Domyślne zdjęcie Legia.Net

No i mamy Mistrza

Świstak

Źródło:

27.05.2006 03:39

(akt. 25.12.2018 17:29)

Polskie kluby mają niestety dziwny zwyczaj. Po osiągnięciu sukcesu na krajowym podwórku, kiedy na wyciągnięcie ręki mają europejskie piłkarskie salony, zamiast wzmacniać drużynę – osłabiają ją. Tak było z Legią w 2002 roku, gdy odeszli m.in. Maciek Murawski i Bartek Karwan. Tak wiele razy było z Wisłą. Nie należy spodziewać się aby w tym roku było dużo inaczej i żeby Legii nie opuścił żaden piłkarz. I właśnie o odejściach naszych „pupili” chciałbym napisać kilka słów. Jak wiadomo odchodzi od nas w kiepskim stylu Ouattara. Kiepski – to chyba zbyt łagodne słowo. Jeszcze pół roku temu biegał on na turnieju dla bezrobotnych piłkarzy. Dzięki Legii, interesują się nim znane europejskie kluby. W Legii był niezwykle lubiany, szanowany. Jak się Legii odwdzięczył? Uciekając z klubu! Może to dobrze, że nie umie mówić po polsku. Nie daj Boże kiedyś chlapnąłby coś w mediach o przywiązaniu do Legii i teraz wszyscy jeździliby po nim, że zdradził Legie. Tak właśnie było z Aco Vukovicem. Kiedy pojawiła się plotka, że ma przejść do Wisły, każdy wieszał na nim psy. Faktem jest jednak to, że do Legii wrócił i pewien jestem, że swoim zaangażowaniem zasłużył sobie na to, aby odkleić od niego przydomek „Pinokio”. Łagodniej wyglądały rozstania z Bartkiem Karwanem i Czarkiem Kucharskim, gdy opuszczali Legię. Oni odchodząc obiecywali że mają na uwadze dobro Legii, że prawdopodobnie wrócą na Łazienkowską. I faktycznie tak się stało. Jednak po fecie mistrzowskiej, zobaczyłem, jak wiele ich różni. Kucharski, bawił się ze wszystkimi piłkarzami jak dziecko. On całym sobą cieszył się z tego mistrza. A Karwan...po prostu stał z boku, wyglądał jakby nic to dla niego nie znaczyło. Czy rzeczywiście dla niego ważne jest dobro klubu? Jeżeli tak by było, to chyba cieszyłby się tak samo jak pozostali piłkarze...? Taki Jan Mucha...czy miał większy wkład w mistrzostwo niż Karwan? Nie. Grał więcej? Ale jednak mistrzostwo to sukces całego klubu. I dlatego nawet Jan Mucha, wiecznie drugi, też się z niego cieszył. Spójrzmy jeszcze na naszych Brazylijczyków – Edsona i Rogera. Obaj są ulubieńcami warszawskiej publiczności. Obaj też mówią, że Legia wiele dla nich znaczy itp. Nie wiem czy obaj - ale Roger na pewno – po strzelanych golach całował „L”ke na swojej koszulce. Wydaje się to dziwne, że człowiek który jeszcze rok temu prawie nic nie wiedział o Legii, teraz okazuje wobec niej takie uczucia. Obawiam się, żeby tylko nie doszło do takiej sytuacji jak kiedyś z Vukovicem... Mam nadzieję, że nie ale... Nie ma co ukrywać, że piłka nożna to sport, ale także biznes. I z roku na rok możemy się przekonywać że jest to głownie biznes a cała reszta to dodatek. Może jestem pesymistą, ale nie wierze w to, żeby którykolwiek z piłkarzy Legii, nie skorzystał z ciekawej oferty transferu z Legii. Trzeba się zastanowić czy wolelibyśmy aby nasza „kopana” była kompletnie wyzbyta uczuć. Żeby był to tylko biznes. Ja chyba tego nie chcę. Niestety – pieniądze i sława wygrywają z tym na czym nam zależy – z przywiązaniem do barw klubowych. Jednak nie możemy mieć pretensji za to, że ktoś chce więcej zarabiać, że chce przejść do lepszego, znanego klubu. Chyba najważniejsze są okoliczności w jakich się to zrobi. I tutaj ostatni przykład, ale tym razem pozytywny. Artur Boruc. Gdy grał na Łazienkowskiej – był bezapelacyjnym ulubieńcem kibiców. Gdy odchodził z Legii...był nim dalej...I cały czas jest. To się nie zmienia. Dlaczego? Właśnie dlatego, że odszedł z klasą. Legionistą jest ten, który ma Legię w sercu. Bo przecież w sercu rodzi się każda miłość...

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.