Aleksander Paluszek

Mistrz świata jest, ale formy mistrzowskiej nie widać

Redaktor Kacper Buczyński

Kacper Buczyński

Źródło: Legia.Net

04.03.2023 10:00

(akt. 04.03.2023 11:00)

Oglądając ostatnie mecze Legii, można zacząć się zastanawiać, czy drużyna prowadzona przez Kostę Runjaicia nie zaczyna funkcjonować według pewnego schematu. Remis 2:2 u siebie, zwycięstwo na Śląsku 1:0, powrót do domu i znów remis 2:2. Legia znów wybiera się na Górny Śląsk, czy zatem powinniśmy oczekiwać skromnego zwycięstwa po strzeleniu zaledwie jednej bramki? W stolicy z pewnością liczą na więcej, tym bardziej, że Górnik Zabrze nie znajduje się w najlepszej dyspozycji.

Czternastokrotni mistrzowie Polski to drużyna, na którą naprawdę trzeba uważać, kiedy ta znajdzie się już w okolicach pola karnego. Trener Bartosch Gaul mocno rotuje składem. Niezależnie, który z ofensywnych piłkarzy znajdzie się w wyjściowej „jedenastce”, potrafi namieszać w szeregach obronnych rywala. Górnicy lubią grać skrzydłami, w szczególności lewym. Tam właśnie często pojawiają się Dani Pacheco, Kanji Okunuki (ostatnio grał za niego Daisuke Yokota) czy też Erik Janża. Każdy z wyżej wymienionych potrafi minąć rywala w pojedynku jeden na jednego, więc pozostawienie któremukolwiek wolnej przestrzeni na skrzydle nie jest najlepszym pomysłem. Dodatkowo wszyscy wyżej opisani poruszają się na tyle inteligentnie, że będąc obok siebie wymieniają się sprawnie pozycjami, oddając szybko jeden drugiemu piłkę, co może momentami przyprawić o ból głowy defensywę rywali. Problem zabrzan polega jednak na tym, że nawet jeżeli sforsują już linię obrony rywala, to albo zagrywają niedokładnie, albo też w polu karnym na dobrej pozycji nie czeka nikt, kto mógłby zostać obsłużony podaniem. Szymon Włodarczyk zgubił gdzieś swoją dobrą formę, wydaje się być apatycznym, zagubionym graczem, z kolei Lukas Podolski nie zawsze zdąży wbiec w obręb „szesnastki”, skoro musi cofać się głęboko, by pomóc kolegom zawiązać akcję.

Czemu mistrz świata z 2014 roku musi grać tak nisko i dlaczego zaczęliśmy opis akcji Górnika od ostatniej tercji boiska? Otóż Ślązacy mają olbrzymi problem z konstruowaniem akcji i najchętniej od razu znaleźliby się z piłką 20 – 30 metrów od bramki przeciwnika. Trener Gaul ustawia swój zespół bardzo ofensywnie. Nawet w tercecie defensorów (Górnik gra w ustawieniu z trójką obrońców) jeden z nich to nominalny wahadłowy, w momencie inicjacji ataku lubi więc wybiec nieco do przodu. Pozostała dwójka wraz asekurującym ich Jeanem Mvondo zupełnie wystarczy do zabezpieczenia tyłów, na budowanie akcji nie ma jednak pomysłu. Richard Jensen i Emil Bergstrom oddają więc sobie futbolówkę, licząc na to, że partner znajdzie akurat jakiś sposób na przetransportowanie jej wyżej. Teoretycznie Mvondo zawsze stwarza obrońcom opcję podania, jednak Kameruńczyk porusza się z piłką na tyle ślamazarnie, że wolna przestrzeń, którą stworzył dobrym ruchem do podania, szybko znika i całą akcję trzeba zaczynać od początku. Nieporadność kolegów irytuje z pewnością Podolskiego. Pomocnik cofa się więc bardzo głęboko. Niestety, koledzy nie bardzo chcą mu pomagać, tak więc "Poldi" może spróbować pograć z Janżą lub posłać długie podanie, do któregoś z partnerów, który akurat atakuje wolną przestrzeń.

Zabrzanie nie są zbyt mocni w budowaniu ataków, a i w obronie popełniają błędy. Mvondo często zmuszony jest do przetrzymywania i holowania piłki. Jeżeli się go odpowiednio przyciśnie, popełni błąd i narazi swój zespół na kontratak. Legioniści myśląc więc o zakładaniu pressingu, powinny obrać sobie Kameruńczyka za cel. Tak czyniła chociażby Stal Mielec i wielokrotnie udało się jej wyjść z groźną akcją. Dodatkowo Jensen i Bergstrom po stracie kolegi mogą być zmuszeni do podejmowania dużego ryzyka, czyli na przykład wykonywania gwałtownych wślizgów. Nie zawsze trafią czysto w piłkę, w konsekwencji zostaną napomnieni przez arbitra żółtą kartką (lub nawet czerwoną), co tylko ułatwi pracę "Wojskowym".

Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazują więc, że Legia Warszawa nie powinna mieć najmniejszych problemów z pokonaniem Górnika. Jednak podopieczni Runjaicia pokazali już nie raz na wiosnę, że oszczędnie wykorzystują słabości rywala, a sami często wyciągają pomocną dłoń. Górnik niewątpliwie będzie niesiony dopingiem 20 tys. kibiców, więc może zaprezentować się lepiej niż w ostatnich spotkaniach. Mimo wszystko, legioniści mogą ten mecz przegrać tylko sami ze sobą. Oby oszczędzili kibicom nieprzyjemności.

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.