Domyślne zdjęcie Legia.Net

Na złość dziennikarzom

Redakcja

Źródło: Życie Warszawy

15.03.2007 07:27

(akt. 23.12.2018 18:34)

Od kiedy Grupa ITI kupiła akcje spółki Legia, stając się jej większościowym udziałowcem, dziennikarze mają problemy z uzyskaniem informacji o drużynie, roszadach w sztabie szkoleniowo-medycznym, transferach, finansach itd. Wydawało się, że medialny koncern, jakim jest Grupa ITI - skupiająca m.in. telewizje i portal internetowy - będzie sprzyjał dziennikarzom. Niestety, stało się inaczej. Przy Łazienkowskiej wszyscy nabierają wody w usta, kiedy przychodzi odpowiadać na trudne (czytaj: nie po myśli właścicieli) pytania.
Prezes Piotr Zygo ograniczył się do komunikatu, w którym zaprzeczył informacjom o zwolnieniu Dariusza Wdowczyka. Właściciele KP Legia zostawią "Wdowca" na stanowisku trenera bez względu na wynik niedzielnego meczu w Bełchatowie. Komu trener powinien dziękować? Dziennikarzom! "Nie wiem" Do legendy przeszła już postawa prezesa Piotra Zygi, kiedy został zwolniony ze stanowiska trenera Dariusz Kubicki, a dziennikarze koniecznie chcieli poznać nazwisko jego następcy. Prezes odpowiadał: "Nie wiem". Przy okazji wymyślił, że każda wypowiedź piłkarza czy jakiegokolwiek przedstawiciela Legii, nawet po meczu, musi być autoryzowana (czytaj: ocenzurowana) przez biuro prasowe. Od razu dziennikarze ułożyli anegdotę. - Panie prezesie, kto zostanie nowym trenerem Legii? - Nie wiem. - Kiedy poznamy nowego trenera Legii? - Nie wiem. - A jak Pan się nazywa? - Piotr Zygo. Ale proszę o autoryzację. Socjotechnika prasowa Działacze klubowi przyzwyczaili już dziennikarzy do tego, że nie chcą udzielać informacji, bo wolą je... dementować. Dlatego dziennikarze często na łamach swoich gazet zamieszczają niepotwierdzone wiadomości, by na drugi dzień klub się do nich odniósł. Dzięki temu... dziennikarz ma informację, o którą mu chodziło. Prasa wielokrotnie domagała się głowy trenera Wdowczyka. I jesienią, i teraz. W obu przypadkach nikt nie chciał poinformować, czy trener zostanie, ewentualnie jakie są warunki, by utrzymał posadę bądź został zwolniony. Nie odpowiadano również, czy mecz w Bełchatowie może być jego ostatnim. W prasie roiło się od domysłów. Jedni "zwalniają" szkoleniowca już teraz, inni - po ewentualnej porażce z GKS BOT. Trener zostaje W końcu właściciele klubu wydali wczoraj oświadczenie, w którym czytamy: "W związku z licznymi publikacjami prasowymi na temat zmian na stanowisku trenera KP Legia Warszawa właściciele Grupy ITI informują, że nieprawdziwymi są informacje o planowanym zwolnieniu z funkcji trenera Pana Dariusza Wdowczyka po ewentualnej porażce w meczu z GKS Bełchatów. Nie prowadzone są także rozmowy z trenerami innych klubów piłkarskich polskich, jak i zagranicznych w sprawie objęcia stanowiska trenera KP Legia Warszawa". Na złość Właściciele Grupy ITI życzą trenerowi Dariuszowi Wdowczykowi i piłkarzom Legii "sukcesu w Bełchatowie, a także wiary w możliwość utrzymania tytułu Mistrza Polski". Działacze lubią robić na złość dziennikarzom, próbując im udowodnić, że za każdym razem się mylą. Dlatego Dariusz Wdowczyk powinien być wdzięczny żurnalistom. Chcą go zwolnić, więc właściciele - na złość prasie - zostawiają go na stanowisku. Co jednak stanie się, kiedy mimo porażek prasa będzie domagała się pozostania Wdowczyka?

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.