News: Michał Żyro wróci za cztery tygodnie

Michał Żyro: Gram lepiej niż Żyro

Marcin Szymczyk

Źródło: weszlo.com

22.05.2014 23:52

(akt. 04.01.2019 13:12)

- Poważnie liczyłem się z tym, że wiosna idzie na straty. Że został jeden mecz w tygodniu do grania, że kadra szeroka, a ja bez obozu, po kontuzji. Poznałem trenera Berga na wigilii i pomyślałem, że będzie mi bardzo ciężko. Na żadne granie się nie nastawiałem, najgorzej narobić sobie nadzieję. Po prostu: zacząłem od zera, z czystą kartą, zmieniłem swoje myślenie, nagle zaczęło mi iść i poszło, a przecież jak jeździłem na kadry, to szło mi prawie zawsze. Tam czułem się ważny, miałem swobodę i nie najgorzej to wyglądało, w związku z czym grałem dobrze lub bardzo dobrze. Czyli nie miałem tego, co wkurzało mnie w Legii: słabych występów. Ale istotne jest to, co dzieje się teraz, a teraz nawet gdy gram źle, wiem, że jednym zagraniem mogę przesądzić o losach meczu i jestem o tym przekonany - opowiada w rozmowie z weszlo.com Michał Żyro.

Masz taki, jakby to zdefiniować, niewdzięczny styl gry.


- Wiem o tym, ale tego nie zmienię, nie da się.. Jestem wysoki, więc jak biegnę, to wygląda to inaczej niż w przypadku kogoś niższego, choćbyśmy biegli w tym samym tempie. Złudzenie optyczne sprawia, że w telewizji zawsze będę wolniejszy, robiąc te swoje kroki. Słuchaj, ja oglądam w domu każdy swój mecz, ten z Zabrza, co prawda chciałbym o pierwszej połowie zapomnieć, również. I słucham pana Kazia, i śmieję się... On mówi, że biegam ślamazarnie, a w testach szybkościowych mam, zdaje się, trzeci wynik. Mam inne niedoskonałości, ale niekoniecznie chodzi akurat o to.


Jakie? Co Michał Żyro-obserwator zmieniłby u piłkarza Michała Żyry-piłkarza?


- A ile rzeczy mogę chcieć zmienić? (śmiech)


Jedną-dwie.


- Na pewno przyjęcie, żeby to rzeczywiście było przyjęcie na jeden kontakt, a nie, że muszę piłkę dodatkowo poprawiać. Wtedy lepiej przyspieszałbym akcje w różnych kierunkach i tworzył przewagę. Jeszcze jedna rzecz, tak? To niech będzie gra głową.


Strzał z dystansu. Jak to jest - potrafisz czy dawno temu i nieprawda? Bramka z Górnikiem łudząco podobna do tej, jaką zdobyłeś w młodzieżówce, ze Szwedami.


- Tamten strzał z kadry był bliżej środka, chłopaki się śmiali, że po prostu bramkarz słaby i tyle. Z Górnikiem wpadła mi mniej więcej tak, jak chciałem. Jak z książki, co? Powiem ci, że do tej pory najczęściej starałem się ładować z prostego podbicia, ale potrzebowałem dużego zamachu, dlatego często blokowały mnie wślizgi obrońców. Ostatnio wisiałem za kartki, było trochę czasu, w związku z czym poszedłem z trenerem Kazem postrzelać.

Co wcześniej najbardziej cię deprymowało? Gwizdy?


- Gwizdy, będące komentarzem do konkretnego zagrania, na pewno nie pomagają.


W krytycznym momencie w taki sposób kwitowano prawie każde twoje zagranie.


- No nie pomagało mi to, jasne. Rozumiałem też gwizdy, kiedy schodziłem z boiska i sam byłem na siebie wściekły, bo nie grałem tak, jak sobie wcześniej zakładałem. Aczkolwiek zdarzyło się i tak, że myślałem: "No, dzisiaj nieźle", tymczasem reakcja trybun - ta sama. Zastanawiałem się, dlaczego i bardzo dłużył mi się czas do następnego meczu.


Przyznaj szczerze: miałeś do kibiców żal, że co by się nie działo, tylko gwizdy i narzekanie?


- Sam nie wiem. Starałem się w takich chwilach myśleć o przyszłości, żeby coś zmienić.


Grasz lepiej niż Żyro?


- Uważam, że tak (śmiech). Może nie powinienem się śmiać, ale rozwaliła mnie ta nazwa. Tak śmiesznie to brzmi.


Na twoje mecze przychodzą rodzice, narzeczona, brat, znajomi. Ten cały klimat, jaki się wokół ciebie wytworzył, nie zniechęcił ich?


- Nigdy nie dali mi tego odczuć, chociaż jestem wdzięczny im za to, że się ze mną nie pieścili. Nie było gadki: "Oj, Michałku, co ci źli dziennikarze od ciebie chcą?", tylko wsparcie i realna ocena, wspólne poszukiwanie przyczyn. Starali się pomagać trenerzy, rodzice, moja Ola. Tata zawsze mi powtarzał: "Weź się w garść", mama przed rundą mówi: "Michał, strzel coś wreszcie". No, w sumie wychodzi na to, że zacząłem słuchać rodziców (śmiech).


Uchodzisz za domatora. Narzeczona, dom, pies. Z czego wynika fakt, że trudno spotkać cię wieczorem na imprezie, nawet poza sezonem?


- Kiedyś poszedłem do klubu, akurat zostałem w Warszawie, znajomi chcieli iść. Więc idziemy, okej, jak chcecie. Bawimy się, podchodzi grupka lekko pijanych chłopaków i zaczynają gadać:
- Spier... stąd. Jesteś piłkarzem - mówią mi na powitanie.
- Gościu, wyluzuj, jutro nie ma treningu, wakacje są, a ja przyszedłem potańczyć - próbuję im wytłumaczyć.
- Zaraz ci wpier... - podsumowali naszą wymianę zdań.


Sorry, to dla mnie żadna zabawa. Wyszliśmy stamtąd i od tamtej pory przystopowałem z wychodzeniem. Nie, że się boję, tylko nie widzę w tym sensu. Chcę się pobawić? Zapraszam do siebie.


Niektórzy piłkarze latanie nocą po mieście tłumaczą koniecznością odreagowania, wyrzucenia z siebie tej całej presji.


- Ja nie odreaguję, siedząc na Foksal, wolę wyjechać do Krynicy Górskiej, do SPA. Poleżę sobie i wtedy mam głowę czystą, odpoczywam, a nie łupanka w klubie, z alkoholem.


Zapis całej, długiej i ciekawej rozmowy z Michałem Żyro można przeczytać w serwisie weszlo.com.

 

Autor: Piotr Jóźwiak

Polecamy

Komentarze (23)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.