Dawid Szulczek
fot. Piotr Kucza

Mocny Szn(m) yt trenera Szulczka, czyli mocne i słabe strony Warty Poznań

Redaktor Kacper Buczyński

Kacper Buczyński

Źródło: Legia.Net

21.04.2023 10:43

(akt. 21.04.2023 12:05)

Legia w dwa tygodnie wytrąciła sobie z rąk ostatnią szansę na zdobycie mistrzostwa. "Wojskowym" pozostaje więc jedynie obrona drugiej pozycji w ligowej tabeli. Krokiem w tym kierunku będzie wyprawa do Grodziska Wielkopolskiego. Warta kadrowo nie jest najmocniejszą drużyną w lidze, ale jej sternikiem jest Dawid Szulczek, czyli trener, o którego ma zabiegać nawet Raków Częstochowa. Jakie pułapki może zastawić na legionistów młody szkoleniowiec?

Warta ma w lidze dwa oblicza: te odważniejsze oraz te bardziej zachowawcze. Kiedy decyduje się pokazać przeciwnikowi pierwsze z nich, atakuje go wysoko na jego połowie. Mało jest drużyn w PKO BP Ekstraklasie, które potrafiłyby zakładać zsynchronizowany pressing. Podopiecznym Szulczka, ta sztuka nawet się udaje. Nie atakują oni wściekle swoich rywali, raczej krok po kroku podchodzą wyżej, odcinając mu stopniowo linie podania. W ten sposób strzelili między innymi drugiego gola Śląskowi Wrocław, kiedy to po niedokładnym zagraniu Rafała Leszczyńskiego, piłka trafiła do Kajetana Szmyta, a młodzian płaskim strzałem przy słupku nie dał szans wrocławskiemu bramkarzowi.

W wariancie odważniejszym Warta potrafi dłużej rozgrywać piłkę w ataku pozycyjnym. Skrajni boczni obrońcy z pięcioosobowego bloku (Konrad Matuszewski oraz w ostatnim czasie Jakub  Kiełb) ustawiają się tuż przy linii, ale na swojej połowie. Równie skrajne pozycje przyjmują wspomniany wyżej Szmyt oraz Miłosz Szczepański. Trudno przypisać im dokładną pozycję, bo nieustannie zmieniają swoje położenie na placu gry. Zamieniają się skrzydłami, potrafią też zejść do środka, choć częściej robi to akurat ex - legionista, bo Szmyt woli raczej trzymać się linii. Młodzieżowiec Warty to prawdziwy brylant w skarbcu Dawida Szulczka. Szybko biega, ale równie szybko potrafi przekładać nogi nad piłką, co może spowodować niewielkie zawroty głowy u mniej doświadczonego obrońcy. Młodzian jak trzeba, to umie również uderzyć, ale często po prostu dośrodkowuje. Adresatem jego podań jest bardzo często Adam Zrelak. Słowak to kolejna mocna karta w talii "Warciarzy". Bardzo dużo biega, ma dobrą wydolność i jest też ponadprzeciętnie wygimnastykowany. Zagrasz mu piłkę na głowę? Zagłówuje. Podanie pójdzie trochę niżej? Uderzy norzycami. Zrelak lubi opuścić na moment pole karne, by potem niepostrzeżenie do niego wrócić, tak więc "Wojskowi" muszą mieć się na baczności, by nagle Słowak nie wyskoczył im za pleców, jak wyskakiwał w meczu ze Śląskiem.

Jeżeli idzie o atak pozycyjny, ważną rolę odgrywa również Maciej Żurawski. Zawodnik z numerem "6" przy zawiązywaniu akcji stara się ciągle stwarzać opcje do zagrania. W momencie inicjowania akcji znajduje się zawsze blisko drugiego z pomocników (Niilo Maenpaa lub Michał Kopczyński), by potem przemieścić się sprawnie wyżej blisko prawego albo też lewego skrzydła.

Tak Warta gra w wariancie odważnym. Skoro jednak w meczu z Lechem zastosowała wariant zachowawczy, to prawdopodobnie bardziej bezpiecznie zagra również z Legią. „Zielono – Biali” ustawią się więc w niskiej obronie licząc na kontrataki. Kiedy grają w ten sposób w linii obrony możemy zobaczyć pięciu, a nawet sześciu zawodników. Czterech zagęszcza obszar pola karnego, kolejnych dwóch operuje już poza nim. Skrajni defensorzy wspierani są często przez pomocników, ale nie zawsze. Czasami muszą osłaniać flanki sami. Taki stan rzeczy jest świetną okazją dla Filipa Mladenovicia i Pawła Wszołka, aby spróbować wejść w pojedynek jeden na jednego i w ten sposób zdobyć teren dla dośrodkowania. Teoretycznie o dokładną centrę może być trudno, bo w polu karnym Warty znajduje się wielu zawodników, jednak to tylko teoria. Defensorzy „Zielonych” lubią tracić z radarów zawodników, których akurat mają kryć. W derbach Poznania mogliśmy zobaczyć przykładowo sytuację, kiedy to niby  w bliskiej odległości od Mikaela Ishaka znajduje się trzech zawodników, a i tak ma on mnóstwo miejsca, by spokojnie wyskoczyć i oddać strzał głową. Tomas Pekhart mógłby więc ostrzyć sobie zęby na kolejne bramki, ale niestety choroba wykluczyła go z udziału w piątkowym meczu.

Dośrodkowania i główki mogłyby dać punkty z Wartą, ale jeszcze łatwiej jest chyba strzelić „Warciarzom” gola oddając strzały z dystansu. Podopieczni Szulczka potrafią cofnąć się zbyt głęboko, zostawiając sporo miejsca na 20 – 25 metrze od własnej bramki. Świetnie wykorzystał to Lech Poznań. „Kolejorz” męczył się trochę w derbach, aż Jesper Karlstrom uderzył z dalszej odległości. Adrian Lis odbił piłkę, ale dopadł do niej Michał Skóraś i zdobył swojego pierwszego gola w tamtym meczu. W rolę Karlstroma mógłby wcielić się Ernest Muci, który umiejętność strzałów z dalszej odległości opanował na bardzo dobrym poziomie, niestety Albańczyka w Grodzisku również nie zobaczymy. Bombardować bramkę Wart będzie więc musiał Josue, ewentualnie Bartosz Kapustka, jednak „Kapi” uderza słabiej od Portugalczyka.

Warta Poznań nie jest łatwą do ogrania drużyną, ale da się ją zranić. Żeby to zrobić legioniści muszą zagrać jednak szybciej i na większym zaangażowaniu niż w meczu z Miedzią. Jeżeli nad zespołem Kosty Runjaicia będzie unosił się duch legnicki, to możemy spodziewać się kolejnej straty punktów, a takowej nie życzy sobie nikt.

Polecamy

Komentarze (6)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.