Domyślne zdjęcie Legia.Net

Nieudacznicy i alkoholicy.

Adam Dawidziuk

Źródło:

18.10.2002 00:00

(akt. 30.12.2018 17:41)

Nie będę za bardzo was zanudzał dziś prozą, ale to, co się ostatnio dzieje wokół naszej ukochanej reprezentacji, wymaga komentarza. A mianowice drodzy czytelnicy, mamy wojnę i to jaką!. Największy dziennik sportowy w Polsce, czyli "PS", widocznie z braku zajęć postanowił sobie zrobić wojenkę z selekcjonerem reprezentacji Polski. Wiadomo, wydawcy żądają podniesienia wyników sprzedaży, więc trzeba czymś rzeczoną sprzedaż podnieść. Tylko czym?. Próbuje już od jakiegoś czasu, działać na wyobraźnię czytelników Pan Janek Tomaszewski. O tym człowieku, każdy kibic w Polsce na pewno słyszał, ale Panu Jankowi jest mało, więc "jedzie" po Zbigniewie Bońku ile mu tuszu w drukarce starcza. Nie mnie oceniać jego poglądy, nie sposób niedoceniać jego zasług dla reprezentacji Polski, ale cytując kultowy serial "Alternatywy 4" wypada tylko powiedzieć: "Fajny kiedyś był z niego herbatnik". Niestety, facet, który kiedyś zatrzymał Anglię, sprawia teraz wrażenie, jakby mu się mózg zatrzymał. Przykre to Panie Janku, ale cóż, Pana wybór. Nie od dziś wiemy, że dziennikarze "PS" lubują się w drwinach z ludzi polskiej piłki, szukają na siłę sensacji. Swoje mistrzostwo pokazali nawet niedawno, robiąc z Wojtka Kowalewskego największą ofiarę bramkarską świata. Każdemu zdarzają się błędy, "Gibon" miał może słabszy okres, ale to nie upoważnia tych ludzi do "dołowania" zdolnego bramkarza. Jasno wynikało z tego, że panowie tworzący tę gazetę są mądrzejsi od słynnego trenera Nevio Scali. Przecież on wystawiał Wojtka do bramki!!!. Na wyniki nie trzeba było długo czekać. Wojtek po tej fali krytyki do dziś nie może się pozbierać. Miejmy nadzieje, że weźmie się w garść i zacznie znowu bronić bramki mistrza Ukrainy. I przechodzimy do meritum. Wydarzenia ostatniego tygodnia, „zagotowały” polską scenę piłkarską. Żal było patrzeć, jak 11 osobników płci męskiej, mieniących się reprezentantami Polski, przegrywa mecz z Łotwą, która może po za Paharsem i Stepanovsem, składa się z piłkarzy raczej gorszych niż lepszych. Żal było patrzeć, jak kilka dni później, ci sami piłkarze, mimo tego, że pokonują Nową Zelandię, męczą się z drużyną jeszcze słabszą, niż Łotwa. Jednak chyba najbardziej żal jest czytać to, co wypisują dziennikarze, szczególnie „PS”. Ja rozumiem. Krytyka jest potrzebna, a w tym przypadku wręcz NIEZBĘDNA. Ale krytyka KONSTRUKTYWNA, mogąca coś zmienić, pomóc. My jednak spotkaliśmy się z krytyką wyrażaną w sposób chamski i prymitywny. Przecież to niczego nie zmieniło!. Wywołało tylko burzę w światku piłkarskim, a selekcjoner na konferencji prasowej po meczu z Nową Zelandią nie wytrzymał i rzekł: „Nie pozwolę sobie na to, by grupa nieudaczników i alkoholików obrażała mnie i piłkarzy.” I nie można mu się dziwić, szczególnie czytając w dzisiejszej prasie odpowiedź na te słowa, nakreśloną przez Jana Tomaszewskiego: „A jeśli chodzi o kadrę prowadzoną przez Zbigniewa B., to w pewnym sensie go rozumiem. Bo rzeczywiście na trzeźwo nie da się oglądać popisów jego podopiecznych. Jeśli wytrzymałem bez picia mecz z Łotwą, to tylko dlatego, że oglądałem go na wideo i znając wynik. Przyznaję, że łyknąłem sobie dwa drinki pod koniec pierwszej połowy meczu 100-lecia w Ostrowcu Świętokrzyskim, bo uznałem to za jedyne lekarstwo na ukojenie moich nerwów.” Od razu zaznaczam, że nie mam zamiaru bronić Zbigniewa Bońka. Mnie też nie było do śmiechu, jak zobaczyłem listę piłkarzy powołanych na mecz z Łotwą. Denerwuje mnie również to, że trener nie ma jakiejś jasnej koncepcji gry, cały czas eksperymentuje. Jednak nie upoważnia to dziennikarzy do takiego traktowania ludzi reprezentujących barwy Kraju, w którym żyją i pracują. Naprawdę, wystarczy nam już Lepperów i Janowskich, którzy robią szopki w Sejmie. Niech tam zostaną i dalej wystawiają się na pośmiechowisko całego świata. Nas, kibiców, nie obchodzi to czy Lepper będzie blokował mównicę w Sejmie godzinę czy dwa dni, czy poleci do Iraku czy nie. Nas obchodzi los klubów, którym kibicujemy i reprezentacji Polski. Jedno jest pewne. Cała ta sytuacja jest chora i przypomina mi obrazek z ostatnich Mistrzostw Świata, kiedy piłkarze znudzeni i zdenerwowani wieczną krytyką, głośno powiedzieli, co o żurnalistach myślą. Wszyscy pamiętamy czym to się skończyło...0:2, ....0:4.... . Powtórki z rozrywki chyba nie chcemy.....

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.