News: Miroslav Radović: Znikam tylko na chwilę

Miroslav Radović: Znikam tylko na chwilę

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

21.02.2015 01:22

(akt. 08.12.2018 03:13)

Sprawa jest już przesądzona, Miroslav Radović zmieni barwy klubowe. Serb nie podpisał jeszcze kontraktu z Hebei China Fortune, ale sam już uzgodnił wszystkie warunki z chińskim klubem. Pozostały jedynie ostatnie formalności między Legią, a nowym pracodawcą - takie jak data przelewu. Legia zarobi na „Rado” 2 miliony euro. Poniżej rozmowa z Serbem, który jest przekonany, że szybko wróci na Łazienkowską.

Dwa tygodnie temu rozmawialiśmy w Hiszpanii i żartowaliśmy obaj, że to pierwsze okienko transferowe, w którym nie było plotek na temat twojego odejścia z Legii…


- To prawda, sam się wczoraj z tego śmiałem. Wtedy żadnych propozycji nie było. Byłem przekonany, że nic się nie wydarzy. Wszystko zmieniło się po meczu ze Śląskiem Wrocław, wtedy pojawiła się oferta. Bardzo konkretna i bardzo dobra finansowo. Od tego czasu przeżywałem koszmar, jednego dnia po kilku godzinach myślenia byłem przekonany, że odchodzę by następnego dnia stwierdzać, że jednak zostanę. W końcu decyzję podjąłem ostatecznie, przeniosę się na półtora roku do Chin, ale po tym okresie czasu wrócę do Warszawy, do mojej Legii.


A co na to prezes Bogusław Leśnodorski?


- Zgodził się na moje odejście pod warunkiem, że szybko wrócę.


To może nie warto odchodzić?


- To naprawdę była dla mnie potwornie trudna decyzja, zżyłem się z Legią i z Warszawą, tu jest mój dom. Ale mam już 31 lat, trafiła mi się okazja, która wielu piłkarzom nigdy się nie trafia. Pieniądze są bardzo dobre, jak na polskie warunki kosmiczne. W sumie będę tam 20 miesięcy, to szybko zleci, a po tym czasie od razu melduję się na Ł3.


Jako piłkarz czy już pracownik działu skautingu lub trener?


- Jako piłkarz, będę miał wtedy skończone 32 lata, będę miał jeszcze czas i siłę by pograć w piłkę, o ile oczywiści zdrowie będzie dopisywało. Ale takie są plany.


Kibice na forach internetowych zarzucają ci, że się sprzedałeś. Nie chodzi o samą zmianę barw klubowych, ale o moment.


- Cóż, nie tacy piłkarze jak ja wyjeżdżali na koniec kariery by sobie dorobić. Steven Gerrard jest legendą i symbolem Liverpoolu, a po sezonie przejdzie do ligi MLS. Frank Lampard po 14 latach w Chelsea zmienił klub na Manchester City. Takie rzeczy się zdarzają w całej Europie. A na moment nie miałem wpływu. Jak mówiłem oferta pojawiła się po meczu ze Śląskiem Wrocław, ale nie było opcji bym trafił tam po sezonie. W grę wchodziła tylko zima. To dla mnie potwornie trudna decyzja ze względu na klub, rodzinę i kibiców.


Będą tacy co powiedzą, że trafiła się pierwsza oferta i od razu z niej skorzystałeś.


- To nie tak. Miałem ofertę z Monaco i nie skorzystałem. Ok – to prehistoria, weźmy nowsze czasy. W zeszłym roku miałem ofertę z I ligi chińskiej, miałem klauzulę w kontrakcie pozwalającą na odejście z Legii za 500 tys. euro. Menedżerowie namawiali mnie, bym z niej skorzystał, choć najlepiej bym nie przedłużał umowy i poczekał aż wygaśnie. Powiedziałem, że tego nie zrobię, że jeśli mam odejść z Legii, to klub musi na mnie zarobić. Dlatego podpisałem nowy kontrakt już bez sumy odstępnego.


A deklaracje po podpisaniu kontraktu, że Legia moim klubem do końca życia?


- Ale ja nadal tak uważam, nic się nie zmieniło. Zakochałem się w Warszawie, w Legii. Chcę tutaj spędzić resztę życia, razem z rodziną. Nie w Belgradzie, ale właśnie tutaj. Znikam tylko na chwilę, by wykorzystać szansę jaka się pojawiła. Naprawdę dyskutowałem z wieloma kolegami – tak w szatni Legii, jak i poza nią. I każdy mówił, że zrobiłby to samo.


A co z rodziną?


- Spokojnie, nie wyobrażam sobie bym na cały czas pobytu w Chinach rozstał się z żoną i synami – to nie wchodzi  w grę. Żona wraca w sobotę, musimy się wszyscy przepakować, a w poniedziałek ruszamy do Pekinu. Żona tu wróci, uwielbia Warszawę, ale potem doleci do mnie.


W twoim nowym klubie trenerem jest Radomir Antić – trener który w przeszłości prowadził Real Madryt, Atletico czy Barcelonę. Znasz go?


- Osobiście nie, tylko telefonicznie.


Ale osoba szkoleniowca miała znaczenie?


- Tak, to duży atut, że będę mógł się bez problemu porozumieć z trenerem. Znam też szkoleniowca bramkarzy, speca od przygotowania fizycznego oraz Nenada Milijasa, z którym miałem się spotkać w Legii, ale jakoś nie było nam to dane.


Sprawdzałeś czy klub jest wypłacalny?


- Tak, Właścicielem jest bardzo bogaty człowiek z branży budowlanej, drugi największy deweloper w całych Chinach, jego majątek jest wyceniany na 78 miliardów dolarów.


A co z trenerem Legii Henningiem Bergiem? On cały czas ma nadzieję że zostaniesz w Legii.


- Już nie ma, rozmawiałem z nim dziś przez godzinę – momentami bardzo emocjonalnie, to świetny gość. Rozmowa też była z gatunku tych, które zapamiętam do końca życia. Cały czas darzymy się ogromnym szacunkiem, to kapitalny trener, super fachowiec. Podaliśmy sobie ręce i tyle.


Ale szkoleniowiec jest zły – nie tyle na ciebie, co na klub i całą sytuację, bo o wszystkim dowiedział się jako ostatni.


- Niezręcznie mi to komentować. Ja nie mam sobie nic do zarzucenia, o wszystkim informowałem władze klubu.


Chciałbyś coś na koniec powiedzieć kibicom?


- Tak, chciałbym im podziękować za wszystkie wspólne lata i nie żegnam się. Wychodzę i zaraz wracam. Mam nadzieję, że mnie zrozumieją. Legia w dalszym ciągu jest moim klubem i nic tego nie zmieni. Od kilku godzin zastanawiam się nad tym, w jaki sposób będę mógł oglądać w Chinach mecze Legii – pracuję nad tym.


Kiedy zobaczymy cię ponownie w Warszawie.


- Liga zaczyna się w Chinach w marcu, kończy w październiku. Potem są dwa miesiące przerwy i na listopad i grudzień na pewno przylecę do Warszawy.

Polecamy

Komentarze (624)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.