Oceny piłkarzy

Oceny piłkarzy Legii za mecz ze Śląskiem – straszliwe lanie od lidera

Redaktor Redakcja Legia.Net

Redakcja Legia.Net

Źródło: Legia.Net

25.10.2023 10:30

(akt. 25.10.2023 10:32)

W sobotę w kolejnym meczu Ekstraklasy Legia przegrała we Wrocławiu ze Śląskiem aż 0:4. Redakcja jak zwykle oceniła piłkarzy Legii w skali 1-10, gdzie 1 oznacza sugestię zmiany profesji, 6 to ocena wyjściowa, a 10 występ idealny, gdzie wychodziło wszystko. W identycznej skali legionistów oceniliście Wy. Wasze oceny znajdują się w nawiasach oraz w grafice na dole. Zapraszamy do lektury.

Gra zespołu 2 (3,07 - średnia ocen zawodników Legii wg Czytelników Legia.Net). Legia wyszła na boisko w teoretycznie niemal najmocniejszym możliwym składzie, z dostępnych piłkarzy brakowało chyba tylko Muciego, który późno wrócił ze zgrupowania reprezentacji. Pierwsza połowa nie zapowiadała katastrofy, Legia prowadziła grę, nie tworzyła sobie wielu sytuacji, ale miała ich więcej niż rywale, raz uratowała gospodarzy poprzeczka. Śląsk miał tylko jedną szansę po jedynym w tej części spotkania błędzie Pankova. Obie drużyny oddały po jednym celnym strzale. Po zmianie stron Śląsk po błędzie Augustyniaka błyskawicznie objął prowadzenie. Legioniści mogli odrobić straty, ale dobrych dośrodkowań kolegów nie wykorzystał Pekhart. A potem nastąpiło sześć straszliwych minut, w czasie których po potwornych błędach obrońców, w szczególności Augustyniaka, gospodarze trafili trzykrotnie do siatki. I to właśnie głównie za sprawą tej fatalnej gry trójki defensorów Legia we Wrocławiu poniosła taką klęskę. Będzie to z pewnością poddawane analizie, dlaczego tak się stało, z boku wyglądało na to, że obrona jest często zbyt wysoko ustawiona i w ogóle nie zwraca uwagi na napastników rywali (takie zachowanie jak przy ostatnim golu, to się nawet juniorom nie zdarza), a do tego jest niezgrana i niezorganizowana. W trójce obrońców powinien rządzić ten na środku, który widzi obu kolegów po bokach, to on powinien decydować kiedy wychodzić, kiedy zostawać, na niego powinni patrzeć pozostali. W Legii nic takiego w sobotę nie oglądaliśmy, każdy z obrońców był samodzielnym bytem nie funkcjonującym w formacji. I problem w tej formacji jest głębszy niż występ na środku akurat Augustyniaka, bo ten sam Augustyniak jako obrońca był przecież najlepszym legionistą rundy wiosennej. Bez Augustyniaka Legia też sporo goli traciła. Cała ta trójka tak często zmieniana nie ma po prostu w środku szefa, do którego zachowania wszyscy by się dostosowywali, tak to się dzieje przy nieustannych zmianach składu. Trener Runjaić powinien takiego szefa znaleźć i powinien on grać w większości spotkań, z rzadka tylko odpoczywając w ramach rotacji. Który z piłkarzy miałby nim dziś być, który z defensorów dysponuje równocześnie odpowiednim przyspieszeniem, inteligencją piłkarską, zdolnością do szybkiej reakcji i autorytetem do tej roli – to musi ocenić sam szkoleniowiec. Większość obrońców przyszła latem i jest zbyt krótko, byśmy mogli poznać ich cechy wyłącznie na podstawie obserwacji spotkań. Wracając do meczu należy też podkreślić, że przegrał go oczywiście cały zespół – bramkarz nie zdołał zrobić nic, by błędy obrońców zniwelować, środkowi pomocnicy przy pierwszym i trzecim golu nie wsparli należycie w defensywie obrońców ani też nie wykreowali ani jednej sytuacji pod bramką. Napastnicy byli w sobotę bardzo nieskuteczni, pomimo iż każdy z trójki z podstawowego składu miał co najmniej jedną dobrą okazję by trafić do siatki. Najmniejsze pretensje trzeba mieć do pary podstawowych wahadłowych, którzy potrafili czasem dobre okazje kolegom stworzyć. Ciężko nam też zrozumieć wolno reagującego na sobotnie wydarzenia trenera, który trzymał podstawową trójkę napastników na boisku aż do utraty czwartego gola, a przynajmniej dwóch z nich kwalifikowało się do zmiany po godzinie. Jeszcze trudniej znaleźć usprawiedliwienie dla szybkiej zmiany Kuna, do którego za sobotni występ można mieć najmniej pretensji. W tym meczu naszym zdaniem mocno pogubili się nie tylko zawodnicy, ale i szkoleniowiec stołecznej drużyny.

Kacper Tobiasz 3 (2,70 - ocena Czytelników). W pierwszej połowie nie miał nic do roboty, obronił w doliczonym czasie gry jeden strzał z dystansu, raz dobrze wyszedł do prostopadłego podania rywala, dwa razy zagrał bardzo niecelnie. Po zmianie stron obronił jeden strzał z wolnego piąstkując go po siatkarsku i wpuścił aż cztery gole. Żadna z bramek nie padła z jego winy, ale też w żadnej sytuacji Tobiasz zespołowi nie pomógł, za każdym razem przegrywał starcie z napastnikiem, ostatniego gola puścił między nogami. Oczywiście winę za gole ponoszą obrońcy, ale bramkarz w tym meczu nie pomógł. Ocena dla Tobiasza musi być więc niska.

Radovan Pankov 3 (2,27). Już w pierwszej połowie po jego strasznym błędzie mógł paść gol, na szczęście gospodarze nie potrafili tej kontry jeszcze wykorzystać. Dwa razy stracił piłkę, raz faulował na boku, ale też kilkukrotnie dobrze interweniował w defensywie i zagrał do przodu kilka niezłych długich podań. Po zmianie stron raz dobrze wrócił, ale też miał istotny udział przy drugim golu, gdy złamał linię spalonego. Tu właśnie najlepiej było widać, że każdy z obrońców grał w sobotę w jakąś indywidualną grę zamiast w piłkę nożną, Serba w ogóle nie interesowało, gdzie jest Augustyniak. Zmieniony został natychmiast po tym golu, nie wiemy, czy to była zmiana planowa, czy jego zachowanie poirytowało trenera, nie miał więc okazji zawalić kolejnych. Mimo tych błędów naszym zdaniem nie tego obrońcę w sobotę trzeba było zmieniać.

Rafał Augustyniak 1 (1,98). Zaczął mecz od koszmarnego błędu, ale zdążył jeszcze po nim wrócić i Śląsk nie objął prowadzenia już w trzeciej minucie meczu. Do końca pierwszej połowy był uważny w obronie, zwłaszcza w powietrzu radził sobie dobrze. Gra w piłkę też nie była zła, jeden nieudany przerzut i jedna zła ocena sytuacji po stałym fragmencie gry pod bramką Śląska, po którym nie było rzutu rożnego. A po zmianie stron zaczęły się dziać rzeczy straszne. Pierwszy gol jego, nawet obserwował przecież przez cały czas Schwarza, ale i tak nie odciął go od prostopadłego podania, a wystarczyło tylko być bliżej przeciwnika. Trzeba by było jednak szybko się ruszyć z miejsca, a Augustyniak po kontuzji najwyraźniej z przyspieszeniem ma problemy, co było widać przy golu drugim, za którego również Augustyniak ponosi pełną odpowiedzialność. Exposito szybciej biegł z piłką, niż obrońca Legii bez niej, a Hiszpan wcale przecież wielkim sprinterem nie jest. Trzeci gol w połowie jego, bo Nahuel ograł go jak juniora i podał wzdłuż bramki, wreszcie i czwarty gol przynajmniej w połowie jego – wprawdzie Exposito był po stronie Ribeiry, ale to Augustyniak jest środkowym obrońcą i on musi być tym ostatnim, czuwającym nad całą linią i kontrolującym kolegów i napastników rywali. Nie pierwszy to raz, jak pamiętamy, gdy Augustyniak zapomina, że przepis o spalonym dotyczy wyłącznie własnej połowy. Dawno nie pamiętamy tak złego indywidualnego występu jednego piłkarza. Dobry to przykład, że piłkarz wracający po kontuzji powinien najpierw ograć się solidnie na treningach i wrócić do formy, mówimy przecież o najlepszym legioniście w zeszłej rundzie. A tak mamy pierwszą w tym sezonie jedynkę.

Yuri Ribeiro 4 (3,06). Winę ponosi tylko za ostatniego gola, bo to za nim stał Exposito, ale też cały czas uważamy, że od ustawienia defensywy w tym momencie powinien być środkowy z trójki obrońców tym bardziej, że akcja ofensywna toczyła się akurat po lewej stronie i siłą rzeczy Ribeiro musiał być wyżej, by pomóc ewentualnie w jej dalszym rozegraniu. Ze wszystkich obrońców najmniej pretensji mamy do Portugalczyka. Pierwsza połowa nie była w jego wykonaniu dobra, rywal złapał na nim żółtą kartkę, błędów w defensywie było mało, ale strat zadziwiająco dużo. W drugiej, katastrofalnej dla Legii połowie Ribeiro robił najlepsze wrażenie ze wszystkich legionistów. Kilka razy ratował w obronie skórę kolegom, zasuwał dodatkowo w defensywie za Diasa, a do tego włączał się do ofensywy. Oddał dobry strzał zbity przez bramkarza na róg, znakomicie dośrodkował na głowę Pekharta. Chyba jedyny legionista na boisku, któremu rzeczywiście do końca chciało się grać.

Paweł Wszołek 4 (3,80). W pierwszej połowie tylko raz udało mu się urwać na wolną pozycję, nie bardzo też było komu podawać do Wszołka pod nieobecność Josue. Wahadłowy Legii  tylko raz nieźle dośrodkował i wywalczył dwa stałe fragmenty gry. Po zmianie stron zagrał kilka dobrych podań w pole karne, w tym tą najlepszą piłkę do Rosołka, ale napastnik Legii w bramkę znów nie trafił. Wszołek trafił do siatki, ale wcześniej Dias był na spalonym. Zagrał słabo, ale i tak lepiej niż większość kolegów.

Bartosz Slisz 4 (3,62). Dobra pierwsza połowa, bardzo dużo odbiorów w środku pola, to głównie dzięki Sliszowi Legia tak często była przy piłce, do tego kilka razy dobrze piłkę wyprowadził, oddał też jeden zablokowany strzał. Druga połowa o wiele słabsza, jedna tylko dobra interwencja w defensywie i jedno udane wyprowadzenie piłki, za to bardzo dużo strat. Przegrywa cały zespół, ale Slisz podobnie jak Wszołek, zagrał słabo, ale inni byli zdecydowanie gorsi.

Juergen Elitim 3 (3,30). Kolumbijczyk ku naszemu zdumieniu od początku meczu podawał głównie do tyłu, raz ledwie dobrze wyprowadził w pierwszej połowie piłkę, wywalczył dwa stałe fragmenty gry, miał parę strat, a w defensywie większość roboty wykonywał za niego Slisz. Po zmianie stron było jeszcze gorzej, był prawie niewidoczny, miał więcej strat niż udanych zagrań, w destrukcji w ogóle się nie udzielał. Jego ocenę podnoszą nieco nieźle bite stałe fragmenty gry, po jednym z nich Pekhart powinien trafić do siatki. Bardzo słabo grał i słusznie został zmieniony, tyle że jego zmiennik zagrał jeszcze gorzej.

Patryk Kun 5 (3,86). Bardzo aktywny w pierwszej połowie i w obronie i w ataku. O ile w defensywie radził sobie dobrze, to z przodu było mocno średnio, dośrodkowań dużo, ale niewiele udanych. To on jednak wypracował najlepszą okazję w meczu świetnie podając do Rosołka, napastnik Legii w bramkę z doskonałej pozycji nie trafił. Po zmianie stron, poza jedną stratą, niewiele zrobił i bardzo szybko został zresztą zmieniony. Wydaje się nam, że trener przesadził w tej sytuacji mocno ze swoim dogmatycznym przywiązaniem do planowych rotacji, bo Kun był chyba najlepszym legionistą w tym meczu, zwłaszcza patrząc na późniejsze wydarzenia i bardzo słabą grę Diasa.

Maciej Rosołek 2 (2,03). Niemal cała Legia w pierwszej połowie grała nieźle. Oprócz Rosołka. Przez pierwsze czterdzieści minut mieliśmy jeden wywalczony rzut wolny, jedno dobre pobieganie w pressingu, całą masę strat i zmarnowaną stuprocentową sytuację po podaniu Kuna, chyba najlepszą ze wszystkich jakie Legia miała w sobotę. Coś drgnęło pod koniec pierwszej połowy, jedno niezłe rozegranie w polu karnym i przeciągnięta wrzutka w pole karne dobrze potem zgrana przez Pekharta do Guala. Po zmianie stron wywalczył jeden rzut rożny, raz zagrał dobrze z pierwszej piłki, raz pomógł udanie w defensywie. I to wszystko, nie licząc kolejnej zmarnowanej dobrej sytuacji, tym razem po podaniu Wszołka i kolejnych strat. Podobnie jak Pekhart powinien zejść maksymalnie po godzinie gry. Rosołek z meczu na mecz gra coraz gorzej, z coraz mniejszą wiarą we własne umiejętności. W takich sytuacjach gracza sadza się na ławkę i daje szanse innym, właśnie na tej pozycji przecież powinien być próbowany Strzałek. A tak mamy jednego piłkarza, który wskutek serii kolejnych złych występów cofa się w rozwoju i drugiego, który przez brak gry rozwijać się nie może.

Marc Gual 3 (3,28). Pierwsza połowa to klasyka króla chaosu, jeden odbiór, jeden dobry drybling, jedno utrzymanie się przy piłce i nieustanne szukanie strzałów. Do tego na razie tylko Gual w Legii się nadaje najwyraźniej, jakiekolwiek próby grania z kolegami kończą się niecelnym podaniem, więc jak ma coś z piłką robić, to strzela. Raz trafił w poprzeczkę, raz w środek bramki, resztę blokowali rywale. W sumie i tak był najgroźniejszym piłkarzem Legii i za tą połowę większych pretensji do niego nie mamy. Po zmianie stron było dla odmiany tragicznie – same straty, jedna zmarnowana okazja po wrzutce Diasa, jeden zablokowany strzał, chyba ani jednego udanego zagrania. A i tak był w sobotę najlepszym napastnikiem, co może naprawdę załamać. Patrząc na to, że Gual jest aktywny, ruchliwy i zdecydowanie lepiej strzela niż rozgrywa i podaje może to on powinien być wypróbowany na środku ataku zamiast słabiej grającego ostatnio Pekharta?

Tomas Pekhart 3 (3,00). W pierwszej połowie raz odebrał piłkę i w doliczonym czasie gry zgrał głową dobrze piłkę do Guala – to były jedyne zapamiętane przez nas kontakty Pekharta z piłką. Czech w polu karnym ostatnio albo stoi albo spaceruje i rzadko bierze udział w budowaniu akcji, z pewnością nie tak powinien się środkowy napastnik zachowywać. Pamiętamy, że Pekhart miał takie okresy gry, gdy w wielu meczach na boisku był niezauważalny i z kolejnym takim mamy do czynienia po udanym początku rundy. Po zmianie stron miał dwie dobre okazje po dośrodkowaniach Elitima i Ribeiry, w obu przypadkach głową uderzył niecelnie. I poza dwoma przypadkami utrzymania się przy piłce w drugiej połowie i zarobieniem żółtej kartki nie zrobił nic więcej. Powinien być zmieniony najpóźniej po godzinie po tych dwóch pudłach, nie wiemy nad czym myślał tak długo trener patrząc na nie wnoszącego kompletnie nic do gry w sobotę czeskiego wieżowca.

Gil Dias 2 (2,82). W zasadzie nie rozumiemy, czemu wszedł na boisko, skoro Kun grał nieźle, a Dias jak na razie nie potrafi się odnaleźć w Legii i potrzebuje wielu treningów by dojść do formy, zgrać się z kolegami i zrozumieć swoje obowiązki na wahadle w taktyce Legii. Na pewno nie rozumie tych w obronie, bo niemal w ogóle nie broni, odebrał jedną piłkę, ale pod własnym polem karnym jest bezużyteczny i Ribeiro musi zasuwać tam za dwóch. Po wielu nieudanych zagraniach coś zaczął pokazywać w ofensywie, raz bardzo dobrze dośrodkował na głowę Guala, ale Hiszpan okazję zmarnował, dwa inne dośrodkowania miał niezłe. Kolejne było przy nieuznanej honorowej bramce, ale wtedy nie upilnował linii spalonego. Sztywny pomysł trenera na nieustanną rotację i robienie planowych zmian niezależnie od wyniku, by za każdym razem oszczędzać siły piłkarzy, choć się nie ma wartościowych zmienników, powinien pozostać domeną graczy Football Managera. Tam jest „zapisz” i „wczytaj”, w życiu tego nie ma.

Marco Burch 3 (2,97). Zaczął od koszmarnego błędu, po którym Legia straciła trzeciego gola, potem miał ledwie jedno dobre zachowanie w defensywie. Starał się często wychodzić do przodu i podobnie jak Pankov bardziej współpracował z kolegami po swojej stronie niż z resztą obrońców. Przy czwartym golu winić go należy najmniej, ale też nie rozumiemy i jego ustawienia. Dlaczego obrońca po prawej stronie stoi tak wysoko, gdy piłka znajduje się pod bramką rywala, ale po przeciwległej stronie boiska i nie ma żadnej perspektywy na to, by środkowy obrońca z tej strony miał się włączyć do ataku?

Igor Strzałek 2 (3,69). Naszym zdaniem Strzałek w obecnym ustawieniu powinien dostawać szanse raczej na boku ataku, niż w środku pomocy, bo to dziś podobny gracz raczej do Muciego niż Slisza czy Elitima. I było to w sobotę bardzo widać – zapamiętaliśmy go wyłącznie z dwóch momentów. Zaraz po wejściu nie nadążył w obronie przy trzecim golu, a pod koniec meczu stracił piłkę przy jej wyprowadzaniu. Poza tym nie było go pod grą w ogóle, brak jakichkolwiek udanych zagrań. Naprawdę trudno być kompletnie niewidocznym i wyłączonym z gry przez dwadzieścia minut jako środkowy pomocnik, ale młodemu legioniście w sobotę się to udało.

Ernest Muci (3,72) i Blaz Kramer (3,08) grali zbyt krótko, by ich oceniać.

Ciężko było szukać w tym meczu najlepszego legionisty, ostatecznie został nim Patryk Kun. 

Oceny zawodników

Głosowanie zostało zakończone!

3.86 Patryk Kun

3.8 Paweł Wszołek

3.72 Ernest Muci

3.69 Igor Strzałek

3.62 Bartosz Slisz

3.3 Juergen Elitim

3.28 Marc Gual

3.08 Blaz Kramer

3.06 Yuri Ribeiro

3 Tomas Pekhart

2.97 Marco Burch

2.82 Gil Dias

2.7 Kacper Tobiasz

2.27 Radovan Pankov

2.03 Maciej Rosołek

1.98 Rafał Augustyniak

Polecamy

Komentarze (11)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.