Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz z Wartą – stracone dwa punkty

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

28.11.2023 18:25

(akt. 29.11.2023 20:42)

W sobotę, w kolejnym meczu Ekstraklasy, Legia zremisowała przy Łazienkowskiej z Wartą 2:2. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 5 (4,68 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Skoro Legia zremisowała u siebie z tak słabym rywalem po przerwie reprezentacyjnej, to znaczy, że nie natłok meczów stanowi problem legionistów. Zresztą żadnego meczu bezpośrednio po przerwie na kadrę Legia w tym sezonie nie wygrała. Trener Runjaić wskutek kartek i kontuzji musiał dokonać dwóch zmian w obronie i miały one istotne znaczenie przy straconych golach. Ale nie są one żadnym usprawiedliwieniem dla zespołu, bo rywalem legionistów była jedna ze słabszych drużyn Ekstraklasy. „Wojskowi” mogli szybko gola zdobyć, stuprocentowej sytuacji nie wykorzystał Muci, chwilę potem dośrodkowanie Kuna zatrzymało się na poprzeczce, ale zamiast tego legioniści dwa gole stracili. Najpierw Yuri Ribeiro źle zachował się przy ustawianiu pułapki ofsajdowej, a pół godziny później Pankov poczuł, że jest ptakiem i machając skrzydłami we własnym polu karnym wzniesie się w powietrze wyżej niż przy normalnym wyskoku nie bacząc przy tym na to, że może kogoś w ten sposób trafić i sędzia musiał podyktować rzut karny. Na szczęście w podobny sposób szybko Legii zrewanżowali się goście i „jedenastkę” zamienił na gola Josue. Po zmianie stron sprytnym strzałem wyrównał Muci i wydawało się, że przez ostatnie pół godziny uda się zwycięską bramkę zdobyć. Legioniści starali się i bardzo dużo biegali, ponoć aż o dziewięć kilometrów więcej od rywali. Choć wydaje się nam, że tym razem coś się panom mierzącym odległości w systemie i obliczeniach lekko zepsuło, bo to raczej niemożliwe, cała ta różnica powstała zresztą wyłącznie w pierwszej połowie. Po zejściu Pekharta Legia zaprzestała też bezproduktywnych górnych dośrodkowań i próbowała dostarczać napastnikom piłkę w pole karne po ziemi, tak padł wyrównujący gol, tak mogły też paść i kolejne, ale skuteczności zabrakło. Warta w drugiej połowie bardzo rzadko podchodziła pod bramkę Legii i nie stwarzała przy tym zresztą żadnego zagrożenia, goście nie oddali po zmianie stron ani jednego celnego strzału. O stracie dwóch punktów z Wartą zadecydowały przede wszystkim błędy indywidualne obrońców. Stosunkowo najlepiej wyglądała na bokach, ale pod bramką rywali przez pierwszą godzinę brakowało pomysłu. A gdy po zmianach ofensywa zaczęła grać lepiej, to zabrakło do tego nieco skuteczności. Przypominamy i piłkarzom i trenerowi, że kolejni rywale Legii nie będą słabsi, a odwrotnie, większość z nich będzie od poznaniaków mocniejsza. Jeśli trener Runjaić ma wciąż w planie już nawet nie mistrzostwo, to jego drużyna nie może tak łatwo tracić ligowych punktów.

Kacper Tobiasz 4 (3,66 - ocena Czytelników). Tobiasz tym razem obronił pierwszy strzał, ale w taki sposób, że piłka wróciła pod nogi Prikryla. Wydaje nam się, że można było zrobić to tak, by piłka nie poleciała tam, skąd przyszła. A że Ribeiro był w całej tej akcji totalnie zdezorientowany od początku do końca, to Czech mógł wstać i przymierzyć za drugim razem lepiej, poza zasięgiem rąk bramkarza. Przy drugim golu Tobiasz był bliski obronienia „jedenastki”, nawet trącił piłkę, ale strzał był zbyt mocny i precyzyjny. Były to jedyne celne strzały gości w tym meczu, do tego Tobiasz musiał złapać ledwie jedno dośrodkowanie, nic więcej do roboty nie miał. Zagrał dwa bardzo dobre długie podania do wolnego zawodnika na połowę rywala i jedno w aut. Gra nogami Tobiasza nam się podoba, brakuje nam interwencji typowo bramkarskich.

Radovan Pankov 4 (3,57). Popełnił błąd przy pierwszym straconym golu, ale było to daleko od bramki i było też kilka możliwości zniwelowania jego skutków przez pozostałych obrońców i przez bramkarza, nie widzimy więc powodu, by jakoś bardzo obciążać Pankova bramką Prikryla. Co innego gol drugi, serio nie rozumiemy czemu piłkarz skacząc do góry musi machać rękami w stronę przeciwnika. Od początku gdy Serb układa rękę, widać, że jest to działanie celowe, by odmachnięciem ręki odstawić Rumuna, który przecież i tak nie miał większych szans na wygranie tego powietrznego starcia. Sędzia musiał podyktować w tej sytuacji rzut karny, a Pankov jest wyłącznym winnym straty tej bramki. W pierwszej połowie Pankov popełniał tęż błędy przy wyprowadzaniu piłki, parę podań było niecelnych. Dużo lepiej było po zmianie stron. Mógł się zrehabilitować za swój błąd asystą, ale jego bardzo dobrego podania nie wykorzystał Gual. W drugiej połowie żadnych błędów w defensywie nie popełnił, ale ten jeden z rzutem karnym musi rzutować na ocenę, bo Legia skończyła ten mecz przez niego ledwie z jednym punktem.

Artur Jędrzejczyk 6 (4,85). Jedyny obrońca, który zagrał bez błędów w obronie i nie miał strat przy wyprowadzaniu piłki. Jędrzejczyk skutecznie wyeliminował z gry Eppela, z którym wygrał też większość powietrznych starć. Ponadto zablokował dwa strzały. Jedyny błąd „Jędzy” w pierwszej połowie był spowodowany brakiem komunikacji z bramkarzem, przyjął pod bramką piłkę, która spokojnie mogła polecieć do Tobiasza i chwilę potem nastąpiła strata kolejnego z legionistów po pressingu gości. Generalnie był to niezły mecz „Jędzy”, który za żadnego z goli nie ponosi winy i był jednym z lepszych legionistów w sobotnim meczu.

Yuri Ribeiro 4 (4,01). Kiepską passę ma ostatnio Portugalczyk. Błędy ze Stalą, ławka rezerwowych, a po powrocie zawalony gol ledwie po siedmiu minutach gry. Udało mu się trzy razy źle zachować w jednej akcji. Jak ktoś chce się dowiedzieć, dlaczego obrona powinna być zgraną formacją, którą powinien ktoś kierować, niech się przyjrzy zachowaniu Ribeiro w momencie podania do Prikryla. Bardzo łatwo było zostawić na spalonym dwóch piłkarzy Warty, wystarczyło patrzeć, co robi Jędrzejczyk i zatrzymać się na tej samej wysokości, co on. Ribeiro niestety nie zerkał, jak są ustawieni inni obrońcy. I to był największy błąd Portugalczyka w tej akcji, dwa kolejne w których dwa razy dopuścił Czecha do oddania celnych strzałów były konsekwencją pierwszego. Co ciekawe, po tej jednej akcji Ribeiro, tak samo jak Pankov, żadnych błędów w obronie już nie popełnił, do tego parę razy poszedł pod pole karne rywali kilka razy dośrodkował, w tym dwa razy dobrze, raz też odebrał piłkę pod polem karnym Warty. I co z tego, że przez cały mecz grał nieźle, skoro zawalił gola na samym początku spotkania i Legia trzech punktów znów nie zdobyła.

Paweł Wszołek 4 (4,92). Miał duże problemy przez cały mecz z urywaniem się na wolne pole, a to przecież jest jego główny atut. Styl gry Wszołka jest znany. Trenerzy niekiedy wprost mówią, tak jak szkoleniowiec Warty po sobotnim spotkaniu, że właśnie przeciw Wszołkowi tworzą swoje pewne pomysły na grę defensywną przy grze z Legią. Dośrodkowań było bardzo dużo, ale większość górnych i bardzo niedokładnych. Tak naprawdę cały pożytek w tym meczu z gry Wszołka to jeden wywalczony rzut wolny i jeden rożny. Nie zrobił też użytku z dobrego dośrodkowania Ribeiry w pierwszej połowie. Żółtą kartkę dostał za bezsensowne zapasy z rywalem w jego polu karnym. Przez ostatnie pół godziny nie stworzył ani jednej sytuacji podbramkowej, a jedynie wymieniał czasem piłkę z kolegami na boku. Wszołek jest na pewno jednym z najlepszych legionistów w tym sezonie, ale kiedy zagra słaby mecz, to trzeba ocenić jego grę nisko.

Bartosz Slisz 5 (5,20). Dobre tylko pierwsze kilka minut, potem kilka niedokładnych podań, do tego po ostatnich nieudanych próbach dało się zauważyć pewien lęk przed oddawaniem strzałów. Był parę razy przed polem karnym, ale dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy się zdecydował i sprawił tym spore problemy Lisowi. Po zmianie stron przejął jedną piłkę, zastanawiająco mało miał w tym meczu piłek przechwyconych, poza tym zarobił żółtą kartkę za faul w środku pola. Co jeszcze dziwniejsze, po wejściu Kapustki Slisz praktycznie zniknął nam z gry. Środek pola Legii w tym meczu funkcjonował zadziwiająco słabo, mało piłek było przez pomocników przejmowanych i wyprowadzanych, a Legia atakowała głównie bokami. Z pary wyjściowej pomocników to i tak Slisz był tym nieco lepszym, ale nie znaczy to wcale, że to był dobry mecz reprezentanta Polski.

Juergen Elitim 4 (4,34). Naprawdę słaba pierwsza część meczu, jeden przechwyt w środku pola, jedno utrzymanie się przy piłce pod kryciem, dużo strat i brak chęci wzięcia rozgrywania na siebie. Nawet gdy miał okazję, by szukać strzału, wolał się piłki przed polem karnym pozbyć. Raz tylko na początku meczu próbował uderzać, ale został zablokowany. Zdecydowanie czego innego oczekiwaliśmy od Kolumbijczyka, którego głównym atutem miała być gra w piłkę. W drugiej połowie było nieco tylko lepiej i Elitim szybko i całkowicie zasłużenie opuścił boisko. Jeśli Kolumbijczyk tak kiepsko wypada przy słabym przeciwniku, to nie dziwimy się, że ostatnio balansuje między pierwszym składem i ławką rezerwowych zamiast być podstawowym zawodnikiem drużyny.

Patryk Kun 4 (4,30). Mógł zacząć mecz od asysty, naprawdę nie jego winą jest zmarnowanie stuprocentowej sytuacji przez Muciego. Chwilę potem Kun omal nie zdobył gola dośrodkowaniem, zaskoczonego Lisa uratowała w tej sytuacji poprzeczka. I po tych pierwszych pięciu minutach Kun nam zniknął i zapamiętaliśmy dwa nieudane dośrodkowania i dwa odbiory w końcówce pierwszej połowy. Na drugą połowę nie wyszedł, bo trener Runjaić uznał, że odrobić straty łatwiej będzie z Diasem. I szkoleniowiec Legii miał w tym rację, choć Portugalczyk gola ani asysty nie miał, to jednak w ofensywie dawał tym razem zdecydowanie więcej od Kuna.

Josue Pesqueira 6 (5,35). Gdyby nie kontaktowy gol z rzutu karnego, kapitan Legii oceny wyjściowej by od nas nie dostał. Dwa wywalczone rzuty rożne, żółta kartka za dyskusje, dwa ledwie dobrze wykonane stałe fragmenty gry i bardzo wiele niecelnych podań, zwłaszcza w drugiej części meczu. Dużo miał kontaktów z piłką, ale nie było z tego wiele pożytku. W defensywie niespecjalnie pomagał, raz znalazł się w obronie we własnym polu karnym i pozwolił na dośrodkowanie. Powinien być chyba zmieniony wcześniej, bo po godzinie gry jego aktywność zaczęła spadać. Przed niższą notą za sobotni mecz uchroniło go tylko pewne wykorzystanie „jedenastki”.

Ernest Muci 7 (6,26). Za sytuację z drugiej minuty należy mu się bura, Legia mogła od razu objąć prowadzenie, ale reprezentant Albanii nie przyłożył się do wykończenia akcji. Nawet jeżeli sędzia machnął chorągiewką, to VAR by to odwołał, spalonego na pewno nie było. Później wyłożył piłkę na strzał Elitimowi, wywalczył rzut wolny, po czym nieoczekiwanie zniknął z gry na pół godziny. Obudził się dopiero w w końcówce pierwszej połowy, raz piłkę przechwycił, raz dobrze wyprowadził, dwa razy nieudanie próbował dryblować, ale co najważniejsze, wywalczył rzut karny. Karnego na gola zamienił Josue i Legia miała kontaktową bramkę. Po zmianie stron Albańczyk był znów aktywny zrywami, na przemian dobrze wychodził z piłką lub ją łatwo tracił, ale w kluczowym momencie świetnie znalazł się w polu karnym i po profesorsku wykorzystał dobre dogranie Kapustki, choć nie była to wcale prosta sytuacja. Trzy minuty przed golem jego strzał został zablokowany, trzy minuty później Albańczyk zmarnował kontratak – takie właśnie nierówne zrywy są charakterystyczne dla gry Muciego. Mógł mieć też asystę, ale jego dobrego podania w końcówce nie wykorzystał Gual. Gol i wywalczony rzut karny czynią z Muciego najlepszego legionistę w sobotnim meczu, bez niego nie byłoby nawet punktu.

Tomas Pekhart 3 (3,44). Ostatni raz dobrą ocenę za mecz wystawiliśmy Czechowi dwa miesiące temu. To oznacza, że Pekhart po prostu gra słabiej niż wcześniej i powinien dostać w ataku na parę spotkań w pierwszym składzie miejsce ktoś inny. A jednak trener Runjaić na nikogo innego postawić nie chce. Przykro się patrzy na byłego króla strzelców Ekstraklasy, który nie potrafi zgubić obrońcy w polu karnym, nie potrafi glową skierować piłki do siatki nawet jeśli ma ku temu okazje. Jedyne do czego się przydaje, to do „podań na ścianę” przy wyprowadzaniu piłki z obrony. Dopiero gdy Czech nie poradził sobie w polu karnym po dobrym podaniu od Diasa, a potem jeszcze zablokował strzał Portugalczyka, trener Runjaić zdecydował się na zmianę. Szkoda, że tak późno, przez godzinę legioniści bezsensownie tłukli z bocznych sektorów wysokie dośrodkowania, do których czeski wieżowiec nie dochodził, albo nic z nich nie zrobi dobrego dla zespołu. Najbliżej gola był przy pressingu, gdy po nastrzeleniu go w polu karnym Warty piłka omal nie wpadła do siatki.

Gil Dias 5 (5,60). Ożywił nieco grę po lewej stronie, kilka razy nieźle dośrodkował, zagrał też jedno bardzo dobre podanie w pole karne do Pekharta, potem doszedł do strzału, ale trafił wprost w leżącego już Czecha. Raz też po własnym odbiorze dobrze wyprowadził piłkę i Savić dostał po faulu na nim żółtą kartkę. Niestety znów mamy wrażenie, że Portugalczyk ma animusz na mniej więcej pół godziny i potem obserwujemy głównie nieudane dryblingi, nie inaczej było w sobotę. Z trójki wahadłowych zagrał najlepiej, ale i tak nie można powiedzieć, że szczególnie dobrze.

Bartosz Kapustka 6 (5,97). Może tym razem będzie w końcu ze zdrowiem wszystko w porządku? Jak przydatny i potrzebny jest Legii pokazał już w pierwszej akcji asystując przy golu Muciego. Potem zagrał jeszcze jedno dobre, tym razem prostopadłe podanie i miał jeden odbiór. Straty oczywiście też miał, ale chęć do uczestniczenia w budowaniu gry była nieporównywalnie wyższa niż u pozostałych środkowych pomocników. Pewnie trochę potrwa, zanim wróci do pierwszego składu, ale wreszcie Legia już dziś ma z Kapustki porządnego zmiennika w środku pola mogącego pomóc z ławki w grze ofensywnej. To chyba najbardziej pozytywny z wniosków po sobotnim meczu.

Marc Gual 4 (4,25). Trener Runjaić najwyraźniej nie widzi Hiszpana w pierwszym składzie, więc pozbawiony zaufania Gual w każdy meczu wchodząc z ławki głównie strzela, licząc na to, że gol lub dwa przybliżą go do pierwszej jedenastki. Pewnie dużo lepiej byłoby, gdyby grał bardziej zespołowo, ale z drugiej strony, może niech strzela jak najwięcej, bo kto ma to robić? Jak nie ma strzałów, to nie ma goli. Problem był w tym, że zagrożenie dla bramki rywala jest tylko wtedy, gdy się uderza celnie, a Hiszpan raz trafił w po podaniu Pankova bramkę, ale Lis obronił, potem już w każdej sytuacji pudłował. Starał się też pracować w defensywie i dwa razy odebrał piłkę rywalom. Goli brak, mecz słaby, ale i tak zagrał lepiej od Pekharta.

Igor Strzałek (4,67) i Jurgen Celhaka (4,41) grałli zbyt krótko, by ich oceniać.

Najlepszym legionistą sobotniego meczu redaktorzy i Czytelnicy wybrali Ernesta Muciego.

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

6.26 Ernest Muci

5.98 Bartosz Kapustka

5.6 Gil Dias

5.35 Josue Pesqueira

5.2 Bartosz Slisz

4.91 Paweł Wszołek

4.85 Artur Jędrzejczyk

4.67 Igor Strzałek

4.41 Jurgen Celhaka

4.34 Juergen Elitim

4.3 Patryk Kun

4.25 Marc Gual

4.01 Yuri Ribeiro

3.66 Kacper Tobiasz

3.57 Radovan Pankov

3.44 Tomas Pekhart

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.