Domyślne zdjęcie Legia.Net

Na papierze remis

Marcin Szymczyk

Źródło: Polska The Times

05.11.2009 08:54

(akt. 16.12.2018 23:06)

Wisła Kraków czy Legia Warszawa? W tabeli naszej ekstraklasy wyraźnie prowadzą ci pierwsi, byłoby jednak przesadą twierdzić, że tak duża jest różnica poziomu pomiędzy obiema drużynami. Jakie są ich mocne i słabe strony? Kto będzie faworytem piątkowego meczu w Sosnowcu, który zdecyduje być może o losach Mistrzostwa Polski?

Bramkarze

 

Tutaj nie ma dyskusji, a wyższość Jana Muchy nad wracającym do składu Wisły Mariuszem Pawełkiem nie ulega wątpliwości. Choć ten ostatni nie jest tak słaby, jakby to sugerowały powtarzane do znudzenia w telewizji jego wpadki. Warto też pamiętać, że kilka meczów w tej rundzie swojej drużynie wybronił. Mimo wszystko - punkt dla Legii, która prowadzi 1:0.

 

Obrońcy

 

Na środku przewagę ma Legia. Inaki Astiz to najsolidniejszy stoper w całej lidze, który nigdy nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Dicksonowi Choto zdarzają się tej jesieni głupie błędy, ale będzie do dyspozycji trenera Jana Urbana. W przeciwieństwie do Arkadiusza Głowackiego, którego kontuzja komplikuje plany Macieja Skorży. - Boki obrony to z kolei przewaga Białej Gwiazdy. Zwłaszcza jeśli chodzi o grę do przodu. Legia mocniejsza w środku, Wisła na bokach. Remis i 2:1 dla Legii.

 

Pomocnicy

 

- Brak kontuzjowanego Radosława Sobolewskiego to ogromna strata, ale Wisła jakoś sobie daje bez niego radę, dzięki dobrej współpracy Tomáąa Jirsáka z Juniorem Diazem. Ci dwaj nie są tak kreatywni jak Maciej Iwański i Piotr Giza w Legii, ale spisują się bardzo dobrze - mówi były reprezentant Polski Grzegorz Mielcarski. - Ciężko porównywać te formacje, bo Wisła gra zupełnie innym systemem niż Legia. Takim łamanym 433, w którym, w zależności od sytuacji Wojciech Łobodziński lub Andraz Kirm, schodzi do środka, wspomagając teoretycznie defensywnych Jirsáka i Diaza. Teoretycznie, bo Wisła gra bardziej do przodu niż Legia. Jirsák umie włączyć się do ataku, zagrać prostopadłą piłkę, strzelić bramkę. Diaz jest szybki, waleczny, groźny w powietrzu, potrafi wykonywać stałe fragmenty gry - uważa Stefan Białas, którego zdaniem Legia nie zawsze wykorzystuje za to swój potencjał ofensywny. - Teoretycznie ma w drugiej linii więcej atutów niż Wisła. Zwłaszcza w środku - jest Iwański,jest Giza. Ten drugi to dla mnie cichy bohater ostatniego meczu z Ruchem Chorzów. To od jego zagrań rozpoczynały się akcje, po których padły obie bramki. Są jeszcze Marcin Smoliński, Ariel Borysiuk, Tomasz Jarzębowski. Gra Legii przypomina jednak chwilami sztukę dla sztuki. Potrafi długo utrzymać się przy piłce, ale pomocnicy za często podają do tyłu. Za często też pchają się pod bramkę środkiem. Poza Maciejem Rybusem nie wykorzystują w pełni skrzydłowych. Inna sprawa, że nie bardzo mają kogo. Sebastian Szałachowski ciągle łapie kontuzje, a Miroslav Radović jest bez formy - dodaje Białas. Biorąc jednak pod uwagę wszystkie za i przeciw, trzeba uznać, że znów mamy remis - 3:2.

 

Napastnicy

 

Tu byłby kolejny remis. Problem w tym, że nikt nie wie, ilu napastników będzie miał w piątek do dyspozycji Urban. Takesure Chinyama niby już trenuje, ale stan jego kolana wciąż pozostawia wiele do życzenia. Bartłomiej Grzelak znów ma problemy, Marcin Mięciel natomiast może nie zdążyć się wykurować. Bez tej dwójki przewagę ataku będzie miała Wisła. - Dla Legii ogromną stratą będzie zwłaszcza brak Mięciela, bo widać wyraźnie, że jest ostatnio w gazie. W zespole Skorży znakomicie spisują się za to Paweł Brożek i Patryk Małecki. Pierwszego chwalimy ostatnio za asysty, drugiego za bramki, ale ci dwaj mogą się w każdej chwili zamienić rolami. Wniosek: punkt dla Wisły

 

Werdykt końcowy

 

Remis 3:3. Jak będzie w piątek?

 

Autor: Hubert Zdankiewicz

Polecamy

Komentarze (13)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.