatwo

Michaił Aleksandrow: Nie chcę by coś przyszło mi za łatwo

Łukasz Pazuła, Marcin Hilgier

Źródło: Legia.Net

04.03.2016 09:39

(akt. 07.12.2018 16:53)

- Do Legii przychodzę z Łudogorca Razgrad, który jest mistrzem Bułgarii. Jeszcze niedawno razem z tym klubem występowałem w Lidze Mistrzów. Jestem regularnie powoływany do reprezentacji. Najlepiej czuję się na skrzydle. Zazwyczaj gram na prawej flance, ale w kadrze często biegam po lewej stronie boiska. Mogę występować na obu pozycjach. Jeśli miałbym opisać siebie, to powiedziałbym, iż staram się zawsze pomagać drużynie. To mój główny atut - opowiada o sobie w rozmowie z Legia.Net nowy pomocnik naszego klubu, Michaił Aleksandrow.

A jesteś piłkarzem, który bardziej bazuje na szybkości czy technice?


- Uważam, że na to pytanie wiele ludzi często odpowiada w różny sposób. Jeden powie, że ma wysokie umiejętności techniczne, a drugi wspomni, iż bazuje na szybkości. Mnie to trochę bawi, ponieważ ja nie lubię opisywać sam siebie. Niech to robią inni.


W ostatnim wywiadzie trener Stanisław Czerczesow powiedział nam, że pressing jest stanem jego duszy. Bułgarskie media opisują ciebie, jako zawodnika wprost stworzonego do takiej gry. Jak się do tego odniesiesz?


- Taktyka dla każdego piłkarza w dwudziestym pierwszym wieku jest bardzo ważna. Przykładam do niej dużą wagę, ponieważ sam zastanawiam się na boisku, co mogę poprawić w swojej grze. Cały czas staram się lepiej ustawiać na boisku. Dlatego uważam, iż często odgrywa ona kluczową rolę.


Prawdopodobnie zorientowałeś się, że Legia w zimowym okienku transferowym dokonała kilku znaczących wzmocnień. Prawie każdy z tych zawodników, odegrał już jakąś rolę w drużynie. Ile dajesz sobie czasu, żeby stać się kluczowym graczem „Wojskowych”?


- Przede wszystkim chcę dojść do jak najlepszej kondycji fizycznej. Pragnę być gotowy do gry, w momencie kiedy będę potrzebny na boisku. W przeciwnym razie, jeśli przypuszczalnie miałbym jutro wystąpić i nie zaprezentować się najlepiej, wtedy nie byłoby to korzystne dla drużyny. Spokojnie szlifuję formę.


Odbyłeś już trzy treningi z legionistami. Czułeś różnicę w przygotowaniu fizycznym między tobą a zawodnikami Legii?


- Nie zauważyłem różnicy. Dla pewności będę ćwiczył więcej, żeby szybko osiągnąć odpowiedni poziom.


Kiedy Legia się do ciebie zgłosiła? Słyszałeś wcześniej cokolwiek o stołecznym klubie albo o polskiej lidze?


- Tak wiedziałem o istnieniu Legii już dużo wcześniej. Odkąd gram w piłkę, znałem „Wojskowych” i ich kibiców. W Bułgarii fani piłki nożnej mają świadomość do jakiego klubu przyszedłem.


Rozmawiałeś może o polskiej lidze ze swoim kolegą z reprezentacji – Aleksandrem Tonewem? Pewnie wiesz, że grał w Polsce w Lechu Poznań.


- Rozmawiałem z Lubomirem Guldanem z Zagłębia Lubin oraz Pawlem Widanowem, który występuje w Górniku Zabrze. O polskiej lidze wypowiadali się w samych superlatywach.


Grałeś pięć lat dla Łudogorca Razgrad. Cztery razy zdobyłeś mistrzostwo kraju. Jednak w ostatnim czasie nie byłeś zawodnikiem podstawowego składu. Możesz wytłumaczyć kibicom, czemu nie grałeś?


- Niestety, taka sytuacja często spotyka zawodników, którzy nie chcą podpisać nowego kontraktu ze swoją drużyną. Chciałem zmienić otoczenie, ponieważ osiągnąłem w Bułgarii już wszystko co mogłem. Zdobyłem mistrzostwo kraju, wystąpiłem w Lidze Mistrzów, zostałem powołany do reprezentacji. Potrzebowałem nowych wyzwań. Pragnąłem zrobić krok do przodu, dlatego nie chciałem przedłużać umowy z Łudogorcem Razgrad. To nie było nic personalnego. Musiałem po prostu


Legia zgłosiła się po tym, jak twoje rozmowy z Dinamem zostały zerwane?


- Wszystko wydarzyło się bardzo szybko. Żyłem już ze świadomością, że przechodzę do Dinama. Nagle jednego dnia okazało się, że transfer nie dojdzie do skutku. Byłem zdesperowany . Bałem się, iż moja sytuacja w klubie się nie zmieni, ale w następnym tygodniu pojawiła się oferta z Legii. Odetchnąłem z ulgą.


Oglądałeś mecz Legii z Ruchem z trybun. Co sądzisz o atmosferze na tym spotkaniu?


- Niesamowita atmosfera. Nie przychodzą mi do głowy inne słowa. Cały mecz oglądałem z opadniętą szczęką. Fani prowadzili niewiarygodny doping. Trafiło to do mojego serca.


W Bułgarii jest podobna atmosfera na stadionach?


- Występowałem w Lidze Mistrzów, grałem na największym stadionie w Bułgarii - w Sofii. Obiekt ten mieści czterdzieści pięć tysięcy kibiców.  Na meczu z Ruchem było niecałe dwadzieścia pięć tysięcy fanów, a i tak prowadzili głośniejszy doping.


Jakbyś porównał stadion, bazę treningową, organizację Legii ze swoim poprzednimi klubami?


- Łudogorec Razgrad to klub, który jest bardzo dobrze zorganizowany. Nie mogę powiedzieć o nim złego słowa. Jednakże muszę przyznać, iż Legia reprezentuje zupełnie inny poziom. O „Wojskowych” zebrałem sporo informacji od lekarza, który pracuje z naszą reprezentacją. Bardzo często podróżuje po różnych krajach. Był również w Warszawie. Powiedział mi, że tutaj warunki są lepsze niż perfekcyjne. Kiedy przyleciałem do Polski i zobaczyłem wszystko na własne oczy zadzwoniłem do niego i przyznałem mu rację. Nie opowiadał bajek.


Wróćmy na chwilę do Ligi Mistrzów. Jak zapewne wiesz, Legia ostatni raz grała w tych rozgrywkach dwadzieścia lat temu. Co ty najlepiej wspominasz z tego turnieju?


- Dla każdego piłkarza grającego w Europie, Liga Mistrzów to turniej, który jest na pierwszym miejscu. Wątpię, żeby jakiś gracz ze mną się nie zgodził. Porównałbym te rozgrywki do mistrzostw świata bądź Europy. Występują tam drużyny o zupełnie innym poziomie, możesz zebrać nowe doświadczenie. Nie zapomnę tego uczucia, kiedy wchodziłem na stadion danej drużyny. Moja dusza czuła się spełniona. Mam nadzieję, że razem z Legią przeżyję to ponownie.


Który zawodnik zrobił na tobie największe wrażenie? Jakiś piłkarz z którym występowałeś w jednej drużynie, a może ktoś z przeciwnego zespołu?


- W Łudogorcu Razgrad grałem z kilkoma świetnymi piłkarzami. Nie wyróżnię nikogo indywidualnie, bo nie lubię mówić złych rzeczy o moich kolegach. W bułgarskiej lidze również można spotkać zawodników o wysokich umiejętnościach. Natomiast jeśli myślę o moim największym przeciwniku, to z całą pewnością był to Real Madryt. Jak mierzyliśmy się z „Królewskimi”, oni wygrali ówczesną edycję Ligi Mistrzów. Bez dwóch zdań, nie porównam ich do żadnej innej drużyny.


Kibice Legii są bardzo wymagający. Jak ty czujesz się, kiedy grasz w klubie, gdzie są takie oczekiwania?


- Kibice powinni wymagać wyników od swojej drużyny. Dla nich właśnie gramy w piłkę nożną. Mnie mobilizują okrzyki fanów, ponieważ chcę dla nich zdobywać tytuły mistrzowskie, a  przy okazji staję się przy tym lepszym piłkarzem.


Zapewne dowiedziałeś się już, że Legia w tym roku obchodzi stulecie istnienia klubu. Jesteś więc przygotowany, że kibice, działacze oraz wszystkie osoby związane z „Wojskowymi” pragną w tym roku zdobyć mistrzostwo?


- Kiedy przechodziłem do Legii, zacząłem szukać pewnych informacji o tym klubie. Poczytałem trochę o jego historii, dowiedziałem się, że powstał w 1916 roku. Ale jako piłkarz zawsze muszę być gotowy by walczyć o trofea, nie tylko z okazji jubileuszu.


Masz jakieś problemy z komunikacją w zespole? Z trenerem dogadujesz się pewnie bez problemów, ponieważ obydwaj posługujecie się niemieckim, a bułgarski z rosyjskim również są podobnymi językami.


- Mówię w pięciu językach: bułgarski, angielski, grecki, niemiecki i serbski. W szatni jest kilku zawodników z Bałkanów, więc powinienem z nimi złapać szybki kontakt. Teraz staram się też uczyć polskiego.


W takim razie następnego wywiadu udzielisz nam po polsku.


- Ok, ale jak popełnię jakieś błędy, wtedy je usuniecie. Na razie znam niestety tylko te brzydkie słowa.


Znasz już imiona piłkarzy ze swojej nowej drużyny. Czy to na razie za krótki okres na zapoznanie się z nimi?


- Wiem, gdzie poszczególni piłkarze grają, na jakiej pozycji występują. Znam większość imion, ale niektóre sprawiają mi kłopot, gdy staram się je chociażby przeczytać. W szczególności myślę tutaj o Polakach. Myślę, że w najbliższych tygodniach już się ich nauczę.


Masz jakiś pseudonim?


W Bulgarii ze zwykłych imion, robi się zdrobnienia. Przykładowo ja nazywam się Michaił, ale wołają na mnie „Miszo”. W Rosji wołaliby na mnie „Misza”.


Wprowadza cię ktoś do zespołu?


- Na początku ludzie mi pomagali, teraz sam zamierzam szukać sobie tutaj mieszkania. Kiedy potrzebuję jednak pomocy, to ją otrzymuję. „Aleks” ma mnie dzisiaj zabrać do banku, żebym pozałatwiał tutaj swoje sprawy.


Jesteś gotowy na to, że na razie możesz mieć ciężko z wywalczeniem sobie miejsca nawet na ławce rezerwowych?


- Jestem zdania, że jak coś dostajesz za łatwo, to nie jest to dla ciebie dobre w perspektywie czasu. Muszę sobie wywalczyć swój status w drużynie. Chcę pokazać trenerowi i nowym kolegom, że nadaję się do gry w Legii. Nie chciałbym jutro dostać za darmo miejsca w podstawowej jedenastce. Ja zamierzam czekać na swoją szansę. W piłce nożnej wszystko się zmienia. Raz zawodnicy grają lepiej, raz gorzej. Ja muszę być gotowy, kiedy szkoleniowiec będzie mnie potrzebował.


Spodziewasz się, że znajdziesz się w kadrze meczowej na Górnik?


- Ciężko mi powiedzieć. Jestem tutaj od wtorku. Chciałbym znaleźć się w osiemnastce meczowej, ale to trener wybiera skład na najbliższy mecz.


Czemu wybrałeś numer 77 na koszulce?


- Całe swoje życie grałem z siódemką na plecach, ponieważ mój tata urodził się siódmego września. Tutaj jednak ten numer jest zajęty. Dlatego wybrałem liczbę 77.

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.