Domyślne zdjęcie Legia.Net

Oceniamy piłkarzy Legii!

Jerzy Zalewski

Źródło: Legia.Net

15.11.2010 00:04

(akt. 15.12.2018 07:06)

<!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w:BrowserLevel> </w:WordDocument> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 9]><xml> <w:LatentStyles DefLockedState="false" LatentStyleCount="156"> </w:LatentStyles> </xml><![endif]--><!--[if gte mso 10]> <style> /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt;

Gra zespołu 4 – To był bardzo dziwny do oceny mecz. Przez pierwsze dziesięć minut rządzili gospodarze. Potem otrząsnęli się legioniści i powinni strzelić przynajmniej jedną bramkę. I gdy się zapowiadało na remisową pierwszą połowę stracili gola po błędach wielu zawodników. Należy też zwrócić uwagę, że po pierwszej pół godzinie legioniści zaczęli przegrywać walkę o środek pola, co szczególnie uwidoczniło się w drugiej połowie. A bez pomocy gubiła się też obrona. Prowadząc 3:0 Wisła grała z kontry, a Legia atakowała i miała kilka dobrych okazji do zdobycia gola. Czasem zdarza się taki mecz, że jedni wykorzystują wszystkie sytuacje które mają, a inni mają ich nawet więcej, a mimo to nie trafiają do siatki. Zdarzało się to Legii chociażby za trenera Urbana. I moim zdaniem nie było decydujące to, że brakowało jaj, charakteru, czy umiejętności, ale właśnie skuteczności. Wykorzystując którąkolwiek sytuację z pierwszej połowy mecz mógł się ułożyć inaczej. Nie wiadomo jak by to podziałało na krakowian, czy graliby tak, jak grali. Trener rywali odrobił lekcje prawidłowo i znalazł panaceum na atuty Legii. Trenerowi Skorży się to nie udało. Mecz kompletnie nieudany, ale nie można powiedzieć, że w wykonaniu drużyny beznadziejny. Na wynik złożyła się suma błędów, a tych mniej popełniała „Biała Gwiazda”. I za to należą się rywalom gratulacje, a legionistom należy się dawka solidnej pracy na treningach. Tym bardziej, że Arka Gdynia legitymuje się najskuteczniejszą obroną w lidze.

Konstiantyn Machnowskyj 5 – Trudno go winić za wysoką porażkę. Niby mógł wyjść z bramki przy pierwszym golu, ale przecież było tam dwóch obrońców. Przy pozostałych golach nie miał nic do powiedzenia. Oczywiście nie faulował w polu karnym rywala i niesłusznie obejrzał żółty kartonik. Wykazał się refleksem broniąc uderzenia Gaguły i Małeckiego. Problemem jest, że zbyt wiele piłek piąstkuje zamiast łapać. Na dodatek robi to przeważnie przed siebie, co stwarza zagrożenie. Ale ogólnie był jasną postacią w tym nieszczęśliwym meczu.

Artur Jędrzejczyk 3
– Nieudany powrót do pierwszego składu. Widać było brak ogrania. Popełniał sporo błędów, także przy bramkach. Gubił krycie, czasami przegrywał pojedynki, np. z Małeckim. W ofensywie pojawiał się rzadko, rozgrywanie piłki nie za specjalnie mu wychodziło. Nawet przy stałych fragmentach gry jakoś nie umiał się odnaleźć. Oby odtąd było już tylko lepiej.

Inaki Astiz Ventura 2
– Po meczu mówił, że starał się koncentrować na grze, jednak jak na niego popełniał wyjątkowo dużo błędów. Jest współwinny utracie każdego gola. A nie popełniał błędów tylko przy bramkowych sytuacjach. Był zbyt wolny, dawał się wyprzedzać, kiepsko czytał grę. Grał zupełnie jak nie on. Oby to był tylko wypadek przy pracy. Rzeczywiście lepiej raz przegrać 0:4, niż cztery razy 0:1. Tyle tylko, że Legia nie ma prawa ponosić tak wysokich porażek, a już na pewno nie z Polskimi drużynami.

Marcin Komorowski 2 – Na początku łatał dziury i błędy w ustawieniu, ale szybko sam też zaczął je popełniać. W pierwszej połowie miał wspaniałą okazję do zdobycia bramki i chyba nawet on sam nie wie jakim cudem nie udało mu się skierować piłki głową do siatki. Potem już nie włączał się do akcji ofensywnych, bo nawet przy stałych fragmentach gry częściej zostawał pod swoją bramką. Niestety przy wszystkich golach dla Wisły ma coś na sumieniu.

Tomasz Kielbowicz 4 – Znów był najjaśniejszym punktem defensywy, ale nie ze względu na dokonania w obronie, ale na swoje dośrodkowania pod bramką rywali. Popełniał sporo błędów w kryciu, a nawet w ustawieniu. Miał problem z upilnowaniem rywali, szczególnie w drugiej połowie, bo w pierwszej jego stroną poszła tylko jedna groźna akcja. Niestety bramkowa… Mógł błysnąć kilkoma asystami, ale koledzy mieli problem z trafieniem do bramki rywala.

Manu 3 – To już przynajmniej trzeci mecz, kiedy miał okazję na początku meczu, by dać Legii prowadzenie, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Nikt mu nie odmawia szybkości i serca do gry, ale wyraźnie ma problem z trafianiem do siatki rywali i nad tym elementem ktoś powinien z nim trochę popracować. Podobnie, jak nad dryblingiem. Znów uczestniczył w grze defensywnej, odzyskał kilka piłek. Dośrodkowuje różnie i gra dość chaotycznie, ale w końcówce był chyba obok Mezengi najaktywniejszym legionistą. Starał się za dwóch, wywalczył kilka rzutów rożnych. Swoją postawą budzi wśród kibiców, a także i wśród nas mieszane uczucia.

Ivica Vrdoljak 4 – To z pewnością jego najsłabszy mecz, odkąd jest w Polsce. Niby robił swoje, ale bezpośredni pojedynek z Sobolewskim wypadł na korzyść kapitana Wisły. Był mało widoczny, chociaż w pierwszej połowie nie było jeszcze najgorzej. Znacznie gorzej wypadł w drugiej i wtedy Legia oddała środek pola gospodarzom. Mógł zostać zmieniony nieco wcześniej, ale chyba niewiele by to zmieniło. Jednak mimo wszystko przerwał kilka akcji i zaliczył kilka przechwytów, ale nie tego oczekujemy po kapitanie „Wojskowych”.

Ariel Borysiuk 5 – W sumie dość przyzwoicie. I to mimo udziału w dwóch bramkach dla rywali. Chociaż jego błędy nie były decydujące o wyniku całej akcji to jednak przyczyniły się do traconych goli. Piłkarz asekurujący nie może powielać błędów defensorów. W środku pola starał się skutecznie stawiać czoła rywalom. Jednak wobec słabej dyspozycji Vrdoljaka trudno mu było zatrzymać rozpędzonych Sobolewskiego i Jirsaka. Mimo błędów wykonał dużo dobrej pracy w destrukcji. Oddał też jeden znakomity strzał w okienko, ale Pawełek błysnął paradą jak mało kiedy.

Miroslav Radović 4 – Jedna z jaśniejszych postaci tego spotkania. Na niego wiślacy zwracali szczególną uwagę, przez co był o wiele mniej widoczny, niż zwykle. W pierwszej połowie nie pograł sobie zbyt wiele, za to w drugiej był już znacznie aktywniejszy. Ciekawie i nieszablonowo rozgrywał piłkę, szukał strzałów i kolegów na dobrych pozycjach. Absorbował też uwagę krakowskich obrońców. Niestety to on tracił piłkę przy trzecim i czwartym golu. W ostatnich sekundach dostał dobra piłkę od Rybusa, ale jego ekwilibrystyczny strzał był niecelny.

Sebastian Szałachowski 2 – Nieudany mecz. Nie szło mu rozgrywanie piłki, sporo podań miał niecelnych. W kliku akcjach nieźle rozgrywał piłkę, ale ogólnie z jego gry niewiele wynikało. W obronie większość pojedynków przegrał. Został słusznie zmieniony już w przerwie. Wydaje się, że lepiej sprawdza się w roli jokera. Przy pierwszym golu nie zrobił nic, by przeciąć podanie do Jirsaka.

Michał Kucharczyk 3 – W tym meczu sobie nie poszalał. Trochę zbyt długo holował piłkę, cofał się z nią, lub biegł na boki. Wyglądał na nieco zagubionego, nie wiedział co z piłka zrobić. Oczywiście nie odpuszczał i walczył, grał ambitnie, ale jest już w lidze coraz lepiej pilnowany i nie pokazuje swoich atutów. Miał jedną dogodną okazję w pierwszym kwadransie gry, ale uderzył piłkę zbyt słabo. W drugiej połowie zupełnie zniknął.

Oto oceny graczy rezerwowych:

Maciej Iwański 3 – Kompletnie niewidoczny po wejściu na boisko. Słabo w obronie, bardzo słabo w ofensywie. Wykonywał kilka stałych fragmentów gry, ale krzywdy one rywalom nie robiły. Jedynie raz ładnie wrzucił piłkę na głowę Mezengi, ale asysty mimo to nie zaliczył. Nieudany mecz, tak jak i całego zespołu.

Bruno Mezenga 6 – Trudno powiedzieć, czy pokazał się z dobrej strony ze względu na wynik i odpuszczenie ze strony rywala, czy ze względu na rosnącą formę. Tak czy inaczej chyba pora, by wpuszczac go wcześniej albo nawet w podstawowym składzie. Tuż po wejściu ładnie znalazł sobie pozycję do strzału, choć ten był trudny do oddania i łatwy do obrony. Potem jeszcze dwukrotnie niepokoił Pawełka, ale równie nieskutecznie. Jednak był jednym z najbardziej ochoczo grających zawodników Legii i do niego pretensji o porażkę mieć nie należy.

Maciej Rybus 4 – Jest równie daleki od optymalnej formy, jak był przed kontuzją. Strzelał już gole Wiśle, które dawały punkty Legii, dlatego było pewne, że wejdzie na murawę. Jednak sława ani nazwisko nie gra. Musi popracować nad formą. Może być dobrze, bo kilka jego akcji zapowiadało się ciekawie. Szczególnie dobrze pokazał się w ostatniej dobrej akcji Legii, gdy po rajdzie dobrze dośrodkował do Radovicia w pole karne, ale tego dnia Legia nie mogła trafić do siatki.

Legionistą meczu tym razem wybraliśmy rezerwowego napastnika Bruno Mezengę. Pokazuje się z coraz lepszej strony i sygnalizuje, że teraz czas na niego postawić. I rzeczywiście grą w trzech ostatnich meczach tej rundy może pokazać, czy zasługuje na grę wiosną przy Łazienkowskiej, czy ma wracać do domu. A trzeba przyznać, że forma powoli zwyżkuje.

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.