Domyślne zdjęcie Legia.Net

Oceniamy piłkarzy Legii!

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

13.04.2008 22:24

(akt. 20.12.2018 18:32)

Najważniejszym wydarzeniem 25 kolejki Orange Ekstraklasy był mecz rozegrany w Warszawie między miejscową Legią a Lechem Poznań. Ku rozpaczy gospodarzy to goście zdobyli trzy punkty wygrywając 1:0 po golu <b>Pitrego</b> w 85 minucie. Na samym boisku wiele się nie działo, za to kibice nieco ubarwili spektakl. Nasza Redakcja oceniła grę legionistów w skali 1-10, w której 1 to występ beznadziejny, 5 to gra bardzo przeciętna i bezbarwna, a 10, to fantastyczny mecz w którym wszystko się udało. Zapraszamy kibiców do wymiany opinii.
To nie było wielkie widowisko. Poziom gry jak na dwie czołowe drużyny w lidze był marny. Może taka jest po prostu ta nasza liga? A może wpływ na grę miały wydarzenia poza boiskowe? Jedno jest pewne, Legia poniosła pierwszą od 1995 roku porażkę z Lechem na własnym stadionie. Oto jak Redaktorzy Legia.Net oceniają grę „Wojskowych”: Jan Mucha 7 - Jak zwykle dobry mecz. Z całą pewnością jako jedyny nie zawiódł w tym meczu. Wybronił kilka sytuacji wykazując się świetnym refleksem i znakomicie się ustawiając. Raz tylko popełnił błąd, gdy źle obliczył lot piłki, ale nie miał on żadnych konsekwencji. Przy bramce bez większych szans. Jakub Rzeźniczak 5 - Przeciętnie, bez rewelacji. Ocena mogłaby być nieco wyższa, gdyby cały mecz grał tak, jak w końcówce. Niestety kilka minut ładnej gry to za mało, tym bardziej, że nie przyniosła ona drużynie spodziewanego pożytku. Na samym początku meczu zarobił żółtą kartkę, przez co musiał być później o wiele ostrożniejszy. O mało nie zaliczył w końcówce asysty. Wojciech Szala 6 - Nieźle. Może i z racji wieku szybkość już nie ta sama co kiedyś, ale doświadczenie robi swoje. Utrudniał lechitom grę na ile mógł, nie popełniał większych błędów. Niestety nie udało się dotrwać do końca bez straty gola. Jednak pokazał, że jest solidnym obrońcą i można na niego liczyć. Słabsza dyspozycja z początku rundy to już przeszłość. Inaki Astiz Ventura 5 - Przeciętnie. Trudno powiedzieć co się z nim stało. To nie był jego dzień. Próbował wypadów w przód, ale bez efektów. Grając w obronie zaliczył sporo bezsensownych wybić na tzw. „pałę”. Gdzieś zniknął jego spokój i pewność w wyprowadzaniu piłki. Inna sprawa, że był ostro poniewierany przez przeciwników. Ale to nie jest dla niego wytłumaczenie. Tomasz Kiełbowicz 4 - Słabo. Było sporo rozbieżności w naszej Redakcji co do tej oceny. Bo „Kiełbik” zagrał całkiem przyzwoicie w ataku. Uczestniczył w akcjach zaczepnych, grał ładnie na tzw. „obieg”. Ale w obronie było już dużo słabiej. Już w Gdańsku było widać, że nie łatwo mu się znaleźć we właściwych miejscach o właściwym czasie. Przeciwko Lechowi również nie wypadł dobrze – najpierw nie radził sobie z Zającem, a później z Pitrym. Aleksandar Vuković 4 - Słabo. Niby robił swoje, niby rozbijał ataki, ale mało uczestniczył w grze. Miotał się po boisku, niewiele dawał drużynie. To nie był jego dzień, zauważył to także trener Urban, który niespodziewanie zdjął kapitana Legii już po pierwszej połowie. W ten sposób Aco nie miał okazji zatrzeć niekorzystnego wrażenia po pierwszej połowie. Miroslav Radović 4 - Słabo, słabo, słabo. Który to już mecz z rzędu słabo? Wciąż nie jest w stanie stworzyć jednej sytuacji, która otwierałaby jemu lub partnerom drogę choćby do oddania strzału. Owszem, jest aktywny i się stara, ale cóż z tego? Ładnie balansuje ciałem, potrafi minąć zwodem przeciwnika, ale brak podania, dośrodkowania, strzału. Bez tego nigdy nie będzie lepiej. Nieco lepiej spisał się w drugiej połowie, po kilku faulach na nim poznaniacy dostawali żółte kartki. Roger Guerreiro 6 - Nieźle. O lepsze oceny trudno nie mając partnerów do gry. Z pewnością to najzdolniejszy gracz Legii, ale sam nie jest w stanie wygrać meczu z równorzędnym przeciwnikiem grającym z przewadze. Walczył na całego, w odbiorze, także w ataku. Był często faulowany. Marcin Smoliński 2 - Ocena beznadziejna jest pokłosiem dwóch zagrań, z których szczególnie to ostatnie było kompletnie bezmyślne. Zawodnik mający na swoim koncie żółtą kartkę powinien być szczególnie wyczulony na faule. Gdyby jednak spojrzeć z innej strony, to jest on przecież jedynym warszawianinem w zespole i nikt w zespole tak dobrze nie czuł wagi tego meczu. „Smoła” nie odpuszczał i dlatego skończyło się to tak jak skończyło. Ale jakby nie tłumaczyć jego zachowania i tak było to nieodpowiedzialne i miało decydujący wpływ na losy meczu. I, choć to mniej ważne, wpłynęło na jego ocenę. Piotr Giza 5 - Ogólnie wyszło przeciętnie, chociaż z początku było obiecująco. Próbował gry kombinacyjnej, walczył też w obronie. Jednak w miarę upływu czasu stopniowo opadał z sił i gasł w oczach. To zapewne efekt niedawnej choroby i pewnie zszedłby szybciej z boiska, gdyby na ławce był zmiennik prezentujący podobne umiejętności. Takesure Chinyama 5 - Przeciętnie. Walka, walka i nieudane dryblingi. Tak w największym skrócie można podsumować jego grę. Kolejny raz był szczelnie kryty. Mimo to oczekujemy więcej od zawodnika, który pretenduje do korony króla strzelców. Chociażby wykorzystania jedynej dobrej sytuacji zespołu do uratowania choćby remisu. Oto oceny graczy rezerwowych: Maciej Rybus 5 - Zastąpił kapitana drużyny dając sygnał do gry z kontry. Wiele jednak z tego nie wyszło. Poznaniacy mając w zapasie gracza więcej zawsze mogli asekurować się przy jego atakach. Mimo to stwarzał niewielkie zagrożenie, prowokował faule, raz trafił nawet w słupek. To wszystko jednak za mało, a udane miewał sporadycznie. Ariel Borysiuk 4 - Słabo, ale chyba nikt nie oczekuje, że będzie rozstrzygał o losach meczu. Oczywiście starał się i robił co mógł, ale nie mógł wiele. Dobry drybling kończył niecelnym podaniem, odzyskaną piłkę też oddawał rywalom. Oczywiście nie za każdym razem, ale zbyt często. Uzyskane doświadczenie zaprocentuje, miejmy nadzieję. Sebastian Szałachowski - grał zbyt krótko by go oceniać, ale skoro graliśmy z kontry, to czemu wszedł tak późno? Graczem meczu ciężko po takiej grze kogoś nazwać. Poziom tego spotkania był słaby, właściwie żaden z graczy z pola nie zasłużył na to miano. Tym samym wyróżniamy Jana Muchę. Gdyby nie on, Legia straciłaby szansę na remis o wiele wcześniej. Bramkarz to jedyna pozycja w Legii, do której można być spokojnym o poziom gry. Wolimy jednak, gdy „Muszkin” zapewnia „Wojskowym” swoimi interwencjami zwycięstwo, niż najniższy wymiar kary. Zapraszamy naszych czytelników do wymiany opinii.

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.