News: Oceny piłkarzy Legii za mecz z Zagłębiem - dowiezione trzy punkty

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Górnikiem - tragedia defensywna

Redakcja

Źródło: Legia.Net

18.07.2017 21:55

(akt. 21.12.2018 14:43)

W sobotę na na inaugurację ligi Legia przegrała z Górnikiem w Zabrzu 1:3. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz na samym dole w kolejności od najwyższej do najniższej. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 3 (3,73 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net) - W ostatnich latach Legia bardzo często miała problemy na początku sezonu, ale od dawna na inaugurację ligi nie poniosła tak spektakularnej porażki, w dodatku z beniaminkiem. Rozumiemy, że wskutek kontuzji i wyprzedaży na początku okienka transferowego, kadra jest jak na razie dość wąska, a mistrzowie Polski w środę grali na Wyspach Alandzkich, ale nawet tak osłabiony mistrz Polski powinien zaprezentować się w Zabrzu zdecydowanie lepiej. Tym bardziej, że przecież w podstawowej jedenastce wystąpił zaledwie jeden piłkarz, którego wiosną nie było w kadrze. Oczywiście, brakowało w wyjściowym zestawieniu jednego etatowego stopera. Ale skoro mówi się od długiego czasu, że Artur Jędrzejczyk ma być przesunięty w przyszłości na stałe na środek obrony i to w dodatku na pozycję półlewego stopera, gdzie nigdy nie grał, to trener Jacek Magiera powinien go najpierw nauczyć odpowiednich zachowań stosownych do tego miejsca na boisku. Jeśli nowo przybyły do klubu pomocnik słabo zaprezentuje się w pierwszych dwóch meczach wchodząc z ławki, to trudno znaleźć podstawy do wystawienia go w kolejnym spotkaniu od pierwszej minuty. O tym, że Kasper Hamalainen nie jest napastnikiem i nigdy nie będzie, też wiadomo przynajmniej od roku. Trener Legii słusznie wziął sporą część winy za porażkę na siebie, bo zdaje sobie sprawę, że ponosi część odpowiedzialności za sobotni wynik - nie mniejszą niż poszczególni piłkarze.  Gdy wskutek choroby Michała Pazdana, kontuzji Jakuba Czerwińskiego i sprzedaży pozostałych stoperów rozpadła się defensywa, bo w kadrze został jeden zdrowy środkowy obrońca, a z przodu zabrakło Vadisa Odjidji-Ofoe „Wojskowi” zagrali od zabrzan dużo gorzej zarówno w obronie, jak i w ataku, gdzie wykreowali bardzo mało dobrych sytuacji. Do tego stałe fragmenty gry, zarówno w obronie, jak i w ataku nadal są jedną z najsłabszych stron mistrzów Polski. Nie ma co jednak rozdzierać szat, przed Legią cały sezon, a jeśli nauczka z nieudanych eksperymentów w sobotę wpłynie pozytywnie na zespół i ułatwi trenerowi w przyszłości podejmowanie właściwych decyzji, to czasem warto taki zimny prysznic na początek sezonu dostać.


Arkadiusz Malarz 4 (3,82 - ocena Czytelników)
. Trudno go winić za pierwszego gola, bo do zbyt wysokiego dośrodkowania wyjść nie mógł, a potem był zasłonięty przy strzale z niewielkiej odległości. Klasycznie też nie powinno się mieć pretensji za drugą bramkę, bo była to sprokurowana prze obrońców sytuacja sam na sam, ale czas wyczekiwania na linii przez Malarza był raczej niespotykany. Przyzwyczailiśmy się, że Dusan Kuciak czy Jan Mucha agresywnie i dynamicznie wychodzili z bramki starając się maksymalnie utrudnić napastnikowi oddanie strzału jak najdalej od bramki, a przy okazji ograniczyć mu czas na złożenie się do uderzenia i solidnie go wystraszyć. Tymczasem obecny bramkarz mistrzów Polski pozostawał przez długi czas na linii, pomimo iż nie było szans, by wspomógł go którykolwiek z obrońców. Przy okazji zaliczył solidnego kopniaka kolanem w głowę już po oddaniu strzału i musiał opuścić boisko. Mamy nadzieję, że było to zagranie nieumyślne, tak też zinterpetował je sędzia.


Łukasz Broź 3 (2,27)
. Po świetnym meczu w Marienhamn prawy obrońca Legii w Zabrzu zaprezentował się słabo. W poprzednich sezonach tak zresztą było, że wchodząc do gry raz na kilka spotkań prezentował się dobrze, a przy regularnej grze zazwyczaj obniżał loty - ciekawy to przypadek, bo większość piłkarzy ma odwrotnie. To, co wychodziło mu na Wyspach Alandzkich znakomicie, czyli wejścia ofensywne i dośrodkowania, w sobotę było jego najsłabszą stroną. Miał zaledwie jedną udaną wrzutkę do Guilherme w 36. minucie, za to niesłychanie dużo prostych błędów technicznych, zwłaszcza na początku drugiej połowy. W defensywie grał poprawnie, ale też nie miał zbyt trudnego zadania, bo zabrzanie grali przeważnie środkiem. Odpowiedzialny chyba w największym stopniu za pierwszego gola, bo po jego zbyt krótkim i mało zdecydowanym wybiciu piłka trafiła do Daniego Suareza. Został zmieniony po kilku kolejnych prostych stratach, ale po jego zejściu zapanował w defensywie jeszcze większy bałagan.


Maciej Dąbrowski 3 (3,77)
. Sporo dobrych interwencji, zwłaszcza w pierwszej połowie, bomba z wolnego w światło bramki, ale w kluczowych momentach stoper Legii zawodził. Przegrał za dużo pojedynków, zwłaszcza w drugiej części meczu. Przy drugim golu mógł zdecydowanie agresywniej wejść w Łukasza Wolsztyńskiego przy zgraniu, w stylu Michała Pazdana, wielu stoperów zresztą po prostu w takich sytuacjach fauluje, by uniemożliwić przyjęcie piłki i dokładne odegranie. Do tego trzeba pamiętać, że to Dąbrowski, jako piłkarz z ogromnym doświadczeniem w grze na środku obrony powinien tą obroną kierować, tymczasem para stoperów grała „każdy sobie”. Zaskakująco słaby występ, ale nie ma się czemu dziwić - z formacją defensywną tak jest, że jedno słabsze ogniwo w niej ciągnie resztę piłkarzy w dół.


Artur Jędrzejczyk 2 (2,37)
. Już w Marienhmamn widać było, że na pozycji półlewego stopera kapitan Legii gra bardzo niepewnie. Niestety starcie z mocniejszym rywalem od Finów skończyło się katastrofą. „Jędza” wychodzi do gry bardzo wysoko, jak boczny obrońca, a nie jak środkowy, a potem braki szybkościowe nie pozwalają mu na dogonienie rywala, który biega z piłką szybciej, niż Jędrzejczyk bez niej. Ustawiając się nie kontroluje swojego przeciwnika i jest od niego za daleko, przez co rywal może nabrać szybkości i zgubić całą linię obrony. Gra przy linii, gdzie do bronienia jest wąski korytarz, to coś zupełnie innego niż bronienie na środku, gdzie jest znacznie większy teren do ogarnięcia i trzeba mieć nieustannie oczy dookoła głowy. Pewnie „Jędza” jest w stanie się tego nauczyć, ale to potrwa, a w trakcie tej nauki można stracić zbyt wiele punktów. Zdecydowanie lepszym rozwiązaniem jest jego powrót na bok obrony i postawienie na środku defensywy kogoś ogranego na tej pozycji. Być może niej jest to konieczne jeszcze w rewanżowym meczu z Mariehamn, ale na pewno już w kolejnym spotkaniu ligowym. Dobrze, że Michał Pazdan wraca do zdrowia, bo „Jędza” był głównym winowajcą w sobotę przy golach numer dwa i trzy, a i przy pierwszym stał biernie, zamiast wyjść zaraz po dośrodkowaniu za Danim Suarezem, który w pewnym momencie łatwo odkleił się od niego i od Michała Kopczyńskiego.


Adam Hlousek 4 (3,68)
. Niezła w sumie gra w obronie, znacznie słabsza z przodu, gdzie był co prawda aktywny, ale jakość dośrodkowań była daleka od oczekiwanej. Przy pierwszej bramce nie zachował się dobrze, bo stojąc w swojej strefie powinien kontrolować piłkarzy wchodzących w jego strefę, a tymczasem Mateusz Wieteska wskoczył mu na plecy przy biernej postawie Czecha. Hlousek musi też popracować na treningach nad prawą nogą, bo jego wejścia ofensywne są przewidywalne. Lewy obrońca Legii zawsze idzie na lewą nogę, brakuje w tym jakiegokolwiek zaskoczenia, choćby poprzez odwrócenie akcji i dośrodkowania nogą słabszą.


Michał Kopczyński 3 (2,08)
. Najbardziej krytykowany ostatnio piłkarz Legii zaczął mecz bardzo obiecująco, w pierwszym kwadransie miał zdecydowanie najwięcej odbiorów i przechwytów spośród wszystkich legionistów i łatał dziury między stoperami. Okazało się, że potrafi też grać wślizgiem, a tego do tej pory raczej nie oglądaliśmy. Niestety, na tym kwadransie się skończyło. Przy golu z rzutu rożnego akurat ponosił najmniejszą winę, bo „siedział” cały czas na plecach rywala stojącego tuż przed bramką, ale powrót w pierwszej fazie akcji przy drugim golu był zdecydowanie za wolny. Dobrą egzemplifikacją słabej gry w defensywie „Kopy” po pierwszych udanych piętnastu minutach była sytuacja z 39. minuty, gdy nie był za linią piłki, wrócił między obrońców, ale i tak nie potrafił odebrać futbolówki Łukaszowi Wolsztyńskiemu, który spokojnie wystawił ją na strzał Damianowi Kądziorowi. Z podań napędzających akcję zapamiętaliśmy tylko jedno, z 35. minuty. Został zmieniony w przerwie przez trenera, który chciał Legię ustawić bardziej ofensywnie, ale to nie była chyba jedyna przyczyna tej zmiany. Defensywny pomocnik Legii po prostu prezentował się słabo.


Thibault Moulin 5 (4,58)
. Przed przerwą jeden z lepszych legionistów, kilka piłek odzyskanych i sporo dobrych podań do przodu, ale też dwa niecelne strzały i jedna poważna strata. Po zmianie stron, gdy został najbardziej cofniętym z pomocników, na długi czas zniknął z pola widzenia i dopiero w ostatnim kwadransie, mając za plecami Krzysztofa Mączyńskiego, ponownie zaczął pokazywać się z dobrej strony. To on rozpoczął akcję bramkową dla Legii dokładnym przerzutem w pole karne. W miarę przyzwoity, ale bardzo nierówny mecz Francuza.


Guilherme Costa Marques 3 (3,23)
. Dwie bardzo dobre akcje w końcówce pierwszej połowy, jedna zakończona celnym strzałem na bramkę po świetnym przyjęciu dośrodkowania Brozia, druga obroną zablokowanym dośrodkowaniem wzdłuż bramki przez bramkarza i jedna w drugiej części meczu, gdy dośrodkował na głowę Kaspera Hamalainena. I to tyle, jeśli chodzi o pozytywy w tym meczu. Stanowczo za rzadko bywał przy piłce, grał zadziwiająco pasywnie, nie angażował się też w obronę, po bardzo szybko złapanej żółtej kartce. Wyglądało jakby przesadnie wziął sobie do serca nadmierną ilość dryblingów w meczu z Mariehamn i tym razem postanowił znacząco ograniczyć swoją aktywność. Kiepski występ Brazylijczyka.


Mateusz Szwoch 2 (2,18)
. Szwoch słabo się zaprezentował z ławki w dwóch poprzednich meczach, a mimo to dostał w sobotę szansę od pierwszej minuty. Nie był to dobry pomysł. Poza jedną dobrą akcją w 38. minucie były piłkarz Arki nie zaprezentował nic przez siedemdziesiąt pięć minut meczu, niezależnie od tego, czy grał na „dziesiątce”, czy na „ósemce”. Trochę aktywniej zaprezentował się dopiero w ostatnim kwadransie, gdy dwa razy dobrze wyprowadził piłkę i raz dośrodkował. Bite przez niego stałe fragmenty gry wołały o pomstę do nieba.


Dominik Nagy 7 (6,94)
. Jedyny piłkarz, którego za sobotni występ trzeba bezwzględnie pochwalić. Ogromna aktywność przez cały mecz, dużo walki, doskonałych podań, dryblingów, wywalczonych stałych fragmentów gry, a także i odbiorów. Wyglądał jak kopia Guilherme z najlepszych występów Brazylijczyka. „Załatwił” zabrzanom dwie żółte kartki i zaliczył kapitalną asystę. Aż szkoda było patrzeć, jak jego ambitne starania nie były poparte równie dobrą i zaangażowaną grą pozostałych legionistów z formacji ofensywnej.


Kasper Hamalainen 2 (2,46)
. Fin nie jest napastnikiem - będziemy powtarzać to jak mantrę, póki w tym ataku grać nie przestanie. Tyle, że w sobotę nie był też ofensywnym pomocnikiem, bo o ile przed przerwą był po prostu niewidoczny, to po zmianie stron wyspecjalizował się w masowych wręcz stratach, a do tego zmarnował dwie kapitalne okazje wypracowane mu kolejno przez Guilherme i Nagya. Bardzo nieudany mecz „Hamy”.


Radosław Cierzniak 5 (4,32)
. Jedna interwencja trudniejsza w 60. minucie, dwie nieco łatwiejsze, w sytuacji sam na sam nie dał jednak rady doświadczonemu Igorowi Angulo, podobnie jak wcześniej Arkadiusz Malarz. Zagrał przyzwoicie, trudno go obwiniać o cokolwiek złego w sobotnim meczu.


Armando Sadiku 6 (6,13)
. Przez pierwsze pół godziny szukał sobie miejsca na boisku i nic w tym dziwnego, bo zgrany z kolegami nie jest w ogóle i i niemal nie otrzymywał od nich piłek. Współpraca napastnika z pomocnikami musi zostać wypracowana na wspólnych treningach, a tu czasu na wzajemne poznawanie się było bardzo niewiele. Oddał jeden dobry strzał z dystansu, a przede wszystkim strzelił gola, dzięki czemu jako napastnik ma mecz rozliczony. Sporo piłek stracił, ale generalnie debiut po tak krótkim okresie pobytu przy Łazienkowskiej wypadł dość obiecująco. Czekamy na kolejne występy.


Krzysztof Mączyński 4 (4,43)
. Trudno powiedzieć na jakiej pozycji grał Mączyński po wejściu na boisko, defensywnego pomocnika, czy może nawet środkowego obrońcy, bo nagle w samej końcówce Jędrzejczyk i Hlousek boczni obrońcy powrócili do akcji ofensywnych? Wiemy tylko tyle, że reprezentant Polski niczego nie zepsuł, ale też wiele nie pomógł. Dwie dobre interwencje w obronie w ostatnich dziesięciu minutach i jedna przeprowadzana akcja to bardzo niewiele, jak na pół godziny gry.


Najlepszym legionistą sobotniego meczu został Dominik Nagy, jedyny z „Wojskowych”, który grał na poziomie co najmniej porównywalnym z zabrzanami.

Oceny Czytelników:

 

Dominik Nagy 6,94

Armando Sadiku 6,13

Thibault Moulin 4,58

Krzysztof Mączyński 4,43

Radosław Cierzniak 4,32

Arkadiusz Malarz 3,82

Maciej Dąbrowski 3,77

Adam Hlousek 3,68

Guilherme Costa Marques 3,23

Kasper Hamalainen 2,46

Artur Jędrzejczyk 2,37

Łukasz Broź 2,27

Mateusz Szwoch 2,18

Michał Kopczyński 2,08

Polecamy

Komentarze (7)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.