Domyślne zdjęcie Legia.Net

Oceniamy piłkarzy Legii!

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

29.10.2008 11:19

(akt. 18.12.2018 18:38)

W meczu X kolejki Ekstraklasy Legia Warszawa gościła u siebie Wisłę Kraków. Od wielu lat mecze obu tych drużyn budzą emocje w całej Polsce. Nie inaczej było i tym razem, skoro w Warszawie grał zdobywca Pucharu Polski z aktualnym mistrzem Polski. Pierwszego gola w meczu zdobył dla gości <b>Paweł Brożek</b>, ale Legia odpowiedziała bramkami <b>Bartłomieja Grzelaka</b> oraz <b>Takesure Chinyamy</b> i „Wojskowi” pokonali „Białą Gwiazdę” 2:1. Oczywiście Redakcja Legia.Net z zainteresowaniem śledziła ten mecz i oceniła podopiecznych Jana Urbana w skali 1-10 (gdzie 6 oznacza całkiem niezłą grę, 1 oznacza beznadziejny występ, zaś 10 to nota idealna, gdzie piłkarzowi wychodziło wszystko). Zapraszam do lektury.
Ach co to był za mecz! Tym razem w spotkaniu dwóch najlepszych w poprzednim sezonie drużyn w Polsce nie zabrakło emocji, piłkarskich fajerwerków, ani bramek. Była walka, lecz nie było brutalności, ani wielkich złośliwości. Była determinacja, ale z obu stron. Obie drużyny grały bez zbędnej asekuracji i murowania bramki, bo walczyły o zwycięstwo. W zasadzie narzekać na ten mecz, a w zasadzie na wynik meczu, mogli jedynie kibice krakowian. Warszawianie pokazali charakter i szybko odrobili stratę bramki i w efekcie wywalczyli zasłużone zwycięstwo. Goście starali się, walczyli, jednak tego dnia na podopiecznych Jana Urbana to było jednak za mało. Mecz można było oglądać z wielką przyjemnością, a biorąc pod uwagę grę wielu zawodników z obu drużyn można przypuszczać, że w bardzo niedługim czasie obie ekipy czekają ubytki kadrowe. Naszym zwyczajem ocenialiśmy grę legionistów w poniższej skali: 1 - Tragedia, to ma być piłkarz? 2 - Nieudany występ, gra w tym meczu była pomyłką. 3 - Bardzo słabo. 4 - Słabo. 5 - Przeciętnie, ale przyzwoicie. 6 - Nieźle, dosć obiecująco. 7 - Dobrze. 8 - Bardzo dobrze. 9 - Wspaniale. 10 - Fenomenalnie, idealnie, wszystko się udało. Jan Mucha 9 - Wspaniały występ. Miał ogromy wkład w zwycięstwo. Był zawsze tam, gdzie być powinien, a puszczony gol nie padł z jego winy. Grał pewnie przez całe spotkanie i koledzy mogli na niego liczyć. Najmniej pewną interwencję miał na początku meczu, gdy na raty bronił strzał Cantoro, ale później było już coraz lepiej. Momentami okazywał wręcz genialny instynkt i refleks. On sam chyba nie wie, jak obronił niektóre strzały. A tych było bardzo dużo i „Muszkin” wielokrotnie ratował Legię przed utratą gola. To z pewnością najlepszy jego mecz w tym sezonie i chyba najlepszy, odkąd gra w Legii. Gdyby nie puszczony gol na pewno byłoby 10. Jakub Rzeźniczak 8 - Po kontuzji jego forma z meczu na mecz rosła, ale i tak nikt nie spodziewał się, że to on zagra przeciwko Wiśle. A nie tylko zagrał, ale był jedną z wiodących postaci. Nie dał pograć Zieńczukowi całkowicie go wyłączając z gry. Był też bardzo aktywny w ataku, gdzie dzielnie wspierał Radovicia. Jego dośrodkowania nie były może najcelniejsze, a i nie wszystkie interwencje były czyste, a podania celne, ale nie zmienia to faktu, że spisał się bardzo dobrze. Dickson Choto 8 - Błędy bardzo nieliczne i drobne, a poza tym o jego grze można mówić jedynie w samych superlatywach. Był prawdziwą skałą a momentami i czołgiem, gdy na przykład demolował pod sobą Jiraska. Od samego początku rywale czuli przed nim respekt. Nie tylko ze względu na jego gabaryty, ale i z powodu jego bardzo wysokiej ostatnio formy. Wygrywał pojedynki jeden na jeden, blokował strzały rywali, królował w walce powietrznej. Doskonale też dyrygował ustawieniem kolegów. Jeżeli menadżerowie z całej Europy przyglądali się jego grze, a poszukują obrońcy, to obecnie nad Wisłą lepszego trudno będzie im znaleźć. Inaki Astiz Ventura 7 - W sumie rozegrał dość dobre spotkanie, chociaż, co zaskakujące, był chyba najsłabszym punktem obrony Legii. Stracony gol obciąża głównie jego konto, bo to on krył Brożka i w decydującym momencie poślizgnął się dając snajperowi Wisły możliwość oddania precyzyjnego strzału. Po za tym grał dość pewnie i nie dawał zbyt wielu okazji rywalom do oddawania strzałów. Dobrze asekurował bocznych obrońców, brał też dość aktywny udział w akcjach ofensywnych. Na pewno było to elementem taktyki, by to on włączał się w rozegranie piłki w środku pola, gdyż brakowało jednego pomocnika w drugiej linii. I z roli łącznika między linią obrony i pomocy również wywiązał się dobrze. Jakub Wawrzyniak 8 - Zagrał jak na reprezentanta Polski przystało. Jego pojedynki z powoli wracającym do formy Łobodzińskim były pasjonujące. A co ważniejsze górą z nich wychodził przeważnie obrońca Legii. Nie patyczkował się z przeciwnikami i bez pardonu wygrywał kolejne pojedynki, a i w ofensywie zaznaczał swoją obecność. Często uczestniczył w akcjach lewym skrzydłem, jednak niespecjalnie wyglądała jego współpraca z Rybusem. Widząc to Kuba próbował strzałów z dystansu, po których serce mocniej zabiło wielu kibicom. Miroslav Radović 8 - Dobry mecz „Rado”, chociaż wydawał się nieco przygaszony. Było to spowodowane dokładnym kryciem, które zaaplikowali mu rywale, ale i tak radził sobie z nim całkiem nieźle. Mimo wszystko potrafił się urwać obrońcom, czy pomysłowo rozegrać piłkę z „Rzeźnikiem”. Część obserwatorów mogła mieć do niego pretensje o niezbyt czystą grę, ale piłka nożna polega także na sprycie i umiejętnym wykorzystaniu słabości rywala. Miro korzystał ze swoich umiejętności i wywalczył tym sposobem dla drużyny wiele piłek. Mimo wszystko ocena bardzo dobra. Roger Guerreiro 6 - Pierwsze 10 minut, to była makabra. Ani jednego udanego zagrania, przechwytu, kompletnie nieprzydatny dla drużyny. Później było nieco lepiej. Sobolewski z Cantoro nie zostawiali mu wiele miejsca do gry. Nawet jeśli nie ci dwaj, to zaraz inni wiślacy byli przy gwiazdorze Legii. To mu bardzo utrudniło grę i trudno powiedzieć, by był to dla niego udany występ. Oczywiście nie grał źle, miał też trochę udanych i ciekawych akcji. My jednak liczyliśmy na nieco więcej. Zawiódł nasze oczekiwania i chyba zawiódł też menadżerów licznie obserwujących to spotkanie. Maciej Iwański 8 - Grał w środku pola nieco cofnięty i był częściowo odpowiedzialny za defensywę. Tutaj niewiele można mu zarzucić. Rzecz jasna o wiele lepiej czuje się w bardziej ofensywnej roli, dlatego gdy rywale mu uciekali ratował się dość rozpaczliwymi faulami. Jednak kartki za nie nie dostał, a ze swojej pozycji mógł obsługiwać kolegów znakomitymi podaniami. A te siały w szeregach Wisły niemałe zamieszanie. Właśnie po jednym z przechwytów i wspaniałym prostopadłym podaniu zaliczył asystę przy golu Grzelaka. Rozegrał bardzo dobre spotkanie, harował na całym boisku i pozostawił na nim mnóstwo zdrowia. Maciej Rybus 6 - Oj nie był to tak udany występ, jak ostatnie spotkanie ligowe przeciwko Wiśle, kiedy to strzelił dwie bramki. Tym razem ani żadnej nie strzelił, ani też żadnej bezpośrednio nie wypracował. Jednak aby występ był udany gra nie musi być aż tak wyraźnego przełożenia na wynik. Liczy się praca przez całe spotkanie, a tej młody legionista włożył niemało. Starał się, był wszędobylski, urywał się Baszczyńskiemu. Niestety doświadczony wiślak wyszedł z tego pojedynku raczej zwycięsko. Rybus nie miał wiele miejsca, by rozwinąć skrzydła, ale i tak dał się wiślakom we znaki. To go kosztowało wiele sił, więc widząc jego problemy trener dał mu odpocząć sporo przed końcem meczu. Bartłomiej Grzelak 8 - Jego obecność w pierwszym składzie było zaskoczeniem. Jeszcze większym była jego gra! Był niewątpliwie objawieniem tego meczu. Najpierw zdobył bardzo ważnego wyrównującego gola, a później zaliczył jeszcze asystę przy bramce „Chiuauy”. Do tego przeprowadzał świetne akcje, dobrze się zastawiał i grał tyłem do bramki, walczył w powietrzu. Niesamowita aktywność rzadko dotąd spotykana połączona ze skutecznością mogą sprawić, że być może wkrótce na stałe powróci do pierwszego składu, lub przynajmniej spowoduje zmianę systemu gry z preferowanego przez trenera Urbana 4-5-1 na 4-4-2. Oby zawsze tak skutecznie puentował wysiłek całej drużyny. Takesure Chinyama 6 - A „Chini” dalej swoje. Walka wręcz z Cleberem i Głowackim lekko na korzyść wiślaków, ale robił swoje i wypełniał zadania nakreślone przez trenera najlepiej jak mógł. Oddał też kilka niepotrzebnych strzałów marnując dobre okazje dla Legii. Nie zawiódł jednak po podaniu Grzelaka i jak się okazało ustalił wynik spotkania. To jednak była taka sytuacja, że nawet jemu trudno było spudłować. Ciągle nie gra dość zespołowo, ale widać, że mając partnera w ataku czuje się o wiele lepiej. Oto oceny graczy rezerwowych: Tomasz Kiełbowicz 6 - Trener liczył na jego doświadczenie wprowadzając go na boisko za zmęczonego i niespecjalnie radzącego sobie Rybusa. I faktycznie „Kiełbik” uspokoił grę na lewym skrzydle. I chociaż nie radził sobie lepiej z Baszczyńskim od młodszego kolegi, to dobrze wspomagał Wawrzyniaka w obronie, co przy coraz większym naporze rywali było bardzo przydatne. Wypadł w tym meczu dość poprawnie. W pomocy radzi sobie chyba jednak lepiej, niż w obronie. Martins Nnabugwu Ekwueme 6 - Spodziewano się jego obecności od pierwszej minuty, ale trener zmienił koncepcję i w efekcie zasiadł wśród rezerwowych. Nie grał zbyt długo, ale swoim wejściem miał uspokoić poczynania Legii w środku pola. Dość często udawało mu się powstrzymywać akcje Wisły, jednak krakowianie w końcówce przycisnęli i byli bliscy wyrównania. A to niespecjalnie dobrze świadczy o jego grze. Jednak trudno mieć pretensje o jakieś konkretne zagrania. Na pewno zrobił co do niego należało, chociaż pozycja na której gra jest niewdzięczna i trudno się wyróżnić jakimiś fajerwerkami. Mikel Arruabarrena Aranbide 5 - Nie wniósł za wiele do gry, ale realizował bardzo konkretne zalecenia trenera. Po jego wejściu Legia nie miała już zdobywać kolejnych goli, ale głównie przeszkadzać wiślakom w rozgrywaniu akcji i utrzymywać się przy piłce. A skoro partnerów nie ciągnęło do gry w ataku, to sam też nie zdziałał wiele. Stąd też i ocena nie może być wysoka. Kandydatów do miana legionisty meczu było naprawdę wyjątkowo wielu. Właściwie może nie powinniśmy wyróżniać żadnego zawodnika, a wyróżnić zespół jako całość, gdyż każdy zawodnik dołożył swoją bardzo ważną cegiełkę do tego zwycięstwa. Jednak wyróżnimy tym razem Janka Muchę, bez którego Legia na pewno nie wygrałaby tego spotkania. Jego interwencje pokazały wielką klasę i spore umiejętności. Zapraszamy do wymiany opinii.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.