News: Orlando Sa: Dałem słowo Legii

Orlando Sa: Dałem słowo Legii

Piotr Kamieniecki

Źródło: weszlo.com

19.02.2014 03:52

(akt. 08.12.2018 21:34)

- Z Brazylii dostałem dwie oferty - z Botafogo i Portuguesy. Z Rosji zgłosiły się Krylja Sowietow i Krasnodar. Były też dwie opcje z Belgii - kluby ze środka tabeli. Ale skoro w poniedziałek dałem słowo Legii... Postawiłem na Polskę. Słyszałem opinie, że tutaj trudno napastnikom o gole, więc traktuję to jako wyzwanie. Na temat mojego przejścia do Legii rozmawialiśmy już bardzo długo, jeszcze za kadencji poprzedniego trenera. On jako pierwszy widział mnie w Legii, ale wtedy AEL chciał za mnie milion euro. Zostałem w klubie. Warszawski klub w końcu złożył poważną ofertę, a Cypryjczycy - znajdując się w problemach finansowych - musieli ją przyjąć - opowiada o swoim transferze Orlando Sa w długiej rozmowie z serwisem "weszło.com".

No dobra, skoro miałeś na stole tak wiele ofert, to hasło „Legia“ pewnie nic ci nawet nie mówiło.


- Trzy osoby odegrały główną rolę przy tym transferze: Dossa, Michał Żewłakow i Dominik Ebebenge. Bardzo porządni ludzie, którzy od początku przedstawiali mi sytuację tak, jak ona faktycznie wyglądała. Inne kluby działały przez pośredników, pojawiali się jacyś agenci, zaczynało się komplikować... Legia działała przejrzyście i po ludzku. Na pierwszy rzut oka widać, że to profesjonalny klub. Nie ma co prawda tylu boisk treningowych co Porto, ale cała struktura nie różni się tak bardzo od Porto czy Fulham. Miałbym wyjechać do przeciętniaka z Rosji lub Turcji, nie mając nawet przekonania, czy ktoś mnie chce w tym klubie tak, jak w Legii? Jedna drużyna jest tu, druga tu (Orlando pokazuje rękami „miejsce w tabeli). Którą wybierasz? Jasne - pieniądze mają znaczenie, ale nie są kluczowe. A Legia od początku była moim pierwszym wyborem. Wiem, że kibice na Cyprze mocno atakowali prezesa, podjechali nawet pod jego dom, by zapytać, czemu mnie sprzedał, ale skoro - jako mężczyzna - dałem słowo Legii, to dzień później miałbym o nim zapomnieć? Byłbym dzieckiem. To tak, jakbyś dziś zrobił ze mną wywiad, a jutro na mnie nadawał w rozmowie z innym piłkarzem. Dałem słowo Dominikowi i Michałowi, więc nie chciałem go złamać. A prezesowi AEL-u powiedziałem: „wiem, że będzie zamieszanie z kibicami i nikt nie zrozumie mojego odejścia, ale sami dobrze wiecie, że nie idę do Legii dla pieniędzy, bo gdybym tak postępował, wyjechałbym gdzie indziej“. Legia w końcu złożyła poważną ofertę, a Cypryjczycy - znajdując się w problemach finansowych - musieli ją przyjąć. Wtedy zaczęły się setki wiadomości i gróźb pod moim adresem.


Plotka (?) głosi, że lubisz się zabawić.


- Na Cyprze wygrywaliśmy prawie wszystkie mecze, zaliczyliśmy jedną porażkę, byłem najlepszym strzelcem zespołu... Tak, wychodziłem ze znajomymi w każdy weekend. Przecież to w stu procentach normalne! Wiem, że negatywne opinie szybko się rozprzestrzeniają, ale skoro wygrywaliśmy wszystko, co się dało, to nie mogliśmy świętować?


Weź też pod uwagę, że po Ljuboi każdy napastnik usłyszy pytania o imprezowanie.


- Jestem odpowiedzialnym człowiekiem i wiem w stu procentach, kiedy i na co mogę sobie pozwolić. A jeśli ktoś chce przyklejać mi łatki, to nie będę przecież z tym walczył. Od kiedy przyjechałem do Warszawy nie wypiłem ani lampki wina. Teraz popatrz. Rozmawiamy we wtorek wieczorem. Zaraz środa, czwartek, piątek, sobota... Po kilku dniach bez treningów, a nastepnie badaniach nie mogę być w stu procentach gotowy do gry. Jeśli jednak klub będzie mnie potrzebował, to zagram.


Ile czasu potrzebujesz?


- Na następny mecz u siebie będę już gotowy.


Powiedziałeś też, że liczysz na powołanie, co - po przypadkach Marco Paixao i Bernardo Vasconcelosa - już nas nie dziwi. Wcześniej, jeszcze jako zawodnik AEL-u, też wypowiadałeś się w takim tonie. Stwierdziłeś na przykład, że masz przekonanie, iż selekcjoner śledzi ligę cypryjską
.


- Tamte słowa zostały źle zinterpretowane. Nie chodziło mi o to, że selekcjoner śledzi ligę cypryjską, tylko, że wie, jak nam idzie. Wiedziałem też, że o powołanie będzie ciężko, ale popatrz: Helder Postiga ma trzy gole w Valencii, Hugo Almeida strzela w Turcji, ale to tyle! Jeśli zdobędę tu mistrzostwo i utrzymam skuteczność, to dlaczego mam nie liczyć na powrót do kadry?


Kto jak kto, ale ty do presji powinieneś być przyzwyczajony.


- Na Cyprze dostałem najwyższy kontrakt, wszyscy oczekiwali, że będę głównym strzelcem, ale też tłumaczyłem, że potrzebuję czasu. Pamiętam, jak decydowałem się na ten transfer... Siedzieliśmy, jak teraz, przy stole. Mama, przyjaciele i kilka osób, do których mam zaufanie. Zaczęliśmy wspominać wiele chwil z mojej kariery i nagle słyszysz od kolegów: „kurwa, ty jedziesz na Cypr? Na Cypr?!“. A ja po prostu chciałem gdzieś udowodnić swoją wartość. Udało się i stąd teraz ta nienawiść w moją stronę. 

Całą ciekawą rozmowę z nowym napastnikiem Legii można przeczytać w serwisie "weszło.com" w tym miejscu.

Polecamy

Komentarze (18)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.