Domyślne zdjęcie Legia.Net

Nie obędzie się bez inwestycji

Redakcja

Źródło: Przegląd Sportowy

06.01.2007 09:28

(akt. 24.12.2018 06:46)

Decyzja w sprawie osoby, która zajmie stanowisko dyrektora do spraw rozwoju sportowego nie zapadnie szybko - mówi wiceprezes <b>Leszek Miklas</b>. Najpoważniejszym kandydatem jest <b>Mirosław Trzeciak</b>.- Legia przedstawiła mi swoją wizję mojej pracy, która przypadła mi do gustu. Nie poruszaliśmy kwestii pozasportowych. Konkretną ofertę mam otrzymać lada dzień - mówi sam zainteresowany.
Po rozmowie z panem działacze Legii bardzo dobrze się o panu wyrażali. Miło mi to słyszeć. Rozmawialiśmy zaledwie przez kilka godzin. Legia przedstawiła mi swoją wizję mojej pracy, która przypadła mi do gustu. Nie poruszaliśmy kwestii pozasportowych. Konkretną ofertę mam otrzymać lada dzień. Przedstawił pan im swoją wizję pracy przy Łazienkowskiej? Tak. Jedne rzeczy dotyczyłyby pierwszego zespołu, inne rezerwowego, czy drużyn młodzieżowych. W ogóle futbol młodzieżowy to moje oczko w głowie. Chciałbym w Legii wprowadzić 8-10 letni plan szkolenia. Taki, jaki jest w Realu czy Barcelonie. Oczywiście nie obędzie się tu bez inwestycji, ale bogate kluby powinno być na to stać Efekty pracy na pewno nie przyjdą od razu, potrzebuję czasu. Akurat Legią rządzą ludzie wyrozumiali. Nie zwolnili trenera Wdowczyka, chociaż wyniki były dalekie od oczekiwań. Należy się tylko z tego cieszyć Ale Legia i tak szybko wyszła z kryzysu. Spójrzmy na Hamburg czy moją Osasunę. Tam trwa to dużo dłużej, a przecież to bardziej doświadczone zespoły. Legia rozbudowuje swój sztab szkoleniowy. To pana zdaniem słuszna koncepcja? Jak najbardziej. Im więcej specjalistów, tym lepiej. Zachodnie kluby są bardzo rozbudowane, szczególnie w Anglii, gdzie pracuje po kilkaset osób. Nawet w małych klubach funkcjonują całe piony pracowników, z których każdy jest odpowiedzialny za pewną część działań. Tacy menedżerowie jak Mourinho czy Benitez tylko delegują ludzi do pracy. Gdyby musieli się sami wszystkim zająć, nie wystarczyłoby im czasu. Od dość dawna przebywa pan w Hiszpanii. Nie obawia się pan powrotu do polskiej rzeczywistości? Mam nadzieję, że zbytnio nie przywykłem do tego stylu życia. Dla mnie najważniejsza jest możliwość sprawdzenia się w elitarnym klubie. Zawsze chciałem być trenerem, ale praca w Legii to taka dużej rangi rękawica do podniesienia. Dla takiego wyzwania warto odłożyć swoje pragnienia. Może zamierza pan sprowadzić do Polski zawodników z ligi hiszpańskiej? Podczas spotkania z działaczami Legii przedstawiłem swoje sugestie wzmocnienia składu. Jeśli chodzi o zawodników z Hiszpanii, to w tej chwili nie. Poza tym musiałbym być pewny takiego zawodnika. Na pewno nie polecałbym drogich piłkarzy. Mimo że w Polsce płaci się coraz więcej, to nadal między pierwszą ligą polską, a drugą hiszpańską, istnieje przepaść. Dodatkowo Hiszpanie są przyzwyczajeni do swojego, takiego lekkiego stylu życia. Ciężko jest im się zaaklimatyzować poza granicami kraju. W 1994 roku miał pan trafić do Legii wspólnie z Jerzym Podbrożnym. Tak, w sumie wszystko było już ustalone. Pojawiły się problemy z transferem. Część praw do mojej karty zawodniczej miał klub, a część osoba prywatna. I ostatecznie pan Romanowski odstąpił od transakcji. Podobno to pan sam zrezygnował, obawiając się pogróżek ze strony kibiców Lecha. To było tak dawno, że już nie pamiętam.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.