News: Oskar Pogorzelec: Nikt nie musiał przekonywać mnie do przeprowadzki

Oskar Pogorzelec: Nikt nie musiał przekonywać mnie do przeprowadzki

Piotr Jóźwiak

Źródło: Legia.Net

15.09.2011 10:58

(akt. 13.12.2018 04:47)

<p><!--[if gte mso 9]><xml> <w:WordDocument> <w:View>Normal</w:View> <w:Zoom>0</w:Zoom> <w:TrackMoves/> <w:TrackFormatting/> <w:HyphenationZone>21</w:HyphenationZone> <w:PunctuationKerning/> <w:ValidateAgainstSchemas/> <w:SaveIfXMLInvalid>false</w:SaveIfXMLInvalid> <w:IgnoreMixedContent>false</w:IgnoreMixedContent> <w:AlwaysShowPlaceholderText>false</w:AlwaysShowPlaceholderText> <w:DoNotPromoteQF/> <w:LidThemeOther>PL</w:LidThemeOther> <w:LidThemeAsian>X-NONE</w:LidThemeAsian> <w:LidThemeComplexScript>X-NONE</w:LidThemeComplexScript> <w:Compatibility> <w:BreakWrappedTables/> <w:SnapToGridInCell/> <w:WrapTextWithPunct/> <w:UseAsianBreakRules/> <w:DontGrowAutofit/> <w:SplitPgBreakAndParaMark/> <w:DontVertAlignCellWithSp/> <w:DontBreakConstrainedForcedTables/> <w:DontVertAlignInTxbx/> <w:Word11KerningPairs/> <w:CachedColBalance/> </w:Compatibility> <w:BrowserLevel>MicrosoftInternetExplorer4</w

Rzucony na głęboką wodę w Kotwicy

 

- W trzecioligowej Kotwicy Kołobrzeg debiutowałem jako 15-latek w październiku zeszłego roku. Jak to często bywa z wejściem do bramki juniora, jest z tym związana pewna historia. Pierwszy bramkarz doznał kontuzji eliminującej go z gry, a Mariusz Kuras, ówczesny trener, zapytał mnie czy czuje się na siłach, żeby zagrać w seniorach i go zastąpić. Szkoleniowiec już wcześniej, bo w wakacje, zaprosił mnie do treningów z pierwszym zespołem. Tym niemniej, trener mi zaufał, a ja starałem się jak tylko mogłem, aby nie sprawić mu zawodu. Pokazałem się z dobrej strony, grałem cztery mecze z rzędu. Mogło być więcej, ale wyjechałem na konsultacje kadry Polski U-15. Co wyniosłem z tych spotkań? Na pewno doświadczyłem na własnej skórze, że piłka seniorska a juniorska to dwa całkowicie różne światy, zwłaszcza jeśli chodzi o tempo gry i walkę w powietrzu. Od razu zostałem rzucony na głęboką wodę - zadebiutowałem w meczu z Bytovią Bytów, późniejszym triumfatorem rozgrywek, a dziś czołową drugoligową ekipą. Myślę, że dałem radę.

 

Śladami Van der Sara

 

- Zostałem wypatrzony podczas obozu odbywającego sie na warszawskim Bemowie. To zgrupowanie trwało pięć dni, a prowadzili je między innymi właśnie trenerzy akademii Ajaksu. Kilkanaście dni po jego zakończeniu dostałem zaproszenie na tygodniowe testy do Holandii. Później jeszcze dwa razy po tygodniu trenowałem w Amsterdamie, więc wstydu nie przyniosłem. Miałem tam sporo specjalistycznych treningów, podczas których na próbę wystawiano moje umiejętności. Wrażenia z pobytu są niezapomniane. Ajax to klub słynący z doskonałej szkółki – boiska treningowe, reszta obiektów klubowych… Po prostu bajka! Nie czułem sie gorszy od innych bramkarzy Ajaksu, ponieważ z natury jestem pewny siebie i znam swoją wartość. Muszę umieć radzić sobie z presją i nie bać się podjęcia ryzyka na boisku, to bardzo ważne dla bramkarza. Oczywiście, nie można przesadzić w drugą stronę, pokora i cierpliwość są równie ważne. Głupio byłoby przez jakiś błąd nie osiągnąć wymarzonego celu z dzieciństwa... Chcę być jak Van der Sar, podziwiam to, że można bronić na najwyższym poziomie będąc po czterdziestce.

 

Różnice w szkoleniu między Legią, Kotwicą i Ajaksem

 

- Jestem w Legii dopiero kilkanaście dni, a to za krótko, żeby porównać system szkolenia do tego znanego mi z Kotwicy. Na pewno odczuwalna jest tutaj bardzo fajna atmosfera, profesjonalne podejście nie tylko trenerów, ale też samych zawodników, co powoduje, że aż chce się grać. Jak wypada legijna Akademia Piłkarska na tle szkółki Ajaksu? Obie nalezą do najlepszych w swoich krajach. Co do samych treningów, to trenerami juniorów w Ajaksie są głównie byli gracze tego klubu. Są to doświadczeni fachowcy, ale ich zapał do pracy jest godny podziwu. Przykład? Jeśli ktoś ma problem z dośrodkowaniami, to po treningu jest zapraszany na bok i indywidualnie szlifuje ten element gry, aż do skutku. Towarzyszy mu wtedy specjalista od koordynacji ruchowej i w razie potrzeby udziela wskazówek. Treningi w Legii są podobne jeśli chodzi o profil ćwiczeń – jest kładziony zdecydowany nacisk na technikę. W Holandii dzięki tym sprawdzonym metodom treningowym piłkarz w wieku 18-19 lat jest już ukształtowany i gotowy do gry w Eredivisie. Dlatego tam za talent uchodzi nastolatek, a nie tak jak to bywa w naszym kraju, dobrze rokujący 27-latek. Tam w każdej drużynie jest po kilku juniorów i nikt nie boi się wystawiać ich w pierwszym składzie.

 

Motywy transferu na Łazienkowską

 

- Perspektywa pracy z trenerem Dowhaniem jest jak magnes, który przyciąga młodych bramkarzy do Legii. To świetny fachowiec, więc liczę, że wiele się nauczę ćwicząc pod jego opieką. O tym, że warto zakasać rękawy i ciężko pracować świadczą przykłady Boruca, Fabiańskiego czy Muchy. Nikt nie musiał mnie przekonywać do przeprowadzki z Kołobrzegu do Warszawy - byłem bardzo zadowolony z tej propozycji, dlatego zdecydowałem się na przyjście tutaj. Mój transfer pilotowali trenerzy Radosław Kucharski i Marcin Muszyński.

 

Mocny rocznik w kadrze młodzieżowej


- Oczywiste jest to, że w kadrze na każdej pozycji jest rywalizacja, nie tylko na bramce. Co ciekawe, konkurujemy między sobą o miejsce w pierwszym składzie tylko podczas treningów. Do naszych prywatnych rozmów nie przenosimy tego tematu, w ten sposób w drużynie jest świetna atmosfera. Nie chcę zajmować sie porównywaniem umiejętności. Po wygraniu Pucharu Syrenki każdy z nas był bardzo zadowolony, a wspólny sukces na pewno dodał nam dużo pewności siebie i wiary we własne umiejętności. Mamy dość mocny rocznik, nie jesteśmy byle jakim zespołem. Teraz niech nasi grupowi rywale w eliminacjach się głowią jak nas ograć, a my skupmy się po prostu na graniu w piłkę. Myślę, że każdy w naszej reprezentacji ma szansę na ciekawą karierę, szkopuł jednak w tym, żeby robić w tym kierunku jak najwięcej, żeby do niej dążyć w inny sposób niż tylko o tym mówić.

 

Pierwsze westchnienie na Pepsi Arenie

 

- Sam stadion robi wrażenie. Gdy wypełnia się fanami wtedy jest jeszcze lepiej. Mój „debiut” przypadł w przerwie meczu z Podbeskidziem, gdy broniłem pod samą Żyletą rzuty karne wykonywane przez wylosowanych kibiców. To było fajne doświadczenie i na pewno wielka motywacja do tego, aby jak najszybciej tam wrócić, ale już jako bramkarz pierwszej drużyny Legii. Przy takim dopingu gra w piłkę to czysta przyjemność.

Polecamy

Komentarze (9)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.