Domyślne zdjęcie Legia.Net

O dwóch takich...

Redakcja

Źródło:

05.09.2008 11:59

(akt. 19.12.2018 22:26)

Nie będziemy cytować plotek, jakie słyszymy na temat <b>Leszka Miklasa</b> i okoliczności, w jakich po raz drugi został prezesem Legii. Ale przyznacie, że to dziwne, że ITI odkupuje zadłużony po uszy klub, a potem zatrudnia człowieka, który tym klubem wcześniej zarządzał – w sposób taki, że księgowa wyrywała sobie włosy z głowy. W każdym bądź razie drugie podejście Miklasa do Legii wygląda równie źle, jak pierwsze. Klub jak na siebie nie zarabiał, tak nie zarabia dalej, a do tego rozpętała się druga wojna z kibicami. Druga, bo pierwsza była za czasów „pierwszego Miklasa”. Chyba nie na tym ta robota polega... - możemy przeczytać w felitonie portalu weszlo.pl.
Są na świecie ludzie, którzy mają dobre chęci, ale za grosz nie potrafią tego przełożyć na coś pozytywnego. Tacy, którym wydaje się, iż wszystko wiedzą i wszystko potrafią (i czasami to nawet prawda!), a mimo to ich życie jest pasmem frustracji i porażek. Wyedukowane kujony, które przyciągają nieszczęścia. Nie wiemy, czy słusznie, ale właśnie z kimś takim kojarzy nam się Leszek Miklas (choć co do dobrych chęci nie jesteśmy pewni) – to inteligentny człowiek, ale nie powierzylibyśmy mu zarządzania warzywniakiem. Bo klienci by się obrazili. Tak, kraj pełen jest osób, którym wszystko przychodzi łatwo, nawet jeśli zupełnie o to nie zabiegają. I tych, którzy zawsze mają pod górkę. Warto otaczać się szczęściarzami, bo czasem ta kropelka szczęścia spadnie też na ciebie. Ale są i wieczni pechowcy. Ostatnimi czasy można odnieść wrażenie, że Legia przyciąga właśnie takie osoby. Trzeciaka, który rozumy pozjadał, a jak ściąga piłkarza, to się płakać chce. Eliaszewicza, który odpowiadając za marketing sprawił, iż Legia w Warszawie kojarzy się ze wszystkim co najgorsze. I Miklasa, który całe życie z kimś negocjuje i nie może nic wynegocjować – bo znaleźć z nim wspólny język to naprawdę sztuka. Duet Miklas – Trzeciak rozkłada aktualnie Legię na dwóch frontach, organizacyjnym i sportowym. Ten pierwszy doprowadził do sytuacji, że klub systematycznie traci setki tysięcy złotych z powodu złej frekwencji na trybunach, a piłkarze pozbawieni wsparcia fanów zdobywają mniej punktów niż mogliby. O braku prawdziwej (a nie podrzuconej przez właściciela) reklamy na koszulkach nie wspominamy, ale to też jakieś trzy miliony rocznie w plecy. Trudno wytłumaczyć sobie gorszą cenzurkę dla prezesa. Ten drugi wydaje pieniądze na lewo i prawo i jedyny z tego pożytek jest taki, że... sprowadzani przez niego zawodnicy minimalnie ratują frekwencję na trybunach. Zaszczyt wyjścia na boisko spotyka ich niezwykle rzadko. Jakie są zasługi Miklasa? Ktoś powie – jest nieugięty i słusznie walczy z chuligaństwem. Nieugięty – prawda. Słusznie walczy – prawda. Tylko co to za walka? Taka, że zwykli kibice klubu (a nie chuligani) z każdym dniem coraz bardziej nienawidzą właściciela Legii. Gdyby taka walka z chuligaństwem i z patologiami była prowadzona w sposób mądry, wszyscy by jej przyklasnęli. Jednak sytuacja, w której policja zatrzymuje 742 osoby pod zarzutem nielegalnego zbiegowiska, a prezes przed kamerą mówi o dwuletnich zakazach stadionowych, sprawia, że ludzie mający do wyboru opowiedzenie się po jednej ze stron, opowiadają się po stronie anty-Miklas. Poza tym... Nieugięty – tak, ale można też powiedzieć, że uparty jak osioł. Słusznie walczy – tak, ale można też dodać, że nie tylko z tymi, co trzeba. Legia z tym prezesem nigdy nie wybrnie z patowej sytuacji, w jakiej się znalazła. W dodatku ów prezes - jako osoba absolutnie niezdolna do dialogu, bo wychodząca z założenia, że i tak wszystko wie najlepiej - takiego wyjścia wcale nie szuka. Sądzi, że wszystko jakoś się ułoży. Otóż nie ułoży się. Klub w takich okolicznościach zawsze będzie tylko i wyłącznie źródłem frustracji wszystkich. Niestety, ratunku nie widać - ITI nie ustąpi, bo to by oznaczało, że daje sobą rządzić. Kibice też nie ustąpią, bo ich ustąpienie oznaczałoby, że mają zapomnieć o chodzeniu na mecze. Poza tym jesteśmy ciekawi jednego - może ktoś zadałby sobie trud i obliczył, jakie przychody w ostatnich dwoch latach wygenerowała Legia (transfery, pieniądze z tranmisji tv, z biletów, wpływy reklamowe). Ciekawe, na jakim poziomie mógłby utrzymywać się ten klub, gdyby nie było ITI. Być może by zrobił się drugą Odrą Wodzisław. A być może plotki o dobroczyńcach są przesadzone... W każdym razie zwycięzców tej całej sytuacji jest wielu - Wisła, Lech, Polonia, Górnik... Cała liga.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.