Domyślne zdjęcie Legia.Net

Ostatni będą pierwszymi?!

Marcin Szymczyk

Źródło: Legia.Net

14.08.2010 17:16

(akt. 15.12.2018 17:58)

W piątkowy wieczór pękł nadmuchiwany przez ostatnie tygodnie balon. Legia zainaugurowała wczoraj rozgrywki ligowe i przegrała z rywalem zza miedzy aż 0:3. Po tej porażce legioniści znaleźli się na ostatnim miejscu w ligowej tabeli. Pozostaje mieć nadzieję, że ten zimny prysznic dobrze zrobi zarówno piłkarzom jak i trenerowi Maciejowi Skorży.
Były szkoleniowiec Amiki Wronki i Wisły Kraków zaraz po podpisaniu kontraktu został przez władze klubu okrzyknięty największym wzmocnieniem transferowym. Później były wywiady, pochwały, spotkania, zdjęcia reklamowe, pozowanie z Arsenem Wengerem. Być może było tego wszystkiego za dużo i taki zimny prysznic przyda się trenerowi Legii.

Kilka decyzji Macieja Skorży jest dość kontrowersyjnych. Marijan Antolović popełniał błędy na treningach oraz w kolejnych grach sparingowych. Mimo to został zaraz po przyjściu na Łazienkowską pierwszym bramkarzem, choć nie zdarzało się to w ostatnich latach żadnemu z golkiperów. Pance Kumbev jest jedynym zdrowym, nominalnym środkowym obrońcą w zespole. Jednak jest systematycznie pomijany przy ustalaniu składu, gdyż szkoleniowcowi z Macedończykiem jest nie po drodze. We wszystkich sparingach we Francji środkowa linia wyglądała bardzo słabo gdy na murawie nie było Macieja Iwańskiego. Jeszcze gorzej było ze stałymi fragmentami gry. Jednak we wczorajszym meczu z Polonią „Ajwen” zasiadł na ławce rezerwowych. Zrobił miejsce jednemu z nowych, ale czy ten nowy nie powinien najpierw o ten pierwszy skład trochę powalczyć? Iwański to najlepszy strzelec i asystent drużyny w minionym sezonie.

Problemem dla polskich piłkarzy – zarówno tych z reprezentacji Polski, jak i tych z ul. Łazienkowskiej wydaje się także ustawienie. Taktyka 4-3-3 znakomicie sprawdza się w kadrze Hiszpanii. Jednak podopieczni Franciszka Smudy niezbyt dobrze radzą sobie w takim ustawieniu, podobnie rzecz ma się z legionistami.

Przed meczem z Cracovią nie należy spodziewać się wielu zmian. Piłkarze będą chcieli jak najszybciej zmazać z siebie piątkową plamę i niesieni ogłuszającym dopingiem kibiców najprawdopodobniej wygrają z „Pasami”. Być może więc ten zimny prysznic z Konwiktorskiej rozpocznie lepszy i skuteczniejszy okres. Do zdrowia wracają Dickson Choto i Tomasz Kiełbowicz, indywidualne treningi wznowił już Jakub Rzeźniczak. Zapewne do Warszawy wkrótce dotrze certyfikat Brazylijczyka Bruno Mezengi. To wszystko pozwala trochę bardziej optymistycznie spojrzeć w przyszłość. A widząc tabelę wypada przypomnieć sobie biblijną maksymę, że ostatni będą pierwszymi.

Polecamy

Komentarze (28)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.