News: XVI kolejka Lotto Ekstraklasy - Lechia na czele

Minęła XIV kolejka Lotto Ekstraklasa

Łukasz Pazuła

Źródło: Legia.Net

31.10.2017 09:20

(akt. 21.12.2018 15:28)

Trudno stwierdzić, jaki mecz był najciekawszy w XIV kolejce Lotto Ekstraklasy. Już w pierwszym spotkaniu Śląsk Wrocław pokonał Pogoń Szczecin 3:0. Szczecinianie po tym starciu zwolnili swojego dotychczasowego szkoleniowca - Macieja Skorżę. Jagiellonia Białystok pokonała 3:1 z Zagłębiem Lubin na swoim boisku, a Korona Kielce rozgromiła Lechię Gdańsk na wyjeździe 5:0. Takie rzeczy tylko w Ekstraklasie!

Śląsk Wrocław 3:0 Pogoń Szczecin


Pogoń jest zagubiona i póki co nie widać światełka w tunelu. Piłkarze ze Szczecina po ostatnim spotkaniu obiecali swoim fanom, że zwrócą im pieniądze za bilety zakupione na starcie we Wrocławiu. Niestety, złożona obietnica nie sprawiła, że „Portowcy” zaczęli grać lepiej. Już w 4. minucie goście pogubili się przy swoim polu karnym i bezlitośnie wykorzystał to Śląsk. Robert Pich posłał centrę w „szesnastkę” Łukasza Załuski, a dośrodkowanie na bramkę zamienił Marcin Robak. Szanse na wyrównanie miał Adam Frączczak, który znalazł się nawet w lepszej sytuacji niż napastnik wrocławian. Zawodnik szczecinian zmarnował jednak dobrą okazję, ponieważ oddał prosty strzał w kierunku Jakuba Wrąbla.


Szczecinianie szukali kolejnych sytuacji. Potrafili się dobrze odnaleźć w polu karnym, ale brakowało skuteczności. Szczególnie źle ten mecz będzie wspominał Rafał Murawski, który nie skierował futbolówki do siatki, gdy nikogo nie miał przed sobą, a w przerwie został zmieniony. Nie od dziś wiadomo, iż za niewykorzystane okazje płaci się… bramkami. W 35. minucie Jakub Kosecki wygrał pojedynek z Davidem Niepsujem, a następnie dokładnie podał piłkę do Robaka. Napastnik Śląska za chwilę drugi raz wpisał się na listę strzelców.


„Portowcy” oddawali sporo strzałów z obrębu pola karnego gospodarzy, ale wszystkie piłki leciały wprost do Wrąbla, który nie miał problemów z poprawnymi interwencjami. Nieskuteczni byli goście, natomiast piłka znów zatrzepotała w siatce Pogoni. Indywidualną akcją popisał się Arkadiusz Piech, który dokonał dzieła zniszczenia. Były legionista dopiero drugi raz w tym sezonie strzelił gola, ale tym razem przeprowadził dobrą akcję, którą prawidłowo zakończył. Finalnie zespół Jana Urbana wygrał 3:0.


Bramki: Robak (4. min., 35. min.), Piech (67. min.)


Żółte kartki: Piech, Pawelec – Zwoliński, Gyurcso


Czerwona kartka: Zwoliński (dwie żółte kartki)


Widzów: 12 445


Śląsk: Wrąbel – Pich, Celeban, Pawelec, Cotra – Piech (81’ Madej), Srnić, Vacek (90’ Pałaszewski), Chrapek (87’ Łyszczarz), Kosecki – Robak


Pogoń: Załuska – Niepsuj, Rapa, Rudol, Nunes – Delew, Hołota, Drygas (78’ Zwoliński), Murawski (46’ Kort), Formella (46’ Gyurcso) – Frączczak


Lech Poznań 1:1 Wisła Kraków


Świetnie rozpoczął się mecz dla Wisły Kraków. Arkadiusz Głowacki posłał długie podanie do Kamila Wojtkowskiego. 19-latek przyjął sobie futbolówkę… głową, wymanewrował obrońcę i za chwilę świetnym podaniem obsłużył Carlitosa. Hiszpan uderzył z dystansu i pokonał Matusa Putnockiego. Po straceniu bramki lechici przystąpili do ataku. „Kolejorz” stworzył sobie wiele okazji do strzelenia gola, ale za każdym razem bardzo dobrze interweniował Michał Buchalik. Bramkarz „Białej Gwiazdy” skapitulował w 83. minucie, ale z pomocą przyszedł mu arbiter. Sędzia po dokładnej analizie odgwizdał spalonego, o co duże pretensje miał trener poznaniaków po ostatnim gwizdku. Lech jednak wyrównał. W doliczonym czasie gry Darko Jevtić uratował swoją ekipą mocnym uderzeniem i starcie zakończyło się remisem.


Bramki: Jevtić (90. min.) – Carlitos (8. min.)


Żółta kartka: Gumny


Widzów: 26 361


Lech: Putnocky – Gumny (81’ Barkroth), L. Nielsen (71’ Rakels), Dilaver, Kostewycz – Makuszewski, Trałka, Gajos (81’ Radut), Majewski, Jevtić – Gytkjaer


Wisła Kraków: Buchalik – Cywka, Głowacki, Arsenić, Sadlok – Boguski (67’ Ze Manuel), Perez, Basha, Wojtkowski (71’ Halilović), Imaz – Carlitos (76’ Bałaniuk)


Piast Gliwice 2:1 Wisła Płock


Musiał minąć kwadrans, byśmy zobaczyli ciekawą akcję w Gliwicach. Piast spokojnie rozgrywał sobie piłkę pod polem karnym płocczan i nagle Martin Bukata posłał centrę w „szesnastkę”. Do dośrodkowanie wyskoczył Michał Papodopulos, który oddał strzał głową i gospodarze po chwili cieszyli się z prowadzenia. Do wyrównania doprowadził Jose Kante. Napastnik Wisły Płock również wpisał się na listę strzelców po uderzeniu z powietrza. Końcowy rezultat ustanowił wspomniany Bukata. Pomocnik kropnął z dystansu i dzięki nie najlepszej interwencji Seweryna Kiełpina, mógł celebrować zdobycie bramki.


Bramki: Papadopulos (17. min.), Bukata (71. min.) – Kante (62. min.)


Żółte kartki: Rugasević, Papadopulos – Kante, Szymański, Reca


Widzów: 3 784


Piast: Rusow – Konczkowski, Korun, Pietrowski, Rugasević – Valencia (83’ Mak), Dziczek, Sedlar, Vranjes (63’ Jankowski), Bukata – Papadopulos (90’ Angielski)


Wisła Płock: Kiełpin – Stefańczyk, Byrtek, Sielewski, Reca – Michalak, Szymański, Furman (79’ Piątkowski), Varela (72’ Stilić), Merebaszwili – Biliński (46’ Kante)


Cracovia 1:1 Bruk-Bet Termalica Nieciecza


To był jeden z takich meczów, których nie chcielibyśmy oglądać w naszej Lotto Ekstraklasie. Przypadkowe zagranie piłki, złe decyzje, sporo niedokładności. To wszystko widzieliśmy w sobotę w Krakowie. Pierwsza akcja, warta odnotowania, miała miejsce w 51. minucie. Szymon Drewniak wrzucił futbolówkę z rzutu rożnego, a Michał Helik uderzył piętą i trafił w słupek. Nie udało się za pierwszym razem, więc stoper „Pasów” spróbował tej samej sztuki pół godziny później. Tym razem jego ekwibilistyczny strzał przyniósł korzyć i gospodarze cieszyli się z prowadzenia. Jednak przed upływem regulaminowego czasu gry Vlastimir Jovanović zdołał strzelić wyrównującego gola i zespół Michała Probierza znów nie zdołał sięgnąć po trzy punkty.


Bramki: Helik (81. min.) – Jovanović (90. min.)


Żółte kartki: Malarczyk – Maksimenko, Misak, Guba


Widzów: 6 431


Cracovia: Sandomierski – Fink, Helik, Malarczyk, Sowah – Wójcicki (80’ Wdowiak), Covilo (74’ Szczepaniak), Drewniak, Hernandez, Mihalik (66’ Zenjov) – K. Piątek


Bruk-Bet: Mucha – Szeliga, Putiwcew, Maksimenko (46’ Śpiączka), Miković – Gergel (46’ Stefanik), Kupczak, Jovanović, Ł. Piątek, Pawłowski (73’ Guba) – Misak


Sandecja Nowy Sącz 1:2 Górnik Zabrze


Niemal pół godziny czekaliśmy na ciekawe wydarzenie podczas ostatniego sobotniego starcia. Michal Piter-Bucko wyskoczył do futbolówki dogranej z rzutu wolnego i głową pokonał Tomasza Loskę. Górnicy po chwili mogli doprowadzić do wyrównania. Rafał Kurzawa uderzył mocno zza pola karnego, jednak Michał Gliwa zdołał na raty złapać piłkę. Zabrzanie w drugiej połowie ruszyli do ataku. Na początku gospodarze mądrze się bronili, ale finalnie ich defensywa została złamana. Najpierw na listę strzelców wpisał się Szymon Matuszek. Później o wyniku starcia zadecydował gol Igora Angulo. Pytanie, czy Górnik cieszyłby się ze zwycięstwa, gdyby wcześniej przed trafieniem Hiszpana, z boiska został wykluczony Dani Suarez za nieprzepisową grę (celowa ręka, gdy miał już jedną żółtą kartkę). Zamiast stopera gości „czerwień” zobaczył Filip Piszczek. Napastnik Sandecji w doliczonym czasie sfaulował przeciwnika i został napomniany drugim „żółtkiem”.


Bramki: Piter-Bucko (30. min.) – Matuszek (57. min.), Angulo (62. min.)


Żółte kartki: Brzyski, Basta, Piszczek – Suarez, Kurzawa


Czerwona kartka: Piszczek (dwie żółte kartki)


Widzów: 1 448


Sandecja: Gliwa – Basta, Piter-Bucko, Kraczunow, Mraz – Danek (78’ Korzym), Baran, Cetnarski (64’ Kasprzak), Trochim, Brzyski (78’ Małkowski) – Piszczek


Górnik: Loska – Wolniewicz, Wieteska, Suarez, Koj – Kądzior (89’ Olszewski), Matuszek, Ambrosiewicz (46’ Żurkowski), Kurzawa – Ł.Wolsztyński (81’ Ledecky), Angulo


Jagiellonia Białystok 3:1 Zagłębie Lubin


„Jaga” błyskawicznie rozpoczęła strzelanie goli. Fedor Cernych zbiegł do środka ze skrzydła, próbował uderzyć z lewej nogi, lecz został zablokowany. Piłkarz Jagiellonii doskoczył jednak ponownie do futbolówki, podbiegł kilka metrów bez ingerencji przeciwników i pokonał Martina Polacka w sytuacji sam na sam.  Chwilę później Zagłębie mogło, a nawet powinno wyrównać, ale Jakub Świerczok spudłował mając dogodną okazję do zdobycia bramki.


Zagłębie atakowało, ale to gospodarze cieszyli się z kolejnego trafienia. Karol Świderski wykończył akcję Cernycha. Pomocnik wykorzystał dośrodkowanie z prawej strony boiska i ulokował piłkę w siatce. Lubinianie gola strzelili dopiero na początku drugiej połowy. Świerczok trafił do siatki, gdy Marian Kelemen opuścił swoją strefę w celu zablokowania Arkadiusza Woźniaka. Końcowy rezultat ustanowił jednak Przemysław Frankowski, który pokonał Polacka w ulubiony sposób Tomasza Frankowskiego. Skrzydłowy „Jagi” podciął futbolówkę nad golkiperem i białostoczanie zwyciężyli 3:1.


Bramki: Cernych (2. min.), Świderski (17. min.), Frankowski (78. min.) – Świerczok (54. min.)


Żółte kartki: Guti, Romanczuk, Noviskovas - Todorovski


Widzów: 8 375


Jagiellonia: Kelemen – Burliga, Runje, Guti, Tomasik – Frankowski (80’ Sheridan), Wlazło, Romanczuk, Świderski (66’ Pospisil), Novikovas (88’ Sekulski) - Cernych


Zagłębie: Polacek – Todorovski, Guldan, Jach – Woźniak (72’ Janus), Kubicki, Jagiełło (65’ Mazek), Pawłowski, Tuszyński (46’ Matuszczyk), Balić – Świerczok


Legia Warszawa 2:0 Arka Gdynia


Legioniści na początku meczu mieli ogromne problemy z rozgrywaniem akcji pod własnym polem karnym. Agresywnie grająca Arka starała się odebrać futbolówkę w początkowej fazie ataku „Wojskowych”. Gospodarze myląc się stwarzali sobie problemy. Groźne strzały oddali między innymi Patryk Kun oraz Rafał Siemaszko. Napastnik Arki dodatkowo próbował wykorzystać pomyłkę Michała Pazdana, gdy ten zagrał głową i stracił panowanie nad piłką. Snajper gdynian próbował uderzyć, ale starł się z „Pazdkiem” i przewrócił. Goście domagali się jedenastki, ale sędzia nie wskazał na „wapno”.


Legia pierwszy groźny strzał oddała, gdy Guilherme zgarnął piłkę przed polem karnym po złej wcześniejsze próbie dośrodkowania ze stałego fragmentu gry. „Gui” uderzył z woleja i zmusił Pavelsa Steinborsa do interwencji. „Wojskowi” bramkę zdobyli w 37. minucie. Krzysztof Mączyński miękko wrzucił futbolówkę z rzutu wolnego, do podania wybiegł Jarosław Niezgoda, który za chwilę trafił do siakti. Od tego momentu mistrzowie Polski przejęli kontrolę nad spotkaniem. Tuż przed przerwą świetnie przewtotką uderzył brazylijski pomocnik, lecz golkiper gdynian popisał się również dobrą paradą.


Druga połowa toczyła się pod dyktando legionistów. Arka stwarzała zagrożenie jedynie po wyrzutach z autu na wysokości pola karnego Legii. Drugą i ostatnią bramkę w tym meczu zdobył Michał Kucharczyk. Armando Sadiku wykorzystał fakt, iż goście ruszyli do ataku. Napastnik przyjął futbolówkę na klatę piersiową z rywalem na plecach, a za chwilę świetnie uruchomił „Kuchego”, który pobiegł w kierunku Steinborsa i w sytuacji sam na sam przypieczętował zwycięstwo drużynie Romeo Jozaka.


Bramki: Niezgoda (37. min.), Kucharczyk (85. min.)


Żółte kartki: Astiz, Guilherme


Widzów: 14 424


Legia: Malarz – Broź, Astiz, Pazdan, Hlousek – Mączyński (74’ Pasquato), Jodłowiec – Guilherme, Hamalainen (86’ Kopczyński), Kucharczyk – Niezgoda (66’ Sadiku)


Arka: Steinbors – Zbozień, Marcjanik, Helstrup, Warcholak – Sołdecki, Marciniak (80’ Jurado) – Kun, Szwoch, Piesio (60’ Jazvić) – Siemaszko (70’ Zarandia)


Lechia Gdańsk 0:5 Korona Kielce


Jakby zakończył się ten mecz, gdyby w 6. minucie Rafał Wolski po koronkowej akcji Lechii trafił piłka w bramkę, a nie w słupek. Tak się jednak nie stało. Po tej sytuacji gospodarze zaczęli popełniać mnóstwo błędów w defensywie. Wykorzystywał to Nika Kaczarawa, który szukał okazji do oddania strzału. Gruzinowi udało się pokonać Dusana Kuciaka jeszcze przed upływem pół godziny gry. Niedługo na listę strzelców wpisał się Maciej Górski. Trzeci cios zadał Bartosz Rymaniak. 27-latek zamienił centrę z kornera na bramkę.


Mogłoby się wydawać, iż nic już się nie zmieni do końca pierwszej połowy. Nic bardziej mylnego. W 43. minucie Kaczarawa jeszcze raz pokonał Kuciaka po prostopadłym podaniu z głębi pola. Honorową bramkę dla Lechii o mały włos, a zdobyłby… Rymaniak. Futbolówka odbiła się od klatki piersiowej obrońcy, ale świetnym refleksem popisał się Maciej Gostomski. Bramkarz efektowną interwencją uratował swoich kolegów. Kielczanie powinni strzelić piątego gola, lecz słowacki golkiper obronił jedenastkę Jakuba Żubrowskiego. Mimo wszystko kielczanie dopięli swego, a kropkę nad „i” postawił Elia Soriano. Niemiec ustanowił końcowy rezultat chwilę przed rozpoczęciem ostatniego kwadransa. Korona rozgromiła biało-zielonych 5:0! 


Bramki: Kaczarawa (26. min., 43. min.), Górski (31. min.), Rymaniak (39. min.), Soriano (74. min.)


Żółte kartki: Wolski, Nunes


Widzów: 7 066


Lechia: Kuciak – Nunes, Augustyn, Wawrzyniak – Milos, Sławczew (75’ Lipski), Łukasik, Wolski, F. Paixao (57’ Balde), Lewandowski (35’ Oliveira) – M. Paixao


Korona: Gostomski – Rymaniak, Dejmek (46’ Diaw), Kovacević, Kallaste – Kosakiewicz, Możdżeń, Żubrowski, Cvijanović (73’ Cebula) – Kaczarawa (46’ Soriano), Górski

Polecamy

Komentarze (2)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.