Michał Żyro

Michał Żyro: Dzwonili do mnie z Legii

Marcin Szymczyk

Źródło: przegladsportowy.pl, Przegląd Sportowy

06.02.2018 20:15

(akt. 02.12.2018 11:37)

- Jestem w Anglii od dwóch lat, rok straciłem z powodu kontuzji. Przede wszystkim chciałem zostać w tym kraju. Jak usłyszałem o Charltonie, sprawdziłem tabelę. Są na szóstym miejscu, mogą grać w play-offach. Nie wahałem się, powiedziałem od razu, że przyjmuję ofertę, bo dlaczego nie? Nie chcę biadolić na polską ligę, poziom w Legii zawsze był wysoki, ale teraz nie chciałem wracać. Czy były inne oferty? Dzwonili między innymi z Legii. Bardziej z zapytaniem, czy chciałbym. Odpowiedziałem, że na razie zostaję - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym" były gracza naszego klubu, Michał Żyro.

Podoba się panu otoczka wokół angielskiej piłki?


- Stadiony w Polsce są nowsze, ale nawet ten Charltonu, postawiony dziesięć lat temu, jest wyśmienity. Wiadomo, że kibice w Anglii dopingują inaczej niż ci z Legii. W Warszawie jest jednostajny doping, tutaj reagują na wydarzenia. Robią wrzawę nawet przy wybiciu autu. Nie no, jest klimat. Kamera pokazuje obrazek z trybun i widać ludzi powyżej pięćdziesiątki. Przyszli, bo od dziecka kibicowali temu klubowi. Tak jak u nas ludzie idą w niedzielę do kościoła, tak oni w sobotę na mecz.


Gdzie jeszcze widzi pan różnicę?


- Jest luźniejsze podejście do treningu. Jeśli rozgrzewkę na siłowni zaplanowano na 12:30, a ktoś przyjdzie o 12:40, to nic się nie dzieje. Pewnie inaczej jest w tych największych klubach, jak Chelsea czy Arsenal. Na treningach jest wesoło, wiadomo, że swoje trzeba zrobić, ale podchodzi się do tego inaczej. W Wolverhampton łatwiej poczuć piłkę, nacieszyć się nią. To, co powiedział Robert Lewandowski. Że głowa musi być zrelaksowana, a nogi szybkie, szybkie myślenie. U nas grałem tylko w Legii, nie mam wielkiego porównania, ale tam była...


Musztra?


- No coś w tym stylu. Nie wiem, jak było u trenera Magiery, ale znając jego podejście, to nie mogło być nawet trzech sekund spóźnienia. Nie mówię, co jest złe, a co dobre, tylko porównuję oba kraje.

Czego spoza boiska pan żałuje?


- (chwila ciszy) Było mi przykro przy odejściu z Legii. Tego, jak zostało przedstawione. Nie było zrobione tak, jak powinno. I to jest naprawdę dziwne. Jako wychowanek Legii zawsze słyszałem, że dla takich osób jakiś szacunek się należy. Niech nikt nie odbierze tego jako zazdrość, ale porównując pożegnanie Guilherme, a moje, to nie mam więcej pytań. Tak jest zresztą w Polsce, bardziej szanujemy obcokrajowców niż swoich.


Jest w Legii piłkarz, który wśród jej kibiców wywołuje wiele podobnych emocji do pana. Wie pan kto?


- Michał Kucharczyk? Nie docenia się Michała. Przyszedł ze Świtu, może nie jest wychowankiem Legii, ale utożsamia się z nią i kibicował jej od dziecka. Zawsze dobrze przygotowany fizycznie, strzela gole w ważnych meczach. Ma też dziecięce zachowania i kiksy, wszyscy o tym wiemy, ale ich procent jest niewspółmierny do jego efektywności. Oczywiście, niektórymi zagraniami irytował i...


I nadal irytuje, bądźmy szczerzy.


- Ale trzeba mu oddać, że w ekstraklasie jest wydajny. Zresztą grał u wiele trenerów – Skorży, Urbana czy Magiery. Każdy coś w nim widział. Może legenda to za duże słowo, ale Michał jest bardzo ważną częścią zespołu. Nie mówię, żeby od razu stawiać mu pomnik, tylko po prostu docenić, jak na to zasługuje. Niektórzy śmieją się, że kluby kupują piłkarzy z płyt DVD. Gdyby zrobić kompilację z zagrań „Kuchego”, to parę drużyn z Premier League mogłoby o niego zapytać.


Zapis całej rozmowy z Michałem Żyro można przeczytać w "Przeglądzie Sportowym".

Polecamy

Komentarze (59)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.