Michał Żewłakow

Michał Żewłakow: Najgorsze już za Legią

Redaktor Marcin Szymczyk

Marcin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy, przegladsportowy.pl

01.12.2021 10:00

(akt. 01.12.2021 10:08)

- Uważam, że najgorsze już za Legią. Drużyna była w fatalnym stanie pod względem psychologicznym. Piłkarze, dotykani kolejnymi porażkami, wychodzili na boisko i bardziej niż z przeciwnikiem walczyli z czarnymi myślami. Legia nie grała źle, ale inne zespoły wykorzystywały jej gorsze chwile. W składzie ma piłkarzy, którzy powinni walczyć o miejsce w pierwszej piątce ligi, a nie martwić się lokatą w strefie spadkowej. Los nie oszczędza Legii, kalendarz ma wypełniony po brzegi, nie ma czasu odpocząć, a braki kadrowe trzeba jakoś rozwiązać - ocenia na łamach "Przeglądu Sportowego" były piłkarz i dyrektor sportowy Legii Warszawa, Michał Żewłakow.

- Trener Marek Gołębiewski nie może wystawić optymalnego składu, rotuje, a sytuacja wygląda tak, że to przez Puchar Polski wiedzie najkrótsza ścieżka do europejskich pucharów i o te rozgrywki trzeba zadbać. Priorytety szybko się zmieniły, piłka jest przewrotna, nie da się jej policzyć ani przewidzieć - dwa miesiące temu Puchar Polski nie był tak istotny jak jest dziś. Po awansie do grupy Ligi Europy nikt nie był w stanie przewidzieć tego, co wydarzy się później.

- Czy byłem zaskoczony zwolnieniem Czesława Michniewicza? Mnie już nic w polskiej piłce nie zdziwi. Trudno oceniać tę decyzję, w klubie pracują ludzie, którzy dbają o dobro Legii, więc to pytanie do nich. W sytuacji, w której znalazła się Legia i ja bym był jej dyrektorem - nie zwolniłbym trenera w tym momencie. Bo co dała zmiana? Światełko w tunelu pojawiło się po niedzielnym meczu z Jagiellonią piłkarze Legii mogli odetchnąć z ulgą - wygrali 1:0 i skończyli serię siedmiu ligowych porażek. dopiero teraz, miesiąc po decyzji, wcześniej porażka goniła porażkę i trudno było znaleźć racjonalne wytłumaczenie zmiany, bo w kwestii wyników niewiele dała. Ale to nie jest wina Marka Gołębiewskiego, tylko tych, którzy byli w Legii przed nim. Sądzę, że w klubie nie ma w tym momencie odpowiedniego klimatu do budowania relacji oraz silnego zespołu, w którym wszyscy idą w jednym kierunku i cieszą się wykonywaną pracą.

- Chciałem, żebyśmy jako Motor na tym etapie trafili na zespół, z którym realnie będziemy mogli powalczyć o awans, a przeciwnika z ekstraklasy życzyłem sobie już po Nowym Roku, dopiero w ćwierćfinale. Stało się inaczej, ale nikt nie rozpacza, w środę Lublin czeka piłkarskie święto, to będzie wielkie wydarzenie. Piłkarze sprawdzą się z poważnym przeciwnikiem. W poprzedniej rundzie pokonali I-ligowe Podbeskidzie po dobrym, zaciętym meczu. Teraz drużynę czeka jeszcze większe wyzwanie, Legia ma problemy, ale to wciąż jest Legia. Kiedy człowiek spada, to czeka, aż w końcu zetknie się i ziemią, potłucze, ale w końcu dostanie szansę odbicia się od dna. Teraz Legię czeka wyprawa do Lublina - wielu jej zawodników jest kontuzjowanych, nie ma w tym spotkaniu niczego do wygrania, a wszystko może przegrać. W Motorze żyją tym meczem, drużynę prowadzi Marek Saganowski, przed laty znakomity piłkarz i strzelec wielu ważnych goli dla warszawiaków. Pozytywnie odebrał losowanie i chciałby, żeby nie skońćzyło się na 90 minutach grania z wyjątkowym rywalem, żeby jego zespół pokazał się na tle Legii. Motor ma w tym sezonie aż dziewięć remisów, a nic nie buduje atmosfery tak, jak wygrane. Oczywiście nie doszliśmy jeszcze do momentu, w którym to gospodarze będą faworytem, bo gdyby tak było, znaczyło, że z Legią jest naprawdę fatalnie. Wygrana z Jagiellonią nie znaczy teraz, że będzie miała już tylko z górki. Jeśli odpadnie z Pucharu Polski, demony wrócą.

Zapis całej rozmowy z Michałem Żewłakowem można przeczytać na stronach "Przeglądu Sportowego".

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.