Domyślne zdjęcie Legia.Net

"Nasza Legia" traci niezależność

Redakcja

Źródło:

18.12.2007 17:44

(akt. 21.12.2018 13:07)

To co ma swój początek, musi mieć i koniec. Żelazna zasada, której nie wymyka się nic co znamy – ani nasze życie, ani przeogromny Wszechświat, w którym funkcjonujemy, ani... cykl tych felietonów. Dziś kończy się NL – przynajmniej w formie, w której istnieje od roku 1997. Jeśli jednak przeczytawszy ten wstęp macie w uszach dźwięki „Adagio” Albinoniego (dla tych co nie wiedzą – to taki niesamowicie smutny utwór muzyki klasycznej, często odgrywany na pogrzebach), a w oczach zakręciła się Wam łza nostalgii, to niesłusznie. NL bowiem nie ginie, tylko przechodzi transformację.
Choć w chwili, w której piszę te słowa nie zostały jeszcze złożone ostateczne podpisy, to wszystko wskazuje na to, że nowym właścicielem naszego pisma zostanie KP Legia Warszawa. Oznacza to, że po prawie jedenastu latach niezależności, tytuł wróci do punktu wyjścia. Pierwsza Nasza Legia, do której tradycji nawiązaliśmy przyjmując swoją nazwę, była bowiem pismem klubowym – i choć ukazywała się jedynie przez 30 miesięcy, to tak właśnie wszystko się zaczęło. Czy musiało do tego dojść? Na tak postawione pytanie posłużę się „jedyną logiczną odpowiedzią” z „Rozmów kontrolowanych” – widocznie musiało, skoro doszło. Los gazety przesądził się praktycznie w tym samym dniu, w którym ITI stało się większościowym udziałowcem Legii. Właściciele klubu lubią trzymać wszystkie karty w ręku, więc niemal od razu zainteresowali się przejęciem jedynego pisma piszącego wyłącznie o Legii. A że pismo (z różnych względów, o których nie będę się tutaj rozwodził) było nierentowne, atmosfera wokół klubu pogarszała się z każdym miesiącem, zaś propaganda potentata medialnego skutecznie podzieliła środowisko kibiców, to spełnienie tego zamiaru było jedynie kwestią czasu. Przyjdzie czas opowiedzieć o tym bardziej szczegółowo, dziś chcę wyjaśnić tylko jedno – transformacja odbywa się wbrew woli zespołu redakcyjnego. Ludzie, którzy tworzyli tę gazetę nadal chcieli tworzyć pismo niezależne, uważaliśmy bowiem i nadal uważamy, że Legia na takie pismo zasługuje. Zasługuje oczywiście również na pismo oficjalne i tego absolutnie nie negujemy, nie widzieliśmy natomiast powodu, dla którego nowy wydawca pisma – zamiast stworzyć swoje własne – miałby przejmować tradycje, które wypracowaliśmy my. Wszelkie decyzje zapadły jednak ponad naszymi głowami. O ile nasz wydawca, Wiesław Giler starał się uwzględnić nasze zdanie, to nowego właściciela ono nie zainteresowało. W stopce redakcyjnej nowej Naszej Legii nie znajdziecie więc wielu nazwisk osób tworzących starą NL, o ile znajdziecie choć jedno. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Oficjalnej gazecie klubowej potrzeba nie dziennikarzy (a tym bardziej dziennikarzy-kibiców), tylko specjalistów od public relations, kronikarzy i propagandzistów, taki bowiem siłą rzeczy musi być jej charakter. Pozostaje satysfakcja, że nam - kibicom klub będzie jednak coś zawdzięczał. Dzięki kibicom będzie miał swoje, znane na rynku pismo, dzięki kibicom może chwalić się muzeum, dzięki kibicom mógłby dokazać wielu wspaniałych rzeczy – i być może kiedyś władze Legii to zrozumieją. Jako człowiek, który stworzył tę redakcję i przez ponad dziesięć lat nadzorował jej pracę, nie będę na koniec chwalił się naszym wkładem w wiele pozytywnych zmian, jakie zaszły na trybunach stadionu Legii w ostatniej dekadzie, bo mi to nie przystoi. Nie będę też bił się w piersi za popełnione lub niepopełnione winy, które zarzucało nam wiele osób. Tym bardziej, że część z tych zarzutów wynikała z niezrozumienia podstawowego założenia naszego pisma – że jest to gazeta robiona przez kibiców dla kibiców, przedstawiająca legijną rzeczywistość z kibicowskiego punktu widzenia. Ograniczę się jedynie do wygłoszenia tytułowego „testamentu”. I tak władzom klubu i jego właścicielom nakazuję ostatnią swoją wolą, by pamiętali, że kibice to wielka wartość Legii Warszawa i żeby traktowali ich godnie; Stronnikom SKLW – by pamiętali, że w czasie pokoju czy wojny, w humorze czy złości, u siebie czy na wyjeździe, w słońcu czy deszczu – zawsze najważniejsza jest Legia; Stronnikom Zarządu – by pamiętali, że interes Legii i interes właścicieli klubu to tylko czasami dokładnie to samo. A dla naszych wiernych Czytelników mam jeszcze trzy zdania dodatkowo. Pamiętajcie, nic się nie stało! Gazetę tworzą ludzie, a ci, którzy tworzyli NL są młodzi, pełni życia, energii i miłości do Legii. Nie mówię więc żegnajcie, tylko do zobaczenia – bo wszystko może się zdarzyć! Robert Piątek

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.