Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z FK Bodo/Glimt – taktyczne szachy w morderczym upale

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

17.07.2021 15:15

(akt. 17.07.2021 15:18)

W środę Legia pokonała przy Łazienkowskiej norweskie FK Bodo/Glimt 2:0 i awansowała do drugiej rundy kwalifikacji do Ligi Mistrzów. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 7(6,85 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Niepokojąco wyglądała taktyka Legii przez pierwsze pół godziny meczu – Norwegowie rozgrywali piłkę, legioniści byli głęboko cofnięci, ustawiali się piątką, a niekiedy nawet szóstką w obronie, bo cofał się głęboko również Bartosz Slisz, a do tego legioniści mieli ogromne problemy z przejęciem piłki, bo Norwegowie nie popełniali błędów przy jej rozgrywaniu. Poza tym mistrzowie Norwegii w odróżnieniu od legionistów stosowali pressing na połowie Legii i utrudniali wyprowadzanie piłki, przez co gospodarze nie mogli się przy niej dłużej utrzymać. Taka taktyka była ryzykowna dla obu drużyn – mistrzowie Polski ryzykowali utratę przypadkowej bramki nawet przy zagęszczonej obronie i faktycznie jedną stuprocentową okazję piłkarze FK Bodo/Glimt w tym okresie mieli. Z kolei Norwegowie grając całą drużyną na połowie Legii ryzykowali nadzianie się na szybką kontrę lub długie podanie na wolne pole za wysoko ustawioną linię obrony. Jak można było się spodziewać pressing w morderczym upale nie był najlepszym pomysłem i to taktyka Czesława Michniewicza przyniosła oczekiwany efekt – Norwegowie po pół godziny nieco osłabli i kontrataki legionistów przyniosły im upragnionego gola. Po zmianie stron goście najwyraźniej postanowili rozsądniej szafować siłami i zaprzestali pressingu, a jeśli nawet próbowali podejść wyżej, to i tak mistrzowie Polski z dużą łatwością spod niego wychodzili, skupiając rywali w środku i w odpowiednim momencie grając do stojącego przy linii bocznej wahadłowego. Legia wygrała środowy mecz przede wszystkim szczelną defensywą – poza tą jedną sytuacją z 33. minuty goście tylko ze stałych fragmentów gry stwarzali sobie naprawdę groźne sytuacje, w sumie oddali jeden celny strzał i raz trafili w poprzeczkę. Legioniści mieli więcej okazji i w doliczonym czasie gry strzelili drugiego gola po akcji zmienników. Warto zwrócić uwagę na zmiany, nie było przypadku w tym, że Rafael Lopes i Tomas Pekhart pojawili się na boisku, była to reakcja na problemy w defensywie przy stałych fragmentach gry, a Mattias Johansson miał zablokować prawą stronę, którą najczęściej próbowali się przedrzeć Norwegowie w końcowej fazie meczu. Choć do pierwszego gola można było mieć obawy, jak potoczy się mecz, to środowe spotkanie wygrał na pewno zespół lepszy, bardziej zdyscyplinowany taktycznie, z solidniejszą obroną i bardziej kreatywnymi zawodnikami w ataku. I oby tak było dalej w kolejnych meczach w europejskich pucharach.

Artur Boruc 6 (6,80 - ocena Czytelników). Musiał złapać jeden dość łatwy strzał i jedno dośrodkowanie po ziemi wzdłuż bramki, dwa razy udanie interweniował w powietrzu raz piąstkując i raz łapiąc piłkę. I to tyle, bo naprawdę dobrze zagrała cała trójka środkowych obrońców. Gorzej szło mu w grze nogami, wiele jego podań trafiało do rywali, dwa wylądowały na aucie. Nie ma podstaw ani do obniżania, ani do podnoszenia oceny wyjściowej.

Artur Jędrzejczyk 7 (6,95). Przydarzył mu się w pierwszej połowie jeden kiks, po którym piłka wylądowała na aucie, ale w defensywie nie popełnił ani jednego błędu. Przez pierwszą godzinę udanymi interwencjami zarówno na ziemi, jak i w powietrzu zniechęcił napastników gości na tyle, że potem po prostu przestali szukać możliwości przejścia przez bronioną przez niego strefę. Kapitan Legii nie jest w pełni zdrowy, a i tak był w środę dla rywali nie do przejścia.

Mateusz Wieteska 7 (6,66). Przegrał jeden pojedynek główkowy przy stałym fragmencie gry, ale piłka po strzale Norwega poszybowała nad poprzeczką. Poza tym podobnie jak „Jędza” bez żadnego błędu w obronie. Wieteska ma w tym ustawieniu najtrudniejszą rolę ze wszystkich obrońców, bo jest głównym odpowiedzialnym za wyprowadzanie piłki, o ile Jędrzejczyk i Hołownia mają po bokach wahadłowych, to „Wietes” może zagrywać do przodu albo krótko do środkowych pomocników, którzy w środę niezbyt często niestety pokazywali się do gry. Może też szukać dłuższego podania przez pierwszą linię lub długiego przerzutu. Początkowe te długie podania Wietesce nie wychodziły, ale już po dwudziestu minutach poprawił i ten element gry. Wieteska już wiosną grał dużo lepiej niż wcześniej i znów potwierdził w środę, że odnalazł się we wdrożonym przez Czesława Michniewicza systemie, stając się jednym z kluczowych jego elementów.

Mateusz Hołownia 7 (6,93). Chyba największa niespodzianka nowego sezonu. Podobnie jak Wieteska przegrał jeden pojedynek główkowy przy stałym fragmencie gry, po którym piłka wylądowała na poprzeczce, a poza tym zdumiewał doskonałą koncentracją i skutecznością interwencji, do tego dobrze asekurował po lewej stronie Mladenovicia. Musi popracować na pewno nad wyprowadzaniem piłki, bo kilka razy zagrał niedokładnie, ale czyni zdumiewająco szybkie postępy w grze na nowej dla siebie pozycji. W meczu z mistrzami Norwegii absolutnie nie ustępował bardziej doświadczonym kolegom i miał istotny wkład w zwycięstwo nie dopuszczając do groźnych sytuacji pod bramką Boruca.

Josip Juranović 6 (6,84). Prosto z urlopu na boisko – takie rzeczy tylko u reprezentanta Chorwacji. Przez pierwsze pół godziny wahadłowi byli właściwie obrońcami i aż do 33. minuty Juranović dobrze wywiązywał się z tego zadania, niestety jedyną stuprocentową okazję dla gości zawinił właśnie Chorwat źle kryjąc Botheima, który na szczęście straszliwie spudłował z kilku metrów. Po zmianie stron Juranović zaczął też pojawiać się w ofensywie, nie wykorzystał dobrego dośrodkowania Mladenovicia źle przyjmując piłkę na klatkę piersiową. Również w drugiej połowie po akcji z jego strony padł jedyny celny strzał Norwegów, dobre wyprowadzanie piłki przeplatał niedokładnymi podaniami. Jak na piłkarza wprost ściągniętego z urlopu wypadł nieźle. Był dobrym rozwiązaniem na ntak grających Norwegów. W końcówce meczu jednak słusznie został zmieniony, a wprowadzony za niego Johansson asystował przy drugim golu.

Bartosz Slisz 5 (5,40). Skoro Slisz ma w znacznej części odpowiadać za odbiór w środkowej strefie, to raczej nie powinien w pierwszej połowie tak głęboko się cofać, bo w ten sposób żadnej piłki nie był w stanie przejąć. Wyprowadzanie jej też wychodziło mu słabo, po dwóch stratach zaczął oddawać wszystkie piłki z powrotem do obrońców poza jednym dobrym długim podaniem w końcówce pierwszej połowy. Co tu dużo mówić, pierwsza połowa w wykonaniu legionisty była po prostu słaba. Drugiej połowy też nie zaczął najlepiej, bo spóźnił się w obronie, potem jednak przestał cofać się głęboko i wreszcie zaczął odbierać rywalom piłki zarówno w środkowej strefie, jak i pod własną bramką. Do przodu jednak nadal grał rzadko, dopiero w końcówce meczu zagrał dobry przerzut. Druga połowa była lepsza niż pierwsza, ale był to jednak występ zaledwie mocno przeciętny.

Andre Martins 7 (7,70). Przez pierwsze pół godziny Martins, podobnie jak Slisz grał zbyt pasywnie w obronie i nieco zbyt bojaźliwie przy wyprowadzaniu piłki, ale potem jeszcze przed przerwą zaczął przechwytywać niedokładne podania rywali i wyprowadzać piłkę, potrafił też zagrać kapitalne długie podanie do Emrelego. O ile pierwsza część meczu była przeciętna, to druga naprawdę dobra, zarówno pod względem odbioru piłki, jak i jej rozgrywania, Martins był i w defensywie, gdzie blokował strzały i asekurował wahadłowych i w ofensywie, gdzie uderzał na bramkę gości. Raz tylko niedokładnie zagrał do Slisza na własnej połowie, co skończyło się przejęciem piłki przez rywala. Dobry mecz Martinsa.

Filip Mladenović 6 (5,46). W pierwszej połowie z jego strony poszły dwa groźne dośrodkowania, ale poza tym za grę defensywną do Serba zastrzeżeń nie można mieć. Dużo gorzej było jeśli chodzi o grę piłką, bo nie przeprowadził żadnej akcji, a nawet tuż przed przerwą potrafił stracić piłkę na swojej połowie. Zdecydowanie lepiej było po zmianie stron. Zaskakująco dobrze prezentował się przede wszystkim w obronie, gdzie był nie do przejścia. Rzadko oglądamy Mladenovicia tak skutecznie broniącego. Wreszcie też Serb ruszył do przodu i przeprowadził dwie bardzo dobre akcje zakończone dośrodkowaniami, raz uderzał na bramkę, ale piłka poleciała daleko od słupka. Serb nie byłby jednak sobą, gdyby czegoś nie „odwalił” - po udanym odbiorze niepotrzebnie za mocno popracował rękami przy własnym polu karnym, za co odgwizdano faul, a po dyskusjach z arbitrem dodatkowo żółta kartka. Wcale nie był to jednak zły występ Serba, nie grał oczywiście tak spektakularnie, jak choćby wczesną wiosną, ale też wcale nie zagrał gorzej niż na przykład Juranović.

Bartosz Kapustka 6 (5,92). Przez pierwsze dwadzieścia minut prezentował się źle, bo notował sporo strat, choć trzy razy też w pierwszej połowie piłkę odebrał. Mocno go te straty musiały zdeprymować, bo potem po prostu przestał pokazywać się do gry. Na szczęście „zresetował” głowę w przerwie i po zmianie stron znów ruszył do walki nie tylko z wigorem, ale też ze zdecydowaniem lepszą grą. Tym razem luz i fantazja nie kończyły się stratami, ale groźnymi akcjami pod bramką rywali, dwa świetne zagrania w pierwszej piłki do Emrelego i Mladenovicia dały dogodne sytuacje do podwyższenia wyniku, przy wrzutce Emrelego zabrakło mu precyzji, by celnie uderzyć głową. Zbytnia nonszalancja niekiedy przeszkadzała, bo tak zarobił żółtą kartkę próbując odebrać piłkę po stracie, po kolejnych stratach Czesław Michniewicz zdjął go z boiska. Przyzwoity, ale bardzo nierówny występ.

Luquinhas 8 (8,80). W pierwszej części meczu jako jedyny od początku spotkania potrafił zabrać piłkę rozgrywającym ją w środku pola norweskim obrońcom i pomocnikom, wychodził też za linię obrony do długich podań. Pierwszej okazji po takim wyjściu nie wykorzystał, jednak parę minut później po rajdzie wkręcił niesamowicie w ziemię obrońcę i wykończył akcję precyzyjnym strzałem. Potem powstały obawy, czy w ogóle będzie mógł grać dalej, bo wyglądał na przegrzanego w potwornym upale, ale na szczęście doszedł do siebie w przerwie. Drugiej połowy nie miał tak spektakularnej, raz tylko udanym dryblingiem wywalczył rzut wolny, raz nie udało mu się zamknąć akcji po niecelnym strzale głową Kapustki. Błysnął dopiero znów w doliczonym czasie gry, gdy wypuścił Johanssona prostopadłym podaniem i tak padł drugi gol w tym meczu. Znakomita pierwsza połowa, nieco słabsza druga, w sumie bardzo dobry mecz najlepszego piłkarza na boisku.

Mahir Emreli 8 (7,68). Przez pierwsze pół godziny mógł się irytować, bo nie dostawał żadnych podań, a Norwegowie prowadzili grę. W ogóle go to jednak nie zraziło i cały czas szukał sobie pozycji, co szybko przyniosło efekty. Za pierwszym razem po doskonałym przyjęciu piłki zbyt lekko uderzył, ale parę minut później kapitalnym podaniem z pierwszej piłki wypuścił w bój Luquinhasa i tak padł pierwszy gol. W drugiej połowie znakomicie grał tyłem do bramki, ani razu piłka mu nie odskoczyła po podaniu, a obrońcy byli bezradni, nie mogąc odebrać mu piłki. Mógł mieć drugą asystę po akcji z Kapustką, ale Polak nie zdołał trafić do bramki, choć dośrodkowanie Azera było dokładne. Zmieniony został w końcówce, bo przy nieźle bitych przez Norwegów stałych fragmentach gry w polu karnym trener Michniewicz potrzebował Pekharta. Jak się okazało, Pekhart zrobił też swoje i pod bramką przeciwnika. Emreli natomiast zakończył ten mecz bez gola, ale i tak był to bardzo dobry występ.

Rafael Lopes (6,10), Mattias Johansson (7,21) i Tomas Pekhart (7,49) grali zbyt krótko, by ich oceniać. Zmiany należy uznać za bardzo udane, bo Czech w doliczonym czasie gry zdobył zwycięskiego gola, a Szwed przy tej bramce asystował.

Najlepszym legionistą środowego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Luquinhasa, strzelca pierwszego gola.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

8.8 Luquinhas

7.7 Andre Martins

7.68 Mahir Emreli

7.49 Tomas Pekhart

7.21 Mattias Johansson

6.95 Artur Jędrzejczyk

6.93 Mateusz Hołownia

6.84 Josip Juranović

6.8 Artur Boruc

6.66 Mateusz Wieteska

6.1 Rafael Lopes

5.92 Bartosz Kapustka

5.46 Filip Mladenović

5.4 Bartosz Slisz

Polecamy

Komentarze (8)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.