Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Radomiakiem – kompromitacja

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

08.05.2024 21:45

(akt. 08.05.2024 22:02)

W niedzielę, Legia w kolejnym meczu Ekstraklasy, przegrała przy Łazienkowskiej z Radomiakiem aż 0:3 grając niemal cały mecz w dziesiątkę. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Piłkarze grający krócej niż dwadzieścia minut nie byli oceniani. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 3 (2,61 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Mecz został w zasadzie rozstrzygnięty po kilku minutach – dzisiejsza Legia nie miałaby łatwej przeprawy z jedną z najsłabszych wiosną drużyn Ekstraklasy nawet w komplecie, a co dopiero grając całe spotkanie o jednego piłkarza mniej. Przez ponad godzinę goście mimo gry w przewadze byli nadal lekko przestraszeni i dość rzadko przedostawali się pod bramkę legionistów, grożąc im tylko uderzeniami z dystansu i ledwie raz w tym okresie groźnie atakując. Rzecz jasna jeszcze gorzej w ataku wyglądali osłabieni gospodarze, Legia oddała przez cały mecz ledwie jeden celny strzał, a że Radomiak nie dawał takich prezentów jak Stal przed tygodniem, to i sytuacji strzeleckich niemal nie było. Do pewnego momentu dość solidnie wyglądała gra obronna „Wojskowych”, ale rozsypała się po zejściu Kapuadiego. Nie widzieliśmy jakiejś szczególnie zaciekłej walki w niedzielę o dobry wynik, nie bardzo dostrzegaliśmy też dobrą organizację gry drużyny, zwłaszcza w ataku. Za to zobaczyliśmy szybkie pogodzenie się z porażką. Powiedzmy wprost, porażka z Radomiakiem u siebie trzema golami to kompromitacja „Wojskowych”, a gra w dziesiątkę przez cały mecz tylko w części może legionistów usprawiedliwiać. Niewielu zawodników zagrało na przyzwoitym poziomie, ale i o nich też będziemy pisać, zgodnie z zasadą sprawiedliwego oceniania każdego piłkarza indywidualnie za jego każdy występ, zamiast plebiscytu „wszyscy won”. Nie uważamy, że na przykład należy winić za ten blamaż Kapuadiego, bo schodził on z boiska przy wyniku bezbramkowym, a przecież odpowiada przede wszystkim za obronę. Niemniej jednak oceny większości piłkarzy muszą być bardzo niskie, bo jest to po prostu wstyd. Wygląda na to, że zgodnie z przewidywaniami pesymistów, w przyszłym sezonie Legii w europejskich pucharach nie obejrzymy, tym bardziej, że po niedzielnym spotkaniu z kadry wypadli kolejni piłkarze, a każdy następny rywal prezentuje jednak nieco lepszy poziom wiosną niż Radomiak.

Dominik Hładun 4 (2,91 - ocena Czytelników). Obronił dwa strzały z dystansu, dobrze poradził sobie z dwoma dośrodkowaniami. Za pierwsze dwa gole winić go nie sposób, trzeci jednak spada na jego barki - strzał był rzeczywiście mocny, lekki rykoszet był, ale odległość była duża, a piłka nie leciała w sam róg bramki, trzeba było zareagować szybciej. Ocena w związku z tym golem musi być obniżona, ale to nie bramkarz był w niedzielę problemem Legii.

Radovan Pankov 2 (2,40). Już w pierwszej połowie miał kilka niezbyt pewnych interwencji, do dokładności rozgrywania piłki też należy mieć zastrzeżenia, a jakość dośrodkowań pominiemy milczeniem. Po zmianie stron wyglądało wszystko lepiej, bo błędów nie było, aż do akcji przy drugim golu, za którego naszym zdaniem Serb ponosi główną winę – zamiast pilnować jak przemieszcza się jedyny z rywali, który mógł zamknąć akcję, nie krył nikogo, a nikt inny za Vagnerem w tej sytuacji nadążyć nie mógł. Od tego momentu Pankov zupełnie się rozsypał – przy trzecim golu niesłychanie łatwo minął go Vusković, może i niezwykle utalentowany, ale to jednak siedemnastoletni środkowy obrońca i Pankov nie powinien dać się nawinąć. Wreszcie Serb powinien na koniec meczu po prostu wylecieć z boiska, bo dwa razy faulował na żółtą kartkę i za drugim razem sędzia się nad nim zlitował. A gdyby tę kartkę Serb dostał, to nie dość, że wyleciałby z boiska, to i jego w Poznaniu byśmy nie zobaczyli.

Artur Jędrzejczyk 5 (2,53). Doświadczony legionista przez długi czas trzymał defensywę Legii, dzięki czemu goście mimo gry w przewadze sytuacji mieli niewiele. W zasadzie jedyne, co możemy mu zarzucić, to blokowanie strzałów – dwa razy piłka przeleciała obok niego, raz otarła się o niego myląc Hładuna i wpadając do siatki - choć strzał na pewno był do obrony, ale blokować w takich sytuacjach trzeba skutecznie. Raz tylko dał się minąć rywalom, operowanie piłką też złe nie było, bo pamiętamy tylko dwa niecelne podania. Za żadnego z goli winy nie ponosi, przy pierwszym i trzecim golu on akurat zachowywał się zgodnie ze sztuką, zawalili inni. Legia przegrywa trzema golami, ale paradoksalnie dwóch obrońców zagrało mecz w miarę przyzwoity. Zdecydowanie gorzej prezentowali się piłkarze odpowiadający za ofensywę.

Steve Kapuadi 6 (2,64). Jedno tylko niezbyt pewne zachowanie w defensywie, poza tym solidna pierwsza połowa z kilkoma udanymi interwencjami i jednym blokiem strzału. W drugiej części meczu też błędów nie popełniał. Po ledwie dziesięciu minutach drugiej połowy został zmieniony, trener chciał w ten sposób zapewne upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - mieć w środku pola jednego defensywnego piłkarza więcej, czyli Celhakę i lepiej wyprowadzającego piłkę obrońcę, czyli Ribeiro. Ale tak się nie stało, obaj ci piłkarze mieli udział przy pierwszym straconym golu, który padł ze strefy w której był i Celhaka i Ribeiro, a wcześniej odpowiadał za nią Francuz. Nie wiemy, czy przy Kapuadim na boisku akcja nie miałaby podobnego przebiegu, ale nie zamierzamy winić Francuza za to, co się wydarzyło, gdy siedział on już na ławce po całkiem dobrze w sumie wykonanej przez siebie robocie i nie widzimy podstaw do obniżania mu noty za ten mecz.

Ryoya Morishita 2 (2,40). Naprawdę starał się w pierwszej połowie biegać i walczyć w defensywie, dwa razy piłkę odzyskał. Ale chwilami wyglądało to bardzo nieporadnie, jak przy akcji w której kontuzji doznał Kun, gdy po lekkim kontakcie bez piłki z rywalem wywrócił się i nie był już potem w stanie zablokować strzału, na szczęście niecelnego. Nie lepiej było i w ataku, jeden wywalczony rzut rożny to wszystko, co udało się w pierwszej połowie zrobić, ale przynajmniej strat miał niewiele. Druga połowa była pod każdym względem w wykonaniu Japończyka jeszcze gorsza. Nie było z niego pożytku w defensywie, nawet jak raz wrócił to pozwolił rywalowi groźnie dośrodkować. W ofensywie błysnął ledwie raz dobrym dośrodkowaniem do Wszołka, reszta wrzutek była nieudana. Do tego dochodziły nieudane dryblingi i straty, w tym ta kluczowa przy drugim golu. Nie sprawdza się na razie w Legii Japończyk i co gorsza z meczu na mecz prezentuje się coraz słabiej.

Bartosz Kapustka 1 (2,15). Czerwona karta to zawsze obligatoryjnie jedynka. „Kapi” osłabił zespół, nie będzie mógł też zagrać z Lechem i prawdopodobnie również z Wartą, a dramatyczną sytuację kadrową Legii znamy. Nie zamierzamy się pastwić nad zawodnikiem, nie zgadzamy się z zasadnością przepisu na podstawie którego został ukarany. Wślizg był czysty, ale upadając zblokował nogę rywalowi, który ją wykręcił. Nie miał już jednak Kapustka na to żadnego wpływu. Miał po prostu pecha, to się w sporcie niestety zdarza. Przy takich przepisach trenerzy wkrótce pewnie będą się zastanawiać czy warto robić wślizgi, bo o czerwoną kartę będzie coraz łatwiej.

Juergen Elitim 6 (4,05). Przez cała pierwszą połowę i kawałek drugiej Kolumbijczyk trzymał środek pola sam, bo przesunięty po zejściu Kapustki Josue nie jest specjalistą od gry w obronie. Elitim biegał więc po całej szerokości boiska i nie tylko piłki zbierał, ale też dobrze wyprowadzał. Żółtą kartkę po brutalnym faulu na nim zobaczył Jordao, sam Elitim też dostał żółtą kartkę za protesty wobec sędziego za niepodyktowanie rzutu rożnego, który Kolumbijczyk wywalczył. Takiego biegania zarówno wszerz, jak i wzdłuż boiska nie wytrzymałby nawet Slisz. Miał go odciążyć po wejściu na boisko Celhaka, ale skończyło się to źle, o czym piszemy niżej. Druga połowa w wykonaniu Kolumbijczyka była nieco słabsza, wyprowadzał piłkę dobrze, ale udanych przejęć piłki w środku pola było mniej. Przeciętny występ, bo w Legii nikt dobrze w niedzielę nie zagrał, ale i tak był lepszy od kolegów i jednym z niewielu, którzy zagrali na normalnym poziomie.

Patryk Kun 4 (2,22). Wywalczył jeden rzut rożny, oddał zablokowany strzał, raz podał niecelnie, a na koniec popełnił błąd w defensywie i przy okazji doznał kontuzji eliminującej go z gry do końca sezonu. Widać było zresztą po poprzyklejanych plastrach, że Kun nie jest w pełni zdrowia, podobnie jak wielu innych legionistów. Zagrał słabo, ale nie jakoś kompromitująco, przez ledwie nieco ponad dwadzieścia minut. Trudno go za porażkę w niedzielnym meczu winić. Ale za Filipem Mladenoviciem, którego w kadrze Legii zastąpił Kun nadal tęsknimy.

Josue Pesqueira 3 (2,93). Zaczął mecz od uderzenia z dystansu, okazało się to jedynym celnym strzałem legionistów w całym meczu. Poza tym w pierwszej połowie zagrał jedno doskonałe podanie prostopadłe do Wszołka, wywalczył dwa rzut wolne, oddał dwa zablokowane strzały, w tym jeden z wolnego w mur i raz tylko dobrze dośrodkował ze stałego fragmentu gry. Po zmianie stron i wejściu Celhaki dziesięć minut później miał grać wyżej, ale paradoksalnie wyszło to na gorsze – Portugalczyk o wiele rzadziej był przy piłce i po prostu bardzo słabo zagrał, oddał jeden strzał, po którym piłka wyszła na rzut rożny, raz tylko w miarę nieźle rozegrał piłkę. Bardzo slaby był to mecz kapitana Legii, dla którego był to najprawdopodobniej przedostatni mecz przy Łazienkowskiej.

Paweł Wszołek 2 (2,24). Trener Feio uznał, że skoro w Mielcu się sprawdziło z ustawieniem Wszołka w ataku, to się będzie sprawdzać dalej. Zmienił zdanie dopiero po niespełna godzinie gry, gdy przemeblował zespół i przesunął Wszołka na wahadło. A przez cała pierwszą połowę Wszołka w ogóle nie widzieliśmy w grze, pojawił się dopiero w jej doliczonym czasie, gdy wyszedł w swoim stylu na pozycję, dostał świetną piłkę od Josue i zamiast podawać od razu lub kończyć wdał się w drybling. Oczywiście skończyło się stratą, bo to nie jest element, w którym Wszołek jest specjalistą. Minutę później raz utrzymał się przy piłce i w ataku go więcej nie było. Na wahadle było nieco lepiej, wywalczył rzut wolny, oddał dwa strzały, jeden zablokowany, drugi niecelny głową, odebrał jedną piłkę, przy drugim golu nie nadążył z powrotem za Vagnerem, ale nie jego tu byśmy winili. Swoje dołożył po końcowym gwizdku – mecz kontroluje się prowadząc co najmniej dwoma, czy trzema golami, a do tego Legii było daleko. Mądrze skomentował to Igor Lewczuk, że taką wiedzę powinien zachować dla siebie lub ewentualnie dla kolegów z szatni. Bardzo słaby w ataku, nieco lepiej grał na swojej nominalnej pozycji.

Marc Gual 3 (2,49). Utrzymał się parę razy przy piłce i w pierwszej połowie i w drugiej, oddał dwa niecelne strzały, w tym jeden całkiem dobry głową po wrzutce Ribeiry. Po faulu na nim żółtą kartkę dostał Jakubik, Hiszpan sam też obejrzał kartonik tego koloru za faul po nieudanej interwencji pod własną bramką. Aktywności i chęci do gry odmówić Hiszpanowi nie można, można było z nim rozgrywać piłkę przed polem karnym, gdy jednak próbował wejść w drybling, to piłkę zwykle tracił. Był to słaby mecz Guala, ale jednak nieco lepszy, niż w wykonaniu kilku innych legionistów. Napastnik powinien dostawać podania, Gual niejednokrotnie na wolnej pozycji się pokazywał, jednak piłek w takich sytuacjach nie otrzymywał.

Yuri Ribeiro 3 (2,55). Na pewno piłką operował lepiej od Kuna i był od niego aktywniejszy w rozegraniu, wywalczył jeden rzut rożny, raz dobrze dośrodkował do Guala, jedną kontrę zmarnował niecelnym podaniem. Ze wszystkich wahadłowych w niedzielę był najlepszy, tyle że na tym wahadle pograł krótko. Pomysł trenera, by Portugalczyk przeszedł do obrony, nie pierwszy raz już zastosowany w trakcie meczu, tym razem nie wypalił, bo Ribeiro zawalił pierwszego gola. On i tylko on mógł i powinien zatrzymać wchodzącego Semedo, nie brakowało mu na to ani czasu, ani głębi ustawienia, po prostu źle ocenił sytuację i pozostawił napastnikowi Radomiaka miejsce na oddanie strzału. Poza tym w końcówce meczu raz dobrze wrócił zatrzymując akcję rywala pod własną bramką, po faulu na nim rywal dostał żółtą kartkę, do tego raz niecelnie dośrodkował i dostał kartkę za dyskusję z sędzią. Byłaby w sumie ocena mocno przeciętna, ale zachowanie Ribeiry przy pierwszym golu zmusza nas do jej znacznego obniżenia.

Jurgen Celhaka 2 (2,40). W założeniu Albańczyk miał zdaje się poprawić grę defensywną w środku pola, bo rzeczywiście Josue nie jest typem piłkarza, który mógłby obrońcom w defensywie cały czas pomagać, a sam Elitim całej szerokości boiska na siebie nie weźmie. Okazało się jednak, że Celhaka tej gry defensywnej wcale nie wzmocnił, co gorsza, miał udział przy wszystkich golach. Przy pierwszym najmniejszy, choć powinien aktywniej się w obronie zachowywać, przy drugim również powinien jeszcze przed polem karnym przestać się cofać i próbować zatrzymać Jordao, by nie mógł on dokładnie podać – rozumiemy, że bał się „iść na raz”, ale między pójściem na raz, a bieganiem kilkanaście metrów od przeciwnika jest jeszcze parę rozwiązań pośrednich. Wreszcie przy trzecim golu brak komunikacji z Pankovem spowodował, że Vusković mógł swobodnie oddać strzał. Z pozytywów – dwa razy zebrał piłkę w środku pola, czyli nie za wiele. Celhaka sprawiał wrażenie wrzuconego na boisko z jakiegoś innego zespołu, nie wyglądał na kogoś, kto wiedziałby co ma na boisku robić, ani tym bardziej, co robią jego koledzy i jak z nimi współpracować. Cóż, każdy trener po objęciu stanowiska poznaje dopiero swoich piłkarzy i stara się każdemu dać szansę, ucząc się na błędach i swoich i piłkarzy, którym tą szanse dawał.

Wojciech Urbański, Jan Ziółkowski i Filip Rejczyk grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Najlepszym legionistą meczu redaktorzy i Czytelnicy po raz kolejny wybrali Juergena Elitima.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

4.05 Juergen Elitim

2.93 Josue Pesqueira

2.91 Dominik Hładun

2.64 Steve Kapuadi

2.55 Yuri Ribeiro

2.53 Artur Jędrzejczyk

2.49 Marc Gual

2.4 Radovan Pankov

2.4 Ryoya Morishita

2.4 Jurgen Celhaka

2.24 Paweł Wszołek

2.22 Patryk Kun

2.15 Bartosz Kapustka

Polecamy

Komentarze (22)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.