News: Moshe Ohayon: Nie zwróciłem uwagi na "Jihad Legia"

Moshe Ohayon: Nie zwróciłem uwagi na "Jihad Legia"

Marcin Szymczyk

Źródło: Gazeta Wyborcza

08.10.2011 08:36

(akt. 12.12.2018 23:57)

<p>- Mam wielką nadzieję, że w Legii mi się uda i z czasem będę grać częściej. Chciałby zaprosić tatę na stadion po to by mógł obejrzec móh dobry mecz. Ojciec był już w Warszawie, zawsze sprawdza każdy detal. Jest kimś w rodzaju menedżera. Wiem, że jest zadowolony, że jestem w Legii. Śledzi wyniki w internecie. Nawet sparingi. Gdy w sparingu strzeliłem gola z kilkudziesięciu metrów [Legia pokonała Mazowsze Grójec 6:0], ledwo zszedłem z boiska, spojrzałem w telefon, a tam SMS od niego z gratulacjami. Czasem mam wrażenie, że wyniki zna szybciej niż ja - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" izraelski pomocnik Legii Moshe Ohayon.</p>

Byłeś w armii? Dla piłkarza to musi być szczególnie kłopotliwe, zwłaszcza w Izraelu, gdzie służba jest długa.


- W wieku 18 lat jesteś na starcie kariery. Zaczyna się okres, gdy walczy się o wejście do pierwszego zespołu. I wtedy idziesz do wojska. W Izraelu służba trwa trzy lata. Najlepsi sportowcy, na przykład piłkarze czy koszykarze, którzy grają w reprezentacji, są traktowani w specjalny sposób. Tenisistka Shahar Peer czy piłkarz Ben Sahar służyli tak, by mogli kontynuować karierę. Ale i oni muszą odsłużyć trzy lata. Ja służyłem i jestem dumny.


Spałeś w koszarach i biegałeś z karabinem?


- Tylko przez jeden miesiąc. Przed regularną służbą jest takie przeszkolenie. Wstaje się o piątej rano, chodzi w mundurze, czyści kuchnię itp. Potem wyglądało to tak, że przychodziłem o ósmej rano i wykonywałem jakieś drobne prace - podlewałem ogródek, robiłem coś w kuchni. Ale gdy był trening, to szedłem na trening, gdy był mecz, to w nim grałem. Tak wyglądała moja służba. Wielu kolegów jednak gra w piłkę i nie ma takich warunków. Ja byłem piłkarzem pierwszego zespołu. Było w porządku.


Skąd taki napływ piłkarzy z Izraela do Polski? Maor Meliskon i Dudu Biton w Wiśle, ty w Legii, Tamir Kahlon w Cracovii, Liran Cohen w Podbeskidziu, Idan Shriki w Górniku...


- Jeszcze pięć czy sześć lat temu to piłkarze z Polski grali w Izraelu. Sam grałem z dwoma - Radkiem Majdanem i Andrzejem Kubicą. Dziś to się zmieniło. Z Polski jest za to dużo bliżej do najlepszych klubów w Europie. Wasza liga przyciąga ogromnym, bardzo odczuwalnym, zainteresowaniem kibiców. Dzięki Euro 2012 są tu nowe stadiony. Mecze są w telewizji, wszędzie jest mnóstwo kamer. Skauci przyjeżdżają tu na dłużej. Gdy jadą do Izraela, oglądają dwa, trzy mecze i wracają. Chciałem znów grać w Europie. Legia zrobiła na mnie wrażenie, choć miałem też zaproszenie na testy z Middlesborough.

Polska liga różni się od izraelskiej.


- Rywale grają blisko ciebie, bardzo twardo. Dużo gra się górą. Bardzo często piłka zamiast na ziemi jest w powietrzu. W Izraelu piłkarze starają wymieniać podania, grać piłką. Nie stosuje się takiego pressingu. Nie jestem przesadnie wielki, a nikt nie lubi grać przeciwko komuś, kto wygląda, jakby chciał cię zabić przy pierwszym kontakcie. Gdy dostanę piłkę, przede wszystkim zastanawiam się, co chcę z nią z robić i czy umiem to zrobić. Na początku było ciężko. Dostawałem podanie i od razu podbiegał ktoś, kto chciał ją zabrać. Ale się przyzwyczajam.


Przyzwyczaiłeś się do presji w Warszawie? Gdy Legia przegrała trzy mecze, od razu zaczęło się mówić o zwolnieniu trenera, choć kilka tygodni wcześniej wyeliminowaliście w pucharach Spartak.


- Grałem w Beitarze, który bardzo przypomina Legię. Tam jest się pod presją przez cały czas. Ze strony kibiców, szefów, również dziennikarzy, którzy nie zawsze piszą o tobie pozytywne rzeczy. W Ashdod było spokojnie, ale gdy przegraliśmy drugi czy trzeci mecz, to też pojawiało się napięcie. To taki zawód.


Jak zareagowałeś, gdy na trybunie w meczu z Hapoelem rozwinięto transparent "Jihad Legia"?


- Znam sprawę, choć w czasie meczu nie zwróciłem na to uwagi. Potem jednak dużo na ten temat rozmawialiśmy w klubie i czytałem to, co się pisało. Przyjechałem do Legii po to, by grać w piłkę, a nie, by dyskutować o polityce. Hapoel to jest zresztą klub, w którym grają i żydzi i muzułmanie, i chrześcijanie.


Rozmawiał: Kuba Dybalski

Polecamy

Komentarze (21)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.