Domyślne zdjęcie Legia.Net

Ostatni trening przed Wisłą

Adam Dawidziuk

Źródło:

12.05.2006 21:46

(akt. 25.12.2018 19:49)

W piątek o godzinie 17 piłkarze Legii odbyli ostatni trening przed sobotnim meczem z Wisłą Kraków. Świeżo upieczeni mistrzowie Polski nie mogli na nic narzekać, a już na pewno, na brak poczucia humoru. Wszyscy uśmiechnięci od ucha do ucha wychodzili na główną płytę stadionu przy Łazienkowskiej. Przez cały sezon w zespole panowała bardzo dobra atmosfera, ale teraz jest znakomita.
Jak zwykle część zajęć była otwarta dla dziennikarzy. Mogliśmy więc pooglądać, jak legioniści grają "w dziadka" (podzieleni na dwie grupy), albo "golfa". W tym samym czasie trener Krzysztof Dowhań brał w obroty dwóch golkiperów, Łukasza Fabiańskiego i Macieja Gostomskiego. Obaj trenowali w pocie czoła. - Co tak stoisz jak ostatnia pierdoła - strofował najlepszy trener bramkarzy w Polsce młodziutkiego Gostomskiego. - Wyprostuj się i patrz na piłkę! Na pozostałej części boiska odbywał się już mniej poważny trening. Choto, Edson, Ouattara, Roger, Szałachowski, Janczyk i Chałas grali "w dziadka". Śmiechu przy tym było co niemiara. "Predator" każde udane zagranie podsumowywał gromkim "Legia Mistrz", a młody Chałas otrzymał nową ksywkę, "Kiero". Wszystko przez łysą głowę, jaką również ma kierownik drużyny Ireneusz Zawadzki, nazywany przez niekórych "Tatą". Gierka się skończyła, ale piłkarze wcale nie zakończyli treningu. Dickson z Edsonem doskonali technikę, a Roger biegał wokoło boiska. W pewnym momencie wziął leżącą obok boiska piłkę, włożył pod bluzę i z uśmiechem na ustach wyrecytował: "Bojka my friend". To na cześć magazyniera legionistów (dla niego Brazylijczyk zadedykował gola w meczu z Cracovią) Piotra "Boji". Druga "dziadkowa grupka" (Djoković, Jóźwiak, Kucharski, Szala, Kiełbowicz, Rosłoń, Gottwald) również nieźle się bawiła. Walka była na całego, o każdą piłkę. "Serbia, Serbia" - krzyczał "Djoko" wznosząc ręce ku górze. Tymczasem trener Wdowczyk rywalizował w boiskowego golfa z Surmą, Vukovicem i Włodarczykiem. "Władeczek" kopał piłkę w nowych butach. Tych samych, które założył pierwszy raz na mecz w Zabrzu. "Tamtych nikomu nie oddałem. Szybko zmieniłem i kibice zabrali inne" - nie krył zadowolenia z takiego obrotu sprawy "Włodar". A w sobotę ostatni mecz jakże pięknego sezonu 2005/2006, w którym przeżyliśmy drogę z piekła do nieba. I teraz sztuką będzie w tym niebie pozostać.

Edson czarował techniką...

... Disksonowi szło nieco gorzej :)

Mimo, że to tylko gierka...

... walka szła na całego.

"Serbia, Serbia, Serbia!"

Nie, to nie reakcja na śpiew "Djoko".

"Bojka my friend!"

"Roger, przyjacielu :)".

Polecamy

Komentarze (0)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.