Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Podbeskidziem - falstart

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

03.02.2021 20:50

(akt. 03.02.2021 20:56)

W sobotę na inaugurację ligowej rundy wiosennej Legia przegrała w Bielsku-Białej z Podbeskidziem 0:1. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 3 (3,28 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Legioniści zaczęli nową rundę tak, jak skończyli – porażką z beniaminkiem. Jeśli nie wygrywa się z beniaminkami, to z kim można będzie wygrać? Nic sobotniego wyniku nie tłumaczy. Między bajki można włożyć szukanie przyczyn w wąskiej i słabej kadrze, bo nie jest ona wąska i słaba na tle Podbeskidzia, żaden zawodnik z Bielska-Białej nie miałby przecież najmniejszych szans na załapanie się dziś do pierwszej jedenastki mistrzów Polski. Niewytłumaczalny jest brak zgrania między piłkarzami, bo przecież cała jedenastka trenowała ze sobą i grała przez całą ubiegłą rundę. Nic nie tłumaczy problemów z prostą grą w piłkę z podawaniem przeciwnikom piłki pod własną bramką włącznie, bo piłek na zgrupowaniu w Dubaju nie brakowało. Ne ma też wytłumaczenia na niedostateczny poziom zaangażowania, bo legioniści pomimo iż musieli gonić wynik, przebiegli znów dużo mniej kilometrów od rywali. W równym stopniu trenera i piłkarzy obciąża też fakt, że zamiast skutecznych schematów rozgrywania stałych fragmentów gry i innych niż wrzutka na Tomasa Pekharta metod prób finalizacji akcji, z efektów zgrupowania w tym meczu nic nie było widoczne. Cały zespół zagrał po prostu żenująco słabo i bez werwy. W kilku następnych meczach przekonamy się, czy tak będzie wyglądać Legia przez całą wiosnę, co z pewnością szans na obronę tytułu nie da, czy też był to problem tylko tego jednego meczu.

Artur Boruc 5 (4,90 - ocena Czytelników). Wybronił w niesamowicie trudnej sytuacji w 17. minucie za pierwszym razem, przy poprawce było gorzej, bo wybił piłkę przed siebie i powinno skończyć się to golem. W końcówce pierwszej połowy dwa razy interweniował fenomenalnie, ale i tak był spalony. Przy golu Janicki stał tak blisko bramki, że nie było mowy o skutecznej interwencji. Dodajmy, że Boruc mógł sprokurować jeszcze jednego gola w 45. minucie, gdy podał rywalowi piłkę na szesnasty metr, ale zdążył z interwencją Andre Martins. Meczu bramkarz Legii nie zawalił, ale był to występ co najwyżej przeciętny.

Josip Juranović 3 (3,08). Mało nie zawalił gola w 17. minucie, zresztą i po przerwie potrafił stracić piłkę we własnym polu karnym w sumie strat miał aż dziesięć. Z całej masy dośrodkowań wyszło mu jedno, na głowę Pawła Wszołka w pierwszej połowie. Przez cały mecz wyglądał na zdekoncentrowanego. Trudno zrozumieć nam algorytmy InStatu, które uznały go za najlepszego legionistę, naszym zdaniem w ogóle nie wyróżniał się na tle słabo grających kolegów.

Igor Lewczuk 3 (3,13). Raz zaimponował nam desperackim zablokowaniem rywala w polu karnym, ale popełnił też kilka zaskakujących błędów, zwłaszcza w pierwszej połowie, w drugiej dla odmiany raz został przestawiony przez przeciwnika, co zawodnikowi o jego posturze przydarzyć się nie powinno, zdążył jednak wtedy z desperackim blokiem. Ma na sumieniu straconego gola, bo ani nie wyszedł za Roginiciem, który zgrał piłkę, ani nie przykrył Janickiego, który stanął sam z piłką przed bramką. Nieustannie irytuje nas też tempo wyprowadzania piłki przez Lewczuka, który bardzo długo po otrzymaniu piłki myśli nad kolejnym zagraniem, niestety obserwujemy to już od jakiegoś czasu i przerwa zimowa tego nie wyeliminowała. Poprawnie grał tylko przez ostatnie pół godziny. Bardzo słaby mecz doświadczonego stopera.

Mateusz Hołownia 4 (3,68). Popełnił kilka błędów, ale były one mniejszego kalibru niż Lewczuka, widać też było, że nie do końca odnajduje się na środku obrony, ściągało go na lewą stronę i były potem problemy z zabezpieczeniem przedpola bramki. Nie był pewnym punktem drużyny, nie sprawdził się też specjalnie przy wyprowadzaniu piłki, bo ograniczał się do zagrań do najbliższego, jedyne dłuższe podanie w 64. minucie było koszmarnie niecelne. Wypadł słabo, ale i tak nieco lepiej od Lewczuka, choć grał na nie swojej pozycji.

Filip Mladenović 3 (3,17). Kilkanaście dośrodkowań i praktycznie niemal wszystkie nieudane, bardzo dużo niecelnych podań, równie dużo strat, jeden niezły celny strzał. Kiepski bilans ofensywny, a w defensywie wcale nie lepszy, bo nie nadążył raz z wyjściem ze spalonego i rywal miał stuprocentową sytuację. Z rzutu wolnego uderzył bardzo wysoko nad bramką. Ocena zbliżona do Juranovicia.

Andre Martins 3 (3,19). Raz uratował Legię przed stratą gola, gdy Boruc sprezentował piłkę przeciwnikowi, ale przy straconym golu też miał ogromny udział, bo wybił piłkę nie tylko za krótko, ale w dodatku w stronę środka pola karnego. Nieźle grał w defensywie, brakowało natomiast bardzo dynamicznego wyprowadzania piłki i gry na jeden kontakt, całe jego rozgrywanie, podobnie jak zresztą całej Legii odbywało się na stojąco i w zwolnionym tempie. Gdyby nie wymóg młodzieżowca, pewnie pozostałby na boisku, ale trzeba było szukać bardziej ofensywnego ustawienia, a Bartosz Slisz musiał na boisku pozostać. Gdyby nie współudział przy straconym golu, może miałby ocenę o punkt wyższą.

Bartosz Slisz 3 (2,73). Osiem odbiorów naliczył mu InStat, to się normalnie w meczu żadnemu zawodnikowi nie zdarza, choć mamy wrażenie, że ktoś wpisując te dane mylił odbiory z przechwytami. Slisz jak zwykle bardzo dużo biegał i jak zwykle unikał wejść ofensywnych i oddawał piłkę najbliższemu koledze, najczęściej obrońcy. Gdy raz poszedł do przodu w pierwszej połowie, to zepsuł kontratak niecelnym podaniem, dwa razy też niecelnie uderzył, w tym raz z rzutu wolnego. Jeśli Slisz nie zacznie wnosić do gry czegoś więcej, niż bieganie i przejmowanie piłek, nigdy Ekstraklasy nie opuści, w polskiej lidze takich zawodników jest wielu, a piłkarzy pokroju Jarosława Kubickiego, Łukasza Trałki, czy Szczepana Kupczaka nikt w lepszych ligach nie chce. Slisz pokazał może ze dwa razy ledwie w tym sezonie, że jeśli coś przeskoczy mu w głowie, może w konstruowaniu akcji z pożytkiem uczestniczyć, jak choćby w przegranym spotkaniu ze Stalą. Ma pewny plac w Legii jako jedyny ograny młodzieżowiec i ogromną szansę na to, by rozwinąć się w pełnokrwistego środkowego pomocnika. I ta runda jest jego szansą ostatnią, bo gdy straci status młodzieżowca, to o grę będzie mu o wiele trudniej.

Bartosz Kapustka 3 (2,89). Jedno bardzo dobre wyłożenie piłki Wszołkowi w polu karnym i jeden dobry, mocny strzał, jedna zmarnowana sytuacja po podaniu Wszołka i wszystko to w pierwszej połowie. Niestety, im dłużej trwało spotkanie, tym było gorzej. Dwanaście strat, niemal dwa na trzy podania niecelne, posyłanie kolegom trudnych, podniesionych piłek w pole karne, granie prostopadłych piłek na wolne pole, gdzie nikogo nie było. Kapustka zaczął nieżle, ale z biegiem czasu prezentował się słabiej. 

Paweł Wszołek 3 (2,91). Skrzydłowy Legii całkiem dobrze zaczął mecz, wywalczył dwa rzuty rożne, bardzo ładnie wyłożył w polu karnym piłkę na strzał Kapustce, pograł trochę z pierwszej piłki. Po dwudziestu pięciu minutach niestety wszystko wróciło do jesiennej normy. Zmarnowana stuprocentowa sytuacja, gdy z główki nie trafił w bramkę, jedno lekkie uderzenie po rzucie rożnym, jeden strzał zablokowany, zbyt długie zbieranie się do dośrodkowania. Dodajmy, że skrzydłowy Legii niespecjalnie wyróżniał się też w obronie. Nie dziwimy się w ogóle, że opuścił boisko już po niespełna godzinie gry, bo nie było widać żadnych perspektyw na poprawę.

Luquinhas 3 (4,15). Trzydzieści metrów od pola karnego wyglądało to nieźle – parę wyjść z piłką, dwa wywalczone rzuty wolne w pierwszej połowie, jedno czy dwa dobre zagrania z klepki z Mladenoviciem na boku pola karnego, jedna niezła sytuacja stworzona Kapustce. Na bocznego obrońcę czy defensywnego pomocnika byłoby w sam raz. Ale Luquinhas jest przecież skrzydłowym, który ma zdobywać gole i asystować, tymczasem Brazylijczyk pod polem karnym i w jego obrębie był kompletnie bezproduktywny, nie oddał ani jednego strzału, nawet niecelnego. To, że czasem coś wygląda ładnie, nie znaczy, że jest efektywne, zwłaszcza, gdy dzieje się to z dala od bramki. Luquinhas w sobotę nie zagrał ani lepiej ani gorzej od innych pomocników.

Tomas Pekhart 5 (3,38). Gdyby sędzia Marciniak raczył pofatygować się do monitora po nieuznanym golu Czecha, może zobaczyłby, kto kogo faulował w tej sytuacji. Ale jak wiadomo płocki arbiter nie ma tego w zwyczaju. Gol naszym zdaniem powinien być uznany, do tego Pekhart spośród graczy z pola był według nas najlepszym spośród legionistów. Gdy dostawał piłkę, zgrywał ją bardzo dokładnie, przyjmując przy tym dobrze nawet trudne półgórne podania od Kapustki, raz wystawił też w ten sposób Lopesowi piłkę do strzału w polu karnym, ale Portugalczyk okazji nie wykorzystał. Pekhart wywalczył do tego dwa rzuty wolne przed bramką, potrafił też nawet wracać się, by pomóc w budowaniu akcji. Napastnik żyje z podań, naprawdę nie jest winą Czecha, że koledzy przez cały mecz nie potrafili dobrze dośrodkować. Raz tylko w końcówce doszedł do strzału tyłem głowy, raz był bliski wbicia piłki z bliska do bramki, ale dośrodkowanie było za głębokie i bramkarz dał radę próbę uderzenia zblokować. Był to zaledwie występ mocno przeciętny, nawet nie na notę wyjściową, ale przy reszcie legionistów Czech i tak prezentował się przyzwoicie, praktycznie nie tracił piłek mając obrońców na plecach. Koledzy potrafili je tracić nawet wtedy, gdy nie byli przez nikogo atakowani.

Joel Valencia 2 (2,47). Raz na całe ponad pół godziny gry wyszedł dobrze do prostopadłej piłki, ale zamiast ścinać do środka i szukać strzału, wolał dośrodkować bardzo mocno na oślep – gdyby piłka trafiła w głowę kogo trzeba i we właściwym kierunku byłby gol, trafiła jednak obrońcę w taki sposób, że poleciała w drugą stronę. Poza tym Ekwadorczyk przegrał wszystkie pojedynki i nie oddał ani jednego strzału, a dokładnie grał tylko z dala od bramki. Jeśli Valencia ma dawać takie zmiany, to chyba lepiej by było w sobotę, gdyby na boisku pozostał Andre Martins.

Rafael Lopes 4 (2,92). W odróżnieniu od Valencii Portugalczyk grę Legii ożywił, legioniści po jego wejściu częściej gościli pod bramką Podbeskidzia, Lopes wracał się do środka pola, by wyprowadzać piłkę, nie tracił piłek, oddał też trzy strzały, w tym jeden celny. Widać było, że zaczyna się zarysowywać jego współpraca z Pekhartem w środkowej strefie, zwłaszcza przy bezproduktywności skrzydłowych i bocznych obrońców. Jak na piłkarza, który przez znaczną część zgrupowania leczył urazy, Lopes przez te pół godziny zaprezentował się nie najgorzej, a przynajmniej nieco lepiej od większości kolegów.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu Czytelnicy i redaktorzy zgodnie wybrali Artura Boruca. Tym samym został też najlepszym graczem w styczniu.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

4.9 Artur Boruc

4.15 Luquinhas

3.68 Mateusz Hołownia

3.38 Tomas Pekhart

3.19 Andre Martins

3.17 Filip Mladenović

3.13 Igor Lewczuk

3.08 Josip Juranović

2.92 Rafael Lopes

2.91 Paweł Wszołek

2.89 Bartosz Kapustka

2.73 Bartosz Slisz

2.47 Joel Valencia

Polecamy

Komentarze (53)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.