News: XVI kolejka Lotto Ekstraklasy - Lechia na czele

Minęła XXXVII kolejka Lotto Ekstraklasy

Łukasz Pazuła, Patryk Tylak

Źródło: Legia.Net

06.06.2017 00:30

(akt. 21.12.2018 15:28)

Legia Warszawa bezbramkowo zremisowała z Lechią Gdańsk. Przy remisie Jagiellonii Białystok z Lechem Poznań 2:2 sprawiło to, że legioniści obronili tytuł mistrzów Polski. Wicemistrzem zostali białostoczanie, a trzecie miejsce zajęli lechici. Gdańszczanie natomiast nie awansowali do europejskich pucharów. W Lotto Ekstraklasie utrzymała się Arka Gdynia, która wygrała z Zagłębiem 3:1. Do pierwszej ligi spadł natomiast Górnik Łęczna, który podzielił los Ruchu Chorzów.

Zagłębie Lubin 1:3 Arka Gdynia

 

Przed spotkaniem podejrzewano, że z racji przyjaźni kibiców obu tych ekip, gospodarze dadzą wyszaleć się Arce. Ta potrzebowała zwycięstwa do tego, aby być pewna utrzymania. Prezes Zagłębia, Robert Sadowski, na dzień przed meczem za pomocą Twittera zakomunikował, że nie ma mowy o żadnym układzie. Piłkarze „Miedziowych” od pierwszego gwizdka arbitra, popełniali jednak szkolne błędy, brakowało w ich grze zaangażowania. Pokazało to chociażby zachowanie Jarosława Jacha, który fatalnie zachował się przy trafieniu na 0:1 autorstwa Rafała Siemaszki. Jeszcze przed przerwą, gdynianie zdobyli drugą bramkę za sprawą Dariusza Formelli. Asystę zanotował wypożyczony z Legii Mateusz Szwoch. Goście do przerwy prowadzili 2:0. 

 

Na początku drugiej połowy, piłkę do własnej bramki wpakował Michał Marcjanik, który już trzeci raz w tym sezonie pokonał swojego golkipera. To wydarzenie sprawiło, że "Miedziowi" mogli pokusić się o remis. Najaktywniejszy w był Filip Starzyński. Zagłębie było jednak ospałe, co zemściło się na nim kwadrans przed końcem spotkania. Lubinianie stracili wtedy gola na 1:3, a celnym uderzeniem popisał się Marcin Warcholak. Po zwycięstwie 3:1 po niezbyt wymagającym meczu, Arka mogła cieszyć się z utrzymania w lidze.


Bramki:
Marcjanik (48. min. – sam.) – Siemaszko (19. min.), Formella (29. min.), Warcholak (75. min.)

 

Żółte kartki: Sołdecki, Hofbauer, Sobieraj, da Silva

 

Widzów: 6920

 

Zagłębie: Forenc – Todorovski, Jończy (46’ Jagiełło), Jach, Dziwniel – Woźniak (63’ Mazek), Tosik, Kubicki, Starzyński, Janoszka – Buksa (74’ Siemaszko)

 

Arka: Steinbors – Socha, Marcjanik, Sobieraj, Warcholak – Formella (83’ Bożok), Sołdecki, Marciniak (90’ Nalepa), Hofbauer (72’ da Silva), Szwoch – Siemaszko

 

Ruch Chorzów 2:2 Górnik Łęczna

 

Chorzowski klub przed rozpoczęciem spotkania był już pewny spadku do niższej klasy rozgrywkowej. O swoje walczyć musiał za to Górnik. Łęcznianie do utrzymania potrzebowali trzech punktów i porażki Arki. Od początku widać było, komu bardziej zależy na zwycięstwie. W 16. minucie świetnym podaniem popisał się Javi Hernandez, który stworzył dobrą okazję Bartoszowi Śpiączce. Napastnik gości nie pomylił się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i wyprowadził ekipę Franciszka Smudy na prowadzenie. W 43. minucie gola strzelił Piotr Grzelczak i zielono-czarni na przerwę schodzili z dwubramkową przewagą.

 

Druga połowa należała głównie do kibiców Ruchu. Najpierw na boisku wylądowały race, a potem część osób wbiegła na murawę. Spotkanie zostało przez to przerwane na 20 minut. Do Chorzowa dotarła informacja, że Arka zapewniła sobie utrzymanie. Po wznowieniu spotkania, widoczne było, że ta informacja załamała graczy z Łęcznej. W doliczonych 23 minutach, "Niebiescy" dwa razy trafili do siatki. Najpierw gola strzelił Eduards Visnakovs, a potem Małeckiego pokonał Michał Koj. Rywalizacja dwóch spadkowiczów zakończyła się remisem 2:2. 

 

Bramki: Visnakovs (90. min.), Koj (90. min.) – Śpiączka (16. min.), Grzelczak (43. min.)

 

Żółte kartki: Gerson, Sasin

 

Widzów: 5960

 

Ruch: Hrdlicka – Konczkowski, Grodzicki, Helik, Koj – Moneta, Trojak (87’ Visnakovs), Urbańczyk, Nowak (53’ Walski), Przybecki (90’ Słoma) – Arak

 

Górnik: Małecki – Matei, Sasin, Gerson, Leandro – Bonin, Atoche (90’ Jarecki), Hernandez (90’ Piesio), Drewniak (86’ Tymiński), Grzelczak – Śpiączka

 

Wisła Płock – Śląsk Wrocław 0:3

 

Trener Jan Urban zdecydował się posłać w bój podstawową jedenastkę. Szkoleniowiec Wisły Marcin Kaczmarek dał szansę rezerwowym. W wyjściowym składzie znalazło się nawet miejsce dla debiutanta – Seweryna Truskolaskiego. Poczynania wrocławian cechowało doświadczenie. W 9. minucie dośrodkowanie Kamila Bilińskiego zmieniło się w strzał, Mateusz Kryczka nie dał rady złapać futbolówki. Piłkę skutecznie dobił Mario Engels i pokonał golkipera miejscowych. Jeszcze w pierwszej połowie, Śląsk miał kolejną okazję. Kryczka zrewanżował się jednak za wcześniejszą nieudaną interwencję i obronił dwa uderzenia wrocławian. Dodatkowo bomba Pawła Zielińskiego została sparowana na poprzeczkę.

 

W drugiej odsłonie, drużyna z Wrocławia pozbawiła gospodarzy złudzeń i zadała kolejne dwa ciosy. Najpierw swojego drugiego gola w meczu strzelił Engels. Następnie ładnym strzałem popisał się Biliński zaliczający kapitalny koniec sezonu. Dzięki tej wygranej, piłkarze Śląska na sam koniec wyprzedzili w tabeli swojego piątkowego rywala i zakończyli sezon na jedenastej pozycji.

 

Bramki: Engels (9. min., 58. min.), Biliński (64. min.)

 

Żółte kartki: Truskolaski, Merebaszwili, Popiela – Morioka

 

Widzów: 4070

 

Wisła: Kryczka – Kieplin (90’ Mielczarski), Wlazło, Sielewski, Stępiński – Merebaszwili, Truskolaski, Furman (69’ Popiela), Ilijew (74’ Drozdowicz), Reca – Piątkowski

 

Śląsk: Budzyński – Zieliński, Celeban, Pawelec, Lewandowski – Engels (74’ Łuczak), Madej, Grajciar (68’ Łyszczarz), Morioka, Pich – Biliński (78’ Zwoliński)

 

Cracovia Kraków – Piast Gliwice 0:1

 

Pierwszą klarowną sytuację stworzyły sobie „Pasy”. Hubert Adamczyk był sam na sam z bramkarzem, ale posłał piłkę daleko obok bramki. W 35. minucie wykazał się inny z młodych zawodników krakowskiego zespołu, bramkarz Krystian Stępniowski. Wybronił on uderzenie Saszy Żivca. Golkiper Cracovii jeszcze przed przerwą mógł wyciągać piłkę z siatki, ale futbolówka po lobie Gerarda Badii przeturlała się obok lewego słupka bramki.

 

Na samym początku drugiej połowy okazję bramkową miał Stojan Vranjes. W znakomitej sytuacji, były legionista nie trafił jednak czysto w piłkę. W 63. minucie Piastowi w końcu udało się dopiąć swego. Uczynił to Maciej Jankowski, który wykorzystał dobre podanie Martina Bukaty. Niecały kwadrans później, trafienie zaliczyć mógł młody Denis Gojko. Jego uderzenie obronił Stępniowski. Do końca rywalizacji żadnej z drużyn nie udało się już strzelić gola, i tym samym Cracovia przegrała swoje trzecie spotkanie z rzędu. Klub z Krakowa, który na początku sezonu walczył w kwalifikacjach do Ligi Europy, skończył rozgrywki tuż nad strefą spadkową. 

 

Bramki: Jankowski (63. min.)

 

Żółte kartki: Malarczyk, Piątek

 

Widzów: 7310

 

Cracovia: Stępniowski – Malarczyk, Polczak, Kanach, Cunta (78’ Pestka) – Szczepaniak, Dąbrowski, Steblecki, Adamczyk (73’ Dimun), Vestenicky (58’ Budziński) – Piątek


Piast:
Rusov – Pietrowski, Korun, Sedlar, Mójta – Bukata, Dziczek, Badia (88’ Krakowczyk), Vranjes, Zivec (62’ Gojko) – Jankowski (87’ Papadopulos)


Pogoń Szczecin 3:0 Korona Kielce


Rafał Murawski
bardzo chciał strzelić gola w meczu z Koroną. W pierwszej połowie posłał dwa strzały w kierunku bramki kielczan, ale nie zdołał pokonać Michala Peskovicia. Finalnie „Muraś” skierował futbolówkę do siatki. W 61. minucie dostał podanie od Ricardo Nunesa i kropnął z całej siły zza pola karnego. Po kilku sekundach mógł sie cieszyć z gola. Chwilę później kapitan Pogoni mógł zanotować asystę, lecz jego zagrania nie wykorzystał Adam Frączczak. Pomocnik szczecinian niedługo przed upływem regulaminowego czasu gry, ponownie cieszył się z pokonania golkipera „Scyzoryków”. Najpierw sam odebrał futbolówkę, a później perfekcyjnie wykończył kontrę gospodarzy. Końcowy rezultat ustalił Robert Obst.


Bramki: Murawski (61. min., 87. min.), Obst (89. min.)


Żółte kartki: Fojut, Listkowski, Niepsuj


Widzów: 2 545


Pogoń: Słowik – Niepsuj (68’ Rudol), Matras, Fojut, Nunes – Listkowski (64’ Kowalczyk),Cincadze (83’ Obst), Murawski, Drygas, Kort – Frączczak


Korona: Pesković – Gabovs, Możdżeń, Kwiecień (77’ Bednarski), Mrozik – Aankour, Marković (73’ Kotarzewski), Żubrowski, Cebula, Palana – Smolarczyk (66’ Poński)


Wisła Kraków 1:2 Bruk-Bet Termalica Nieciecza


Krakowianie strzelili gola w pierwszym kwadransie. Gospodarze przeprowadzili koronkową akcję, którą z łatwością wykończył Rafał Boguski. Niedługo później Wisła Kraków mogła zdobyć drugą bramkę, ale piłka po uderzeniu Tomasza Cywki odbiła się tylko od słupka. „Biała Gwiazda” nie wyszła jednak wystarczająco skoncentrowana na drugą odsłonę. Goście w 47. minucie doprowadzili do wyrównania, a autorem trafienia był Wojciech Kędziora.


Wiślacy próbowali odpowiedzieć swoim rywalom. Petar Brlek kropnął z dystansu, a golkiper niecieczan obronił jego strzał w siatkarskim stylu. Bramkarz sparował futbolówkę na słupek. Piłka na obiekcie w Krakowie często odbijała się od obramowania bramki. Finalnie, Bruk-Bet strzelił decydującego gola własnie po strzale, który odbił się od konstrukcji bramki. Martin Miković dał zwycięstwo niecieczanom w 90. minucie, a ci zakończyli sezon na siódmej lokacie.


Bramki: Boguski (14. min.) – Kędziora (47. min.), Miković (90. min.)


Żółta kartka: Stilić


Widzów: 14 149


Wisła Kraków: Załuska – Cywka, Głowacki, Gonzalez, Mójta – Boguski, Uryga, Brlek (76’ Zachara), Stilić (63’ Bartosz), Małecki – Ondrasek (63’ Brożek)


Bruk-Bet: Baran – Fryc (74’ Pleva), Kupczak, Putiwcew, Sitya – Miković, Jovanović, Stefanik, Misak, Guba (78’ Kogut) – Kędziora (71’ Wróbel)


Legia Warszawa 0:0 Lechia Gdańsk


Od początku spotkania widać było, że żadna z drużyn nie chce stracić bramki. Gdyby któraś z drużyn przegrała niedzielne spotkanie, oznaczałoby to przekreślenie całej pracy z ostatnich miesięcy. Więcej argumentów z przodu mieli legioniści. Dobrą okazję do strzelenia gola zmarnował Guilherme, który dostał fantastyczne podanie od Vadisa Odjidji-Ofoe. Brazylijczyk, gdyby nawet pokonał Dusana Kuciaka, krótko cieszyłby się z gola. Z niewyjaśnionych powodów, sędzia sygnalizował spalonego.


Druga odsłona zaczęła się od wielkiej ulewy. Śliska piłka sprawiła, iż szybko po wznowieniu gry Odjidja-Ofoe nie trafił w bramkę będąc w polu karnym. Belg przyjął futbolówkę, ustawił ją sobie i nieznacznie się pomylił. W 68. minucie w bandycki sposób Sławomir Peszko starał się zatrzymać belgijskiego rozgrywającego. Reprezentant Polski wyprostowanymi nogami "wjechał" w legionistę i sędzia pokazał „Peszkinowi” czerwoną kartkę.


Lechiści, mimo straty jednego zawodnika, mogli szybko strzelić gola. Marco Paixao wykorzystał poślizgnięcie Macieja Dąbrowskiego i pobiegł na bramkę Legii. Portugalczyk strzelił, ale Arkadiusz Malarz obronił jego uderzenie. W 83. minucie po raz kolejny w dobrej sytuacji znalazł się Guilherme. Tym razem sędzia nie podniósł chorągiewki – chociaż powinien - ale znów lepszy był jego były kolega z zespołu. Kuciak obronił strzał „Gui”. Mecz zakończył się remisem 0:0 i obie ekipy musiały poczekać, na zakończenie starcia w Białymstoku, gdzie Jagiellonia remisowała z Lechem Poznań 2:2. Taki rezultat pozwolił cieszyć się warszawiakom z obrony mistrzostwa. 


Żółte kartki: Moulin, Hlousek – Maloca, Sławczew, Haraslin


Czerwona kartka: Peszko (brutalny faul)


Widzów: 28 593


Legia: Malarz – Jędrzejczyk, Dąbrowski, Pazdan, Hlousek – Kopczyński, Moulin – Guilherme, Odjidja-Ofoe, Nagy (84’ Hamalainen) – Radović


Lechia: Kuciak – Maloca, Vitoria, Wawrzyniak – Haraslin, Borysiuk, Krasić (90’ Kuświk), Wolski (75’ Nunes), Peszko – M. Paixao (88’ F. Paixao)


Jagiellonia 2:2 Lech Poznań


W Białymstoku mecz został przedłużony o około 10 minut, ponieważ kibice najpierw wrzucali serpentyny na boisko, a później czerwoną kartę za brutalny faul otrzymał Darko Jevtić. Nie byłoby jednak całego zamieszania w Warszawie, gdyby Lech utrzymał swoją dwubramkową przewagę. Pierwszego gola strzelił Radosław Majewski po ładnej akcji zespołu prawą flanką.


Drugą bramkę zdobył Łukasz Trałka. Fantastyczny rajd przeprowadził Jevtić, który po chwili jeszcze lepiej podał do byłego kapitana Lecha. Ten pokonał Mariana Kelemana. „Jaga” w drugiej połowie ruszyła do ataku. Zmarnowała kilka sytuacji, aż w końcu do siatki trafił Jacek Góralski. Do wyrównania doprowadził Arvydas Novikovas i przy bezbramkowym remisie w Warszawie, Jagiellonii wystarczył jeszcze jeden gol, by zostać mistrzem Polski.


W doliczonym czasie gry szczęścia spróbował Piotr Tomasik. Obrońca kropnął z dystansu i pomylił się dosłownie o kilka centymetrów. Żadna z drużyn nie zdołała strzelić już gola, co oznaczało, iż mistrzem Polski została Legia. Jagiellonia musiała się pocieszyć drugą lokatą, Lech zajął ostatnie miejsce na podium. Lechia nie awansowała do europejskich pucharów.


Bramki: Góralski (77. min.), Novikovas (87. min.) – Majewski (11. min.), Trałka (39. min.)


Żółte kartki: Tomasik, Runje, Guti – Robak, Tetteh, N. B. Nielsen, Bednarek, Putnocky


Czerwona kartka: Jevtić (brutalny faul)


Widzów: 19 084


Jagiellonia: Kelemen – Burliga (68’ Chomczenowskyj), Runje, Guti, Tomasik – Frankowski, Góralski, Romanczuk, Vassiljev (54’ Novikovas), ernych (73’ Świderski) – Sheridan


Lech: Putnocky – Kędziora, Bednarek, Wilusz, Kostewycz – Makuszewski (74’ Pawłowski), Tetteh, Trałka (64’ Radut), Majewski, Jevtić – Robak (86’ N.B. Nielsen)

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.