News: Michał Pazdan: Za nami trudny sezon, stres był ogromny

Michał Pazdan: Za nami trudny sezon, stres był ogromny

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

08.06.2017 11:22

(akt. 07.12.2018 10:23)

- Czy stresowałem się oczekując na wynik końcowy meczu Jagiellonii z Lechem? Tak, bo mieliśmy związane nogi. Straciliśmy kontrolę nad swoim losem. Strasznie się stresowałem. Na boisku wygląda to inaczej – w trakcie spotkania nie myślisz, czy biega przed tobą mistrz świata czy słabszy zawodnik. Po prostu grasz, jakoś to leci. Natomiast tu 90. minuta, patrzę w stronę ławki, pokazują, jaki jest wynik w Białymstoku. Dopiero później dotarło do mnie, że tam mecz się przedłużył, Kolejorz gra w dziesiątkę i będą duże ciężary. W pewnym momencie się nawet wystraszyłem, bo Maciek Dąbrowski doskoczył do Arka Malarza mówiąc mu, żeby szybko zaczął grać. Myślałem, że Jaga prowadzi 3:2. Zamarłem. Już zupełnie nie wiedziałem, co się dzieje - opowiada w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" obrońca Legii, Michał Pazdan.

- U nas ostatni gwizdek. Lepiej iść do szatni, oglądać końcówkę Jagiellonii? Modlić się? Jeden z najbardziej stresujących momentów w karierze. Kosztowało mnie to mnóstwo zdrowia, bo wiedziałem, co mogliśmy stracić. Cały wysiłek poszedłby na marne.


10 czerwca to finał długiego sezonu? 


- Po EURO 2016 nie miałem właściwie większego odpoczynku. Tylko kilka dni przerwy i graliśmy eliminacje Ligi Mistrzów. W końcu wszystko pierd... Organizm dał o sobie znać. Miałem dwie kontuzje przeciążeniowe, a nie takie, które wynikały z gry. Po miesiącu przerwy doszedłem do siebie. Wszystko wróciło do normy. Odpukać, czuję się bardzo dobrze. To był uciążliwy sezon, bo cały czas musieliśmy gonić rywali. Dużo się działo. Ta gonitwa kosztowała sporo zdrowia, także psychicznego. Wszyscy mówili, że trudno będzie odrobić stratę do lidera, a nam się udało. Jest happy end, to najważniejsze.


Mistrzostwa Europy, Liga Mistrzów, niesamowita końcówka w ekstraklasie. Głowa wytrzymała?


- Stres był duży. Ktoś kto mówi inaczej, po prostu kłamie. Choćbyś chciał się normalnie przygotować do ostatniego meczu ligowego, który o wszystkim decyduje, i tak nie wyczyścisz głowy w stu procentach. Podświadomie wiesz, że jest to spotkanie, które bardziej zmęczy pod względem psychicznym niż fizycznym. Trzeba być czujniejszym, żeby nie popełnić błędu. Dobrze, że do meczu z Rumunią jest jeszcze kilka dni. Można się wyciszyć, wszystko przetrawić. W poniedziałek była chwila, aby się cieszyć i świętować, natomiast teraz trzeba się przygotować na sobotę i mecz z Rumunią. Bardzo dużo zależy od odpowiedniego nastawienia.


Zapis całej rozmowy z Michałem Pzadanem można przeczytać w dzisiejszym wydaniu "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.