News: Oceniamy rezerwy Legii

Oceniamy rezerwy Legii

Piotr Kamieniecki

Źródło: Legia.Net

28.12.2013 10:10

(akt. 09.12.2018 00:30)

Rezerwy Legii zakończyły rundę jesienną trzeciej ligi łódzko-mazowieckiej na pierwszym miejscu. Forma podopiecznych Dariusza Banasika nie zawsze była wysoka, ale finisz był lepszy, niż można było się tego spodziewać. Koniec roku sprzyja podsumowaniom. Nadszedł więc czas na ocenienie poszczególnych zawodników. Noty wystawiliśmy tylko tym, którzy zaprezentowali się przynajmniej w trzech spotkaniach i rozegrali w nich minimum 225 minut. Skala ocen - od 1 do 10.

Bramkarze:


Marijan Antolović (ur. 1989)- 3 mecze, 6 wpuszczonych goli, 225 minut.  Nasza ocena: 2,5


Statystyki pokazują wszystko. „Antek” nie spisywał się najlepiej w trzeciej lidze, popełniał błędy, powinien dać więcej zespołowi. Można go trochę usprawiedliwić. Piłkarz niechciany i namawiany do jak najszybszego odejścia, nie zawsze mógł skupić się na treningach i nielicznych meczach. Antolović odszedł już z Łazienkowskiej i można mu jedynie życzyć, aby w nowym zespole mógł pokazać pełnię swoich umiejętności.


Mikołaj Smyłek (1995) – 7 meczów, 8 wpuszczonych goli, 630 minut. Nasza Ocena: 5,5


Mikołaj wszedł do legijnej bramki właściwie z marszu. Wobec kontuzja Dusana Kuciaka, zastępcą Wojciecha Skaby został Oliwer Wienczatek. Numerem jeden stał się więc w rezerwach Mikołaj Smyłek. 18-latek pokazał, że ma potencjał, zaprezentował się z niezłej strony. Nie ustrzegł się błędów, ale w tym wieku są one rzeczą normalną. Zimą powalczy o bluzę z numerem jeden, gdyż z klubu odejdzie Wienczatek. Mikołaj przede wszystkim powinien poprawić grę nogami.


Oliwer Wienczatek (1993) – 12 meczów, 7 wpuszczonych goli, 1035. Nasza ocena: 7


Pewny punkt zespołu. W 12 meczach dał się pokonać tylko tylko siedmiokrotnie, a w połowie swoich spotkań zachował czyste konto. Zaden z goli nie obciąża konta Wienczatka. Połowę rundy przesiedział na ławce rezerwowych w ekstraklasie jako zmiennik Wojciecha Skaby. „Oli” w przekroju całej rundy spisywał się na tyle pewnie, że decyzja o nie przedłużeniu z nim kontraktu może dziwić. Bardzo dobrze gra nogami, jest coraz lepszy w pojedynkach jeden na jednego. Wychowanek stołecznego klubu był na testach w Bytovii Bytów, ale nie znalazł tam zatrudnienia.


Obrońcy:


Alan Fialho (1993) – 17 meczów, 1 gol, 3 żółte kartki, 1343 minuty. Nasza ocena 6


Prezentował się poprawnie, ale widoczny w jego grze był brak koncentracji oraz regularności. W niektórych spotkaniach Brazylijczyk pokazywał wysoki poziom, potrafił zatrzymywać wszystkie akcje rywali, a dodatkowo bez większych kłopotów idealnie wyprowadzał piłkę. W innych spotkaniach popełniał jednak błąd za błędem – jak w starciu z Ursusem, kiedy po 36 minutach został zdjęty z boiska. Alan testowany jest pod kątem pierwszego zespołu, ale na razie nie prezentuje odpowiedniego poziomu by się tam znaleźć.


Inaki Astiz (1983) – 3 mecze, bez goli, bez kartek, 225 minut. Nasza ocena: 6,5


Hiszpan występował w rezerwach, gdyż potrzebny mu był odpowiedni rytm meczowy po wyleczeniu kontuzji i długiej rehabilitacji. Defensor popełnił błąd w starciu z Mazurem Karczew i zakończył się on utratą gola, ale poza tym był pewniakiem dyrygującym linią defensywną. Tak w rezerwach powinien wyglądać uznany zawodnik z ekstraklasy, który w starciach z Bronią Radom, Mazurem i Pogonią Grodzisk Mazowiecki pokazywał, że poziomem przewyższa III-ligowe rozgrywki.


Bartosz Bereszyński (1992) – 1 mecz, bez goli, 2 żółte kartki, 1 czerwona, 56 minut. Bez oceny


Defensor pierwszej drużyny rozegrał jeden mecz w trzeciej lidze. „Bereś” gościnnie wystąpił w rezerwach dochodząc do zdrowia po kontuzji. Miał przebywać na murawie przez 90 minut, ala do tego zabrakło ponad pół godziny. Były gracz Lecha Poznań obejrzał czerwoną kartkę po tym, jak dał się sprowokować rywalowi. Wykluczenie nastąpiło w wyniku dwóch żółtych kartek.


Łukasz Bogusławski (1993) – 13 meczów, bez goli, 4 żółte kartki, 2 czerwone, 1089 minut. Nasza ocena: 7


Kapitan zespołu grał jesienią na pozycji stopera, z lewej strony bloku defensywnego oraz w środku pomocy. Zawodnik miał duży wpływ na dobrą atmosferę w szatni. Pod względem sportowym 20-latek ma za sobą najlepszą rundę w życiu, co przełożyło się na zainteresowanie ekstraklasowych klubów. Kiedy występował w środku obrony, wygrywał większość pojedynków główkowych, a ustawianiem się na boisku nadrabiał braki szybkościowe. Do piłkarza można się przyczepić o kartki - było ich zbyt wiele, kilku dało się uniknąć. Jako kapitan wprowadzał w poczynania kolegów wiele spokoju, którzy majac go obok siebie czuli się pewniej.



Konrad Budek (1995) – 4 mecze, bez goli, 1 żółta kartka, 282 minuty. Nasza ocena: 3


Budek przychodził do Legii w 2012 roku jako defensywny pomocnik i piłkarz świetnej ekipy Marcina Dorny. Potem został przekwalifikowany na stopera, a przed tą rundą pod uwagę był brany jedynie jako prawy obrońca. Rozwój Konrada nie przebiega tak, jak zakładano przy Łazienkowskiej. 18-latek nie cieszył się zbyt wielkim zaufaniem trenera Banasika. Pod koniec sierpnia „Budi” doznał urazu, potem już tylko raz pojawił się na trzecioligowych murawach... Dostał szansę gry w CLJ czyli szczebel niżej. Dla Budka runda w rezerwach nie była udana. Jaka będzie jego przyszłość? Najbardziej prawdowpodbną opcją jest wypożyczenie.


Mateusz Cichocki (1992) – 6 meczów, bez goli, 1 żółta kartka, 540 minut. Nasza ocena: 7.


„Cichy” bywał oddelegowany do rezerw jako zawodnik pierwszego zespołu. Jeśli juz grał, to prezentował się bardzo pewnie. Dojrzał jako obrońca, półroczne wypożyczenie do pierwszoligowego Dolcanu Ząbki oraz zderzenie z ekstraklasą, wyraźnie mu pomogło. Nabrał niezbędnego na tej pozycji doświadczenia, potrfaił bez problemu walczyć z silniejszymi od siebie rywalami. Lepiej się ustawiał i potrafił przewidywać zamiary przeciwników.


Michał Grudniewski (1993) – 3 mecze, 270 minut, bez kartek, 270 minut. Nasza ocena: 6


Wystąpił w meczach rezerw trzy razy i został wypożyczony do Zagłębia Sosnowiec. 20-latek obecnie gra regularnie w ekipie Mirosława Smyły, który jest z niego bardzo zadowolony.


Wojciech Kochański (1996) – 10 meczów, 1 gol, 3 żółte kartki, 694 minuty. Nasza ocena: 6,


Nominalny środkowy obrońca, ale w trakcie rundy zaczął być ustawiany jako defensywny pomocnik. Mimo młodego wieku, bez żadnych kompleksów walczył ze starszymi rywalami. W drugiej linii, grając przed obrońcami, zaczął popełniać mniej błędów. Jego atutem jest gra w powietrzu. Dobra forma nie uszła uwadze trenera juniorskiej reprezentacji Polski, który powoływał go na zgrupowania.


Maciej Prusinowski (1993) – 6 meczów, bez goli, 1 żółta kartka, 466 minut. Nasza ocena: 4


Pokutuje za swój uniwersalizm, w rezerwach pełnił raczej funkcję rezerwowego i grał tam, gdzie akurat nie było już nikogo innego do gry. Taki stan rzeczy nie satysfakcjonuje zawodnika, który myśli o wypożyczeniu. Najwięcej grał jako jako lewy obrońca ale nie był przekonywujący. Jego ataki były dosyć apatyczne, zaś w defensywie zbyt często dawał się ogrywać rywalom. Zawodnik ma spore umiejętności, ale nie mógł ich z różnych powodów potwierdzic przy Łazienkowskiej.


Kamil Rozmus (1994) – 11 meczów, bez goli, 4 żółte kartki, 1 czerwona, 885 minut. Nasza ocena: 5


"W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzicnie" - pisał kiedys Jan Brzechwa. Rozmus pochodzi ze Szczebrzeszyna, ale jesienią nie brzmiał dobrze. Nie dawał w ofensywie zbyt wiele swojej drużynie, a dodatkowo zbyt często dawał ogrywać się rywalom. Wiele bramek padało po dograniach z sektorów, które 19-latek miał mieć pod kontrolą. Co dalej? Kamilem interesują się działacze Wisły Puławy i być może zostanie od wypożyczony do ekipy drugoligowca.


Marko Suler (1983) – 15 meczów, 1 gol, 1 żółta kartka, 1089 minut. Nasza ocena: 6


Słoweniec został przesunięty do rezerw za karę. Nikt nie spodziewał się, że jeden z najlepiej opłacanych piłkarzy Legii, tak bardzo zżyje się z zawodnikami drugiej drużyny i będzie z takim zaangażowaniem walczył z nimi ramię w ramię o ligowe punkty. Motywował kolegów, podpowiadał im na treningach. Stał się dla wielu młodych chłopaków wzorem do naśladowania.


Łukasz Turzyniecki (1994) – 14 meczów, bez goli, 3 żółte kartki, 1064 minuty. Nasza ocena: 7,5


Sezon rozpoczął w podstawowym składzie, potem był rezerwowym, ale od meczu z Żyrardowianką już wyłącznie w pierwszej jedenastce. Do tej pory największym atutem 19-latka była szeroko pojęta motoryka. Teraz zobaczyliśmy zawodnika aktywnego w defensywie oraz w ofensywie. Poprawił technikę, lepiej operował słabszą lewą nogą, szybciej dostosowywał sie do boiskowej taktyki. Pewny punkt zespołu, wygrał rywalizację z kolegami. Można go nazwać cichym odkryciem rundy.


Pomocnicy:


Robert Bartczak (1996) – 20 meczów, 1 gol, 1 żółta kartka, 1272 minuty. Nasza ocena: 8,5


- Jesienią w grze Bartczaka było widać elementy piłkarskiego geniuszu. Niektóre dryblingi oraz wybrane akcje były wartością dodaną dla całęgo zespołu. Świetnie rozumiał się z Grzegorzem Tomasiewiczem, współpraca tego duetu była wzorcowa i często przynosiła wymierne korzyści. Roberta czasem ponosiła młodzieńcza fantazja, przesadzał z dryblingami, zbyt często szukał indywidualnych rozwiązań. Ale niewątpliwie był jedną z najjaśniejszych postaci w zespole Dariusza Banasika.



Artur Dębiec (1994) – 2 mecze, bez goli, 1 żółta kartka, 38 minut. Bez oceny.


Pomocnik pozyskany przed sezonem z Trójki Tomaszów Mazowiecki miał słaby debiut. Chociaż na boisku przebywał tylko pięć minut, zaliczył kilka kontaktów z piłką i żaden nie zakończył się udanie. Na dodatek przyczynił się do straty bramki w starciu z Zawiszą Rzgów. Potem Dębiec zagrał jeszcze tylko raz i również nie zaprezentował się zbyt dobrze. Przez sporą część rundy zmagał się z kontuzją mięśnia, nie było to dla niego dobre pół roku. Prawdopodobnie zostanie wypożyczony – być może powędruje ponownie do swojego rodzinnego miasta.


Mohamed Essam (1994) – 7 meczów, bez gola, 1 żółta kartka, 246 minut. Nasza ocena: 1,5.


Póki co Egipcjanin jest totalnym niewypałem. Ma potencjał techniczny, potrafi dryblować, ale jest też największym egoistą przy Łazienkowskiej. Czasem wygląda to tak, jakby nie uznawał gry drużynowej. Nie dawał sobie rady w trzeciej lidze, trudno przypomnieć sobie jakieś udane zagrania Essama. Do tego dochodzi brak zrozumienia z drużyną, w której nie potrafił się odnaleźć. Do końca jego umowy pozostało 2,5 roku. Co dalej? Zostanie wypożyczony – menedżer szuka mu klubu w ekstraklasie i I lidze.


Tomasz Gródek (1994) - 2 mecze, bez gola, bez kartek, 64 minuty. Bez oceny.


Pomocnik sumiennie trenował i... to by było na tyle, na boisku pojawił się zaledwie 2 razy. 19-latek nie był ulubieńcem sztabu szkoleniowego, nie potrafił przekonać do siebie trenera Dariusza Banasika. Zawodnik ma swoje zalety, ale ich nie zaprezentował. Wiosną spróbuje pokazać sie z lepszej strony w pierwszej lidze - ma się związać kontraktem z ROW-em Rybnik.


Bartłomiej Kalinkowski (1994) – 20 meczów, 1 gol, 4 żółte kartki, 1269 minut. Nasza ocena: 8.


Kluczowa postać drużyny rezerw w środku pola. „Kali” potrafił odebrać piłkę, przetrzymać ją i spokojnie rozegrać. Najczęściej pełnił rolę najbardziej wyważonego z trzech graczy ustawionych na środku boiska, dobrze się czuł mając obok siebie kogoś takiego jak Michał Kopczyński. Przed sezonem nikt nie spodziewał się, że Kalinkowski zrobi podobny postęp i będzie ważną kartą Dariusza Banasika, który nie był wcześniej wielkim fanem talentu tego pomocnika. Ostatecznie szkoleniowiec uwierzył w gracza z Radomia i dobrze na tym wyszedł.



Michał Kopczyński (1992) – 12 meczów, 1 gol, 4 żółte kartki, 1080 minut. Nasza ocena: 7

 
W duecie z Kalinkowskim „Kopa” prezentował się solidnie i niczym mrówka harował przy odbiorze piłki i skutecznie ubezpieczał kolegów w akcjach ofensywnych. Momentami nie wyglądał najlepiej fizycznie, ale czasem w ciągu ośmiu dni potrafił rozegrać 3 mecze w pełnym wymiarze czasowym. III liga to już nie jest poziom dla Michała, stać go na więcej. Zimą prawdopodobnie zostanie wypożyczony.


Michał Kucharczyk (1991) – 1 mecz, bez goli, bez kartki, 90 minut. Bez oceny.


Kucharczyk rozegrał w rezerwach jeden mecz. Był w nim aktywny, ale wiadomo, że Kucharczyka stać na więcej…


Daniel Łukasik (1991) – 1 mecz, bez gola, bez kartki, 67 minut. Bez oceny


Michał Żyro (1992) – 1 mecz, bez gola, bez kartki, 90 minut. Bez oceny


Zestawiliśmy ich razem, gdyż obaj wystąpili w meczu z Huraganem Wołomin i mówiąc delikatnie – nie błyszczeli. Zarówno Łukasik jak i Żyro nie zaprezentowali się wtedy najlepiej, obaj mieli swój udział przy straconym golu. 


Norbert Misiak (1994) – 9 meczów, 2 gola, bez kartek, 574 minuty. Nasza ocena: 6,5


Jeden z większych legijnych talentów, którego rozwkit blokują kolejne kontuzje. Jesienią stracił z powodu urazów pół rundy. Jednak w meczach, w których grał, potrafił błysnąć niekonwencjonalnymi zagraniami, skutecznymi dryblingami oraz dobrymi dośrodkowaniami. Miło oglądało się również zejścia w pole karne z boku boiska. Stać go na najlepsze noty – o ile zdrówko dopisze i tego mu życzymy.


Przemysław Mizgała (1992) – 10 meczów, bez goli, 1 żółta kartka, 715 minut. Nasza ocena: 5


- Był podstawowym zawodnikiem rezerw, kiedy nie doskwierały mu kontuzję. Prezentował się przyzwoicie, ale tego pomocnika stać na więcej niż poprawność. Obecnie „Mizgi” wraca do zdrowia po operacji przepukliny. Jeśli zakończą się w końcu jego problemy zdrowotne, to powinienien w zrobić znaczący krok do przodu.


Łukasz Moneta (1994) – 15 meczów, 2 gole, bez kartek, 752 minuty. Nasza ocena: 7


Był nowym zawodnikiem przy Łazienkowskiej, do klubu sprowadzono go z LZS-u Leśnica. Grał dosyć często i potrafił zrobić sporo wiatru na skrzydle. Był wyznaczany do wykonywania stałych fragmentów gry. Okazał się trafionym transferem i pomógł jesienią legionistom. 19-latek był praktycznie jedynym skrzydłowym, który nie starał się jak najczęściej schodzić do środka. Operował na bokach boiska, zaś akcje starał się kończyć dośrodkowaniami w pole karne.


Rafał Parobczyk (1995) – 5 meczów, bez goli, bez kartek, 157 minut. Bez oceny


Naszym zdaniem zasłużył na więcej minut spędzonych na boisku. Wrócił do piłki po kontuzji, na treningach prezentował się bardzo dobrze. Do tego dokładał świetną grę i piękne gole w meczach Centralnej Ligi Juniorów. Padł ofiarą dobrej gry rezerw w końcówce rundy, kiedy Dariusz Banasik praktycznie nie zmieniał już zestawienia przynoszącego punkty. Drzemie w nim olbrzymi potencjał, którego nie mógł w pełni zaprezentować. 


Peu (1993) – 15 meczów, 6 goli, bez kartek, 899 minut. Nasza ocena: 6.

 

- Brazylijczyk ma kapitalny drybling i dużą swobodę kiedy jest przy piłce. Dobrze zaczął, ale im dalej, tym było gorzej. Zbyt często grał pod siebie, wybierał zbyt egosityczne rozwiązania. Ma niewiele czasu na eliminację mankamentów w swojej grze. Przede wszystkim – głowa do góry, inaczej nie da się zauważyć kolegów. Peu dostał ocenę sześć przede wszystkim za gole - co by nie mówić, trochę ich strzelił.



Raphael Augusto (1991) – 9 meczów, 1 gol, bez kartek, 603 minuty. Nasza ocena: 5


Augusto pokazywał wiele dobrego, ale najczęściej na początku meczu. Potem sił brakowało i nie udawało się już ani utrzymywać przy piłce, ani prezentować technicznych zagrań. Największym pozytywem jaki Brazylijczyk osiągnął w rezerwach, był jego gol dający trzy punkty w wyjazdowym meczu z GKP Targówek.


Patryk Sokołowski (1994) – 5 meczów, bez goli, 1 żółta kartka, 87 minut. Bez oceny.


Solidny piłkarz, ale ma pecha - na jego pozycji jest olbrzymia konkurencja. Kiedy już wchodził na boisko, nie był gorszy od partnerów. Można go określić mianem dobrego zmiennika, ale ambicje wychowanka Legii są większe. „Sokół” prawdopodobnie pozostanie przy Łazienkowskiej i powalczy o miejsce w składzie.


Grzegorz Tomasiewicz (1996) – 18 meczów, 3 gole, 3 żółte kartki, 945 minut. Nasza ocena: 8,5.


Ma za sobą świetną rundę. Na początku Tomasiewicz wchodził na boisko głównie jako rezerwowy, ale nawet wtedy pokazywał duży potencjał. Warunki fizyczne nie przeszkadzają mu w grze z większymi i cięższymi zawodnikami. Jest odkryciem rundy i graczem, który pokazał, że III liga nie jest dla niego ostatnim słowem. Stanowił o sile ofensywnej Legii, potrafił idealnie dograć piłkę do kolegów oraz samemu skierować futbolówkę do siatki.



Mateusz Zawal (1995) – 3 mecze, 1 gol, bez kartek, 62 minuty. Bez oceny.


Szybko doznał kontuzji, a szkoda, gdyż potrafi grać w piłkę. W pamięci zapisał się przede wszystkim fantastycznym golem strzelonym Ursusowi Warszawa.


Napastnicy:


Kamil Anczewski (1996) – 15 meczów, 3 gole, 3 żółte kartki, 713 minut. Nasza ocena: 6.


Napastnik z dużym potencjałem, ale przez ponad pół rundy borykał się z urazem mięśnia dwugłowego. 17-latek zdobył w trzeciej lidze trzy bramki. Jego podstawowym problemem jest skuteczność, zbyt łatwo marnuje sytuacje, które powinien wykorzystywać. Nie można mu odmówić zaangażowania w walce o każdą piłkę. Dzięki szybkości i sile potrafił z łatwością dojść do futbolówki wyprzedzając rywala, wypracować sobie dobrą pozycję. Runda nie była dla niego zła, ale stać go na więcej.



Jakub Arak (1995) – 14 meczów, 4 gole, 3 żółte kartki, 1 czerwona, 583 minuty. Nasza ocena: 5.

 

Cholernie ambitny piłkarz, który jest świadom swoich braków, potrafił obiektywnie ocenić swoją grę, był bardzo krytyczny wobec siebie. Ostatnie pół roku nie było dla niego rewelacyjne, nie zawsze łapał się do składu, nie dochodził do sytuacji bramkowych z taką łatwością, jak w juniorach. Inna sprawa, że jego nawiększym atutem jest gra głową, a dobrych dośrodkowań w pole karne było jak na lekarstwo. Ma zadatki na klasowego snajpera i stać go na to, by to wkrótce potwierdzić w rzeczywistości.


Patryk Mikita (1993) – 4 mecze, 1 gol, 1 żółta kartka, 340 minut. Nasza ocena: 5,5


„Miki” nie potrafił na trzecioligowych boiskach pokazać swoich umiejętności. Niektóre akcje potrafiły robić różnicę, ale zbyt rzadko mogliśmy je oglądać. Zawodnik schodził do rezerw wtedy, gdy brakowało dla niego miejsca w kadrze meczowej pierwszej drużyny.

Polecamy

Komentarze (19)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.