Domyślne zdjęcie Legia.Net

Ośmiu warszawiaków w Legii i Polonii

Macin Szymczyk

Źródło: Przegląd Sportowy

27.02.2009 08:21

(akt. 18.12.2018 03:51)

W końcu widać, że warszawiacy też potrafią grać w piłkę, wcześniej nas nie doceniano - mówi <b>Tomasz Jarzębowski</b>, jeden z ośmiu zawodników urodzonych w stolicy, a znajdujących się w kadrach obu zespołów Co ciekawe, po raz pierwszy od wielu lat jest ich więcej w Legii. Bo niegdyś to Polonia kojarzyła się z drużyną stawiającą na swoich. To pokazuje, że kupując klub, pewnych rzeczy nie da się przenieść.
- Tak wyszło. Tylko ja, Łukasz Piątek i Dominik Jaroń jesteśmy rodowitymi warszawiakami. Derby to na pewno będzie dla nas wielkie wydarzenie i przeżycie - dodaje Daniel Mąka, pomocnik Czarnych Koszul. Oprócz Jarzębowskiego warszawiacy w Legii to Piotr Rocki, Adrian Paluchowski i Patryk Koziara. I Kamil Majkowski, który w stolicy urodził się z... przymusu. - Rodzina pochodzi z Makowa Mazowieckiego, ale tuż przed moimi narodzinami okazało się, że mogą być problemy i mama musiała jechać do stolicy. I urodziłem się tutaj, kilkaset metrów od stadionu Legii - opowiada. - A byłoby nas sześciu, gdyby w ostatniej chwili nie odszedł Marcin Smoliński - dodaje Rocki. Ostatnio było 5:0 Pierwsze derby stolicy pomiędzy Legią a Polonią rozegrano 82 lata temu, a oba te kluby, licząc wszystkie rozgrywki, dzisiaj zmierzą się już po raz 55. Choć w głosach z warszawiaków występujących przy Łazienkowskiej słychać powątpiewanie w to, czy obecna Polonia jest kojarzona ze stołecznym miastem. - Wiadomo, w jaki sposób dostała się do ekstraklasy. Bez tradycji, bez ambicji. Mimo to bardzo cieszę się na ten mecz, bo derby zawsze powinny być wielkim wydarzeniem dla całego miasta. Grałem i w Polonii, i w Groclinie. Ale teraz jestem w Legii i od piątkowego wieczoru chcę chodzić po Warszawie z podniesioną głową - mówi Rocki, który jednak ostatecznie nie znalazł się w gronie wybrańców Jana Urbana na to spotkanie. - Te wcześniejsze derby miały dla mnie większe znaczenie. Te są takie trochę przyszywane, chociaż sama nazwa przeciwnika, nie wnikając zupełnie w inne sprawy, motywuje w odpowiednim stopniu. Kiedy żegnałem się poprzednim razem z Legią, ostatni mecz grałem właśnie przy Konwiktorskiej. Wygraliśmy wtedy 5:0. Chcę, żeby teraz, po powrocie, przywitać się z kibicami podobnym rezultatem - dodaje Jarzębowski.

Polecamy

Komentarze (3)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.