Aleksandar Vuković

Nie dać się przechytrzyć staremu znajomemu

Redaktor Kacper Buczyński

Kacper Buczyński

Źródło: Legia.Net

19.02.2023 10:00

(akt. 19.02.2023 10:40)

Legia z animuszem rozpoczęła piłkarską wiosnę, co pozwoliło na obrabianie strat do lidera. Jednak wynik meczu z Cracovią nieco wyhamował stołeczną drużynę. Teraz by nie wrócić do punktu wyjścia, czyli sytuacji z przerwy zimowej, legioniści muszą wywieźć punkty z Gliwic. Nie będzie to proste gdyż jadą w odwiedziny do starego, dobrego znajomego – Aleksandara Vukovicia. Jakie pułapki może zastawić były piłkarz, kapitan i trener Legii?

Piętnaste miejsce zajmowane przez „Piastunki”  w tabeli ligowej nie oddaje w żadnym stopniu potencjału kadry, jaką dysponują w Gliwicach. Jesienią drużyna wyglądała źle, z przygotowaniami do sezonu ewidentnie nie trafił Waldemar Fornalik. Jednak tacy zawodnicy jak Kamil Wilczek, Damian Kądzior, Patryk  Dziczek czy Frantisek Plach – to nie kapela przeciętniaków, ale grupa co najmniej ponadprzeciętnych ligowców. Uzupełniani przez byłych legionistów - Ariela Mosóra, Jakuba Czerwińskiego czy Grzegorza Tomasiewicza tworzą naprawdę ciekawy zespoł. Niedzielny mecz nie musi być więc dla legionistów łatwą przeprawą, tym bardziej, że pod wodzą Aleksandara Vukovicia, Piast spisuje się z meczu na mecz coraz lepiej.

Jak gra drużyna mistrzów Polski z 2019 roku? Na boisko wychodzi w ustawieniu 4 – 2 – 3 – 1. W momencie rozegrania akcji bardzo nisko cofa się Dziczek. Momentami wchodzi nawet pomiędzy stoperów (Mosóra i Czerwińskiego), by pomóc im w rozegraniu piłki. W linii prostej naprzeciw Dziczka ustawiony jest drugi z pomocników (Tom Hateley lub Tomasiewicz). Boczni obrońcy ustawiają się dość szeroko. W początkowej fazie konstruowania ataku, to oni najczęściej są adresatami podania. Ich sposób poruszania się po boisku zależy od rywala, z którym mierzy się Piast. W meczu z Zagłębiem Lubin operowali cały czas blisko linii, w spotkaniu z Rakowem Częstochowa zbiegali do środka, zagęszczając środek i odsłaniając boczne korytarze. Jako, że drużyna Marka Papszuna podobnie jak "Wojskowi" gra systemem z trójką obrońców, nie zdziwimy się jeżeli zobaczymy na boisku drugi wariant zachowań bocznych defensorów z Gliwic. Akadiusz Pyrka i Aleksandros Katranis będą więc zbiegać do środka, pozostawiając boczne obszary swoim skrzydłowym – Kądziorowi i Michael’owi Ameyaw. Pierwszy z nich nie decyduje się raczej na rajdy do linii końcowej boiska. Woli zbiec do środka, poszukać wtedy dośrodkowania lub uderzenia. Ameyaw wybiera raczej drybling i próbę przedarcia się bokiem. Sposób gry skrzydłowych może wynikać z aktywności wspomagających ich defensorów. Katranis nie zapędza się pod pole karne tak chętnie jak Pyrka, z tego powodu Kądzior może ustąpić pola koledze, a jego partner z przeciwległej strony nie ma możliwości, by tak uczynić. Choć boczni pomocnicy preferują różny sposób grania, to łączy ich z pewnością jedna rzecz – wspomaga ich zawsze Michał Chrapek. Zawodnik grający na pozycji numer „dziesięć” operuje to na lewym, to na prawym skrzydle, domykając „trójkąty” i ułatwiając kolegom przedarcie z piłką przez zasieki obronne rywala. Jako finalizacje swoich akcji Piast bardzo często wybiera dośrodkowanie, ale trudno się podopiecznym Vukovicia dziwić, skoro środkowym atakującym jest Wilczek, napastnik skoczny, dobrze grający głową, obdarzony też mocnym strzałem.

Piast nie jest drużyną, która za wszelką cenę chce utrzymywać się przy piłce. Pozwala rywalom na operowanie futbolówką, licząc że przeciwnik popełni błąd i umożliwi w ten sposób przeprowadzenie kontrataku. „Piastunki” nie chcą jednak liczyć na życzliwość przeciwników i wyspecjalizowały się w przeszkadzaniu rywalom. Pressing zakładany przez gliwiczan musi robić wrażenie. Jest on jak na polskie warunki świetnie zorganizowany i dość skuteczny. Ustawione blisko siebie formacje sprawnie odcinają przeciwnikom linie podań, aż w końcu pierwsza linia Piasta żwawo rusza do ataku, odzyskując futbolówkę lub też zmuszając rywali do wybicia piłki na oślep, przed siebie. Z pressingiem niebiesko – czerwonych zupełnie nie radziło sobie Zagłębie, a i Raków nie miał z nim łatwo. Jedynym mankamentem gry obronnej drużyny Vukovivia jest fakt, że sił do biegania starcza im mniej więcej do 60 minuty. Później nie są już tak agresywni, co wykorzystują inni, a może wykorzystać też Legia. Jeżeli legioniści nie pozwolą się rozpędzić piętnastej drużynie PKO BP Ekstraklasy, to ostatnie pół godziny gry powinno należeć do nich. Dla losów spotkania kluczowa może się okazać pierwsza połowa. Jeżeli wojskowi nie uporają się z problemem powracającego braku koncentracji, będą popełniać proste błędy i tracić piłkę, to mogą schodzić na przerwę z bagażem straconych goli. Gliwiczanie nie są bowiem słabym zespołem. Mają kim straszyć z przodu, a i sforsowanie ich obrony na wiosnę nie jest wcale prostym zadaniem. Podopiecznych Kosty Runjaicia czeka więc trudny mecz wyjazdowy. Oby okazał się zwycięski, bo miejsca na stratę punktów nie ma.

Polecamy

Komentarze (10)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.