Michał Kopczyński

Michał Kopczyński: W meczu z Legią nie mamy nic do stracenia

Redaktor Maciej Ziółkowski

Maciej Ziółkowski

Źródło: Kanał Sportowy

06.10.2022 11:00

(akt. 05.10.2022 22:53)

– Legia może nie prezentuje wielkiej piłki, ale jedziemy do drużyny, która ma najwięcej punktów, sporo indywidualności, jest mocna. Nie jesteśmy faworytem, lecz nie będziemy bez szans, nie mamy nic do stracenia – mówił w Kanale Sportowym Michał Kopczyński, były zawodnik "Wojskowych", który gra obecnie w Warcie Poznań.

– Oglądałem większość meczu Lecha z Legią. Nie śledzę aż tak dużo futbolu, ale obserwuję ciekawsze spotkania "Wojskowych". W sobotę na pewno nie będziemy faworytem. Warszawiacy może nie prezentują wielkiej piłki, ale jedziemy do drużyny, która ma najwięcej punktów w tabeli, sporo indywidualności, jest mocna. Różnice w jakości będziemy musieli zniwelować sposobem, dobrą taktyką, nie jesteśmy bez szans. Może zabrzmi to trochę buńczucznie, ale w zeszłym sezonie jechaliśmy na Łazienkowską po swoje, po trzy punkty – wiedzieliśmy wtedy, jakie słabości ma Legia, nie szło jej, my czuliśmy się silni, trener znalazł fajny pomysł na mecz i przekonywał, że to ten moment, by zwyciężyć w stolicy. Wówczas, porównując personalnie oba zespoły, mówił też, że wolałby mieć w większości zawodników Warty. Sądzę, że teraz sytuacja wygląda nieco inaczej. Nie mamy nic do stracenia, zobaczymy jak potoczy się nadchodzące spotkanie.

– Nawet gdybym znał dokładny plan na mecz z Legią, to i tak bym go w tym momencie nie zdradził. Ale z moich obserwacji, z tego co mi się wydaje, to podejrzewam, że będziemy stosować wysoki pressing, bo zazwyczaj tak gramy. W ostatnim spotkaniu ze Śląskiem Wrocław założenia okazały się nieco inne – miało być więcej niskiej obrony, w której znajdziemy się w niektórych fragmentach sobotniej rywalizacji. Podejrzewam, że będziemy chcieli zagrać trochę odważniej. Ostatnio zwyciężyliśmy przy Łazienkowskiej, ale każdy czeka na takie mecze, chce się pokazać, wiemy, że nie mamy tam nic do stracenia. Spotkania grane na luzie czasami fajnie wychodzą. Warcie dobrze wyszły dwa mecze na stadionie Legii, bo raz wygraliśmy, a raz przegraliśmy 2:3. Liczymy, że to też będzie udany występ z naszej strony.

– Gdzie widzę największe atuty "Wojskowych", na co trzeba położyć największy nacisk? Nie odkryję chyba nic wielkiego, że to Josue jest kreatorem gry, przechodzi przez niego większość podań, chce mieć piłkę, dotykać ją, ma "magic touch", kluczowe zagrania. Zneutralizowanie Portugalczyka bardzo nam pomoże w defensywie. Nie wiem jeszcze jak to rozegramy, lecz podejrzewam, że ktoś zostanie do niego oddelegowany lub po prostu środkowi pomocnicy będą musieli mocno się na nim skupić. Z przodu jest Carlitos, na którego też trzeba uważać. Pamiętam go jeszcze z jego poprzedniego pobytu przy Łazienkowskiej, wiem jaki to zawodnik. Skrzydła nie są może ostatnio w wielkiej formie, ale jest Wszołek czy Baku, który możliwe, że będzie się chciał pokazać przeciwko byłej drużynie, choć nie sądzę, by mecz z Wartą go specjalnie elektryzował, ale pewnie miło wspomina pobyt w Poznaniu. Legioniści mają dużo jakości z przodu, a my posiadamy jej całkiem sporo z tyłu. Trener często przytacza statystyki, że w niskiej obronie jesteśmy topowym zespołem w lidze i trudno strzela nam się gole. W sobotę zmierzą się ze sobą pewnie dwa style, lecz mam nadzieję, że będzie trochę odważnej gry z naszej strony.

– Czy możemy się spodziewać pojedynku Kopczyński – Josue jak kiedyś Góralski – Odjidja-Ofoe? Gdybym dostał takie zadania, to starałbym się je realizować, ale nie jestem raczej typem takiego gościa. Oczywiście, potrafię doskoczyć, zagrać agresywnie, lecz chamidła z mojej strony nie będzie (śmiech). Wtedy Jackowi to dobrze wyszło, swój cel osiągnął, natomiast będziemy próbowali to zrobić w bardziej cywilizowany sposób.  

– Czy nieobecność Mladenovicia nam pomoże? Wiemy, jaką siłą ofensywną jest Filip, więc brak takiego zawodnika powoduje teoretycznie, że skrzydło Legii będzie mniej groźne. On chyba zapakował nam też bramkę albo dwie w jeszcze wcześniejszym meczu. Oczywiście gdzieś tam się mówi, że "Mladen" może czasami nie gra w defensywie jak z nut, dlatego może byłaby to dla nas szansa w kontrach. Nie wiem, czy zastąpi go Ribeiro, czy ktoś inny. Yuri to chyba zawodnik solidniejszy w obronie, może trochę mniej groźny z przodu, ale zobaczymy jak będzie. Mogę teraz powiedzieć, że brak Mladenovicia nam pomoże, a Ribeiro strzeli gola. Wszystko wyjdzie w praniu.

– Czy Adam Zrelak mógłby dać radę w Legii? Myślę, że tak. "Zrelo" to nasza jednoosobowa armata, jest bardzo twardy. Sądzę, że obrońcy z ekstraklasy nie lubią grać przeciwko niemu, bo on ich rozbija, pressuje. Po początku w Warcie, gdzie nie mógł zdobywać bramek, w końcu się przełamał i regularnie trafia do siatki. Jego dobra postawa zaowocowała powołaniem do reprezentacji Słowacji. Uważam, że to gość, który poradziłby sobie przy Łazienkowskiej. Wiadomo, nie jest to mega snajper, wielki wirtuoz, ale do gry w polskiej lidze, nawet w takim klubie jak Legia, sądzę, że by się nadawał.

Michał Kopczyński został także spytany, czy odtwarza sobie chwile związane z Legią, np. rywalizację z Realem Madryt. – Nie, nie odtwarzam tych gier, bo ileż można, ale nie będę mówił, że mecz z "Wojskowymi" jest jak każdy inny. Co prawda już trzeci raz przyjeżdżam do Warszawy w innych barwach – do tej pory raz w Arce, gdy wysoko przegraliśmy, i raz w Warcie, gdy wygraliśmy – ale to dla mnie na pewno wyjątkowe spotkanie. Choćby dlatego, że na trybunach pojawią się moi rodzice, teściowie, znajomi, dookoła będzie się też kręciło mnóstwo osób ciągle pracujących w Legii, które znam. Poza tym Łazienkowska zawsze była moim drugim domem – gdyby odjąć godziny snu w domu rodzinnym, to pewnie jest to miejsce, w którym spędziłem najwięcej czasu w życiu. Jest to zatem mecz szczególny – dodał 30-latek.

– Faworyt do mistrzostwa Polski? Myślę, że Raków, w czym zgadzam się z większością ekspertów. To drużyna dobrze poukładana i zorganizowana, mocna personalnie. Ale sądzę, że Lech i Legia nie są bez szans. Wiadomo, że bardziej trzymam kciuki za warszawiaków, lecz uważam, że faworytem jest klub z Częstochowy.

"Kopa" wypowiadał się w przedziale nagrania 23:21 – 34:34.

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.