News: Michał Pazdan: To nie był dobry moment na zmiany

Michał Pazdan: To nie był dobry moment na zmiany

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

03.02.2018 19:16

(akt. 02.12.2018 11:37)

- Życie mnie nauczyło, żeby niczym się nie nakręcać. Gdy pojechałem z Legią na obóz, nie miałem już żadnego ciśnienia na transfer. Zależało mi, by się dobrze przygotować. Runda jest krótka, zostały trzy miesiące. Poza tym czułem, że to może nie być dobry moment na zmiany, przecież niedługo są mistrzostwa świata. W Legii jestem już 2,5 roku, wiem jak wszystko funkcjonuje. Przede wszystkim nie miałem teraz konkretnej oferty, więc nie było się nad czym zastanawiać - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" obrońca Legii i reprezentacji Polski, Michał Pazdan.

- Śmieszy mnie to, że czasami więcej ludzi o tym rozmawiało, niż ja sam się nad tym zastanawiałem. Skupiłem się na robocie. Bardzo dawno mi się nie zdarzyło, żebym podczas okresu przygotowawczego wziął udział we wszystkich treningach. To dla mnie bardzo ważne. Moja gra zależy od przygotowania fizycznego, co zawsze będę podkreślał.


Czuje się pan w Legii doceniany?


- Tak. Widzę to po zachowaniach kibiców, których spotkam w sklepie, restauracji.


Ja mam wrażenie, że wiele się panu wypomina, choć często to właśnie pan ratuje swój zespół przed stratą bramki.


- Są zawodnicy, których się nie widzi, w trudnych sytuacjach nie podejmują ryzyka, bo boją się popełnić błąd. Ja nie kalkuluję, na dziesięć sytuacji osiem czy dziewięć razy wybiję piłkę, a raz się nie uda. Ale chcę pomagać, nie chowam się w kąt. Jedni wolą unikać odpowiedzialności, ja nie. Kiedy mecz się kończy, muszę mieć poczucie, że próbowałem zapobiec straceniu bramki.


Ma pan szczególny plan przygotowań przed mundialem?


- Chyba nie. Mam zakodowane w głowie, że poza ligą czekają nas mistrzostwa świata, ale podstawą jest wykonywanie tego, co do tej pory mi służyło. Nie wybiegam w przyszłość. Pamiętam, jak w kwietniu 2016 roku zrobiono mi rezonans magnetyczny kolana, który wykazał, że mam zerwane więzadło poboczne. Pierwsza myśl: mogę się pożegnać z wyjazdem na EURO. Lekarze mówili, że mam mieć zabieg, po nim czekałyby mnie trzy miesiące przerwy. Ale wykonano mi drugie badanie. Doskonale pamiętam, jak pojechaliśmy z doktorem Tabiszewskim do znanej lekarki i okazało się, że więzadło jest mocno naderwane, ale się trzyma. Wystarczyły trzy-cztery tygodnie, wróciłem na boisko. I tak się zagoiło, że nie mam z nim problemu do tej pory. Od tamtego momentu nie planuję. Zrozumiałem, że rzeczywistość może pozbawić mnie wszystkiego.


Zapis całej rozmowy z Michałem Pazdanem można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.