News: Paweł Kosmala: Nie będziemy słodzić czary goryczy

Paweł Kosmala: Nie będziemy słodzić czary goryczy

Piotr Jóźwiak, Piotr Stosio

Źródło: Legia.Net

08.05.2012 17:30

(akt. 11.12.2018 14:26)

Na wczorajszej Gali podsumowującej miniony sezon T-Mobile Ekstraklasy porozmawialiśmy z prezesem Legii, Pawłem Kosmalą. Mimo że po wydarzeniach z ostatnich dni zdecydowanie łatwiej byłoby spędzić czas na towarzyskich rozmowach przy suto zastawionych stołach i akompaniamencie skrzypcowej muzyki, prezes zdecydował się odpowiedzieć na nasze pytania. Specjalnie dla Legia.Net, Paweł Kosmala podsumowuje miniony sezon w wykonaniu Legii.

 

Panie prezesie, jaki to był sezon dla Legii? Powinniśmy patrzeć na niego po tym, co udało się osiągnąć w Lidze Europy, na zdobycie Pucharu Polski, czy raczej postrzegać miniony sezon przez pryzmat ostatniego, zupełnie nieudanego tygodnia?


- Myślę, że dwie rzeczy trzeba od siebie oddzielić. Wynik w lidze trzeba nazwać porażką, bo to 3. miejsce na koniec, a styl, w jakim spadliśmy z pozycji lidera było fatalne i rozczarowujące. Natomiast jeśli ocenimy cały sezon - zarówno ze strony sportowej, jak i ekonomicznej - to trzeba ocenić go dobrze. Ponownie, po wielu latach, zaistnieliśmy w rozgrywkach międzynarodowych, wypadliśmy tam bardzo dobrze, dzięki czemu zdobyliśmy punkty rankingowe, które będą procentować w przyszłości. Wygraliśmy też Puchar Polski, a to zawsze jest sukcesem. Mam nadzieję, że Młoda Legia wywalczy pierwsze miejsce, bo ma w lidze sporą przewagę. Do tego możemy jeszcze dodać powołania dla naszych zawodników na zbliżające się Euro, bo Legia jest przecież najliczniej reprezentowanym polskim klubem w kadrze. Nie możemy również zapomnieć o zdolnej młodzieży. Jest jednak ta czara goryczy w postaci końcówki sezonu, możemy ją jakoś słodzić tym, co osiągnęliśmy na innych polach, ale nie do końca to się uda.


- Jeśli weźmiemy pod uwagę czynnik ekonomiczny, to był to bardzo dobry rok. Poważnie zwiększyliśmy przychody, samofinansujemy się – już od półtora roku nie pożyczamy żadnych pieniędzy. Mamy najwyższy budżet w lidze, a oparty jest on właśnie na przychodach. Sądzę, że nasza przyszłość, jako klubu, jest dobra. Szkoda tylko, że od nowego sezonu nie przystąpimy do eliminacji Ligi Mistrzów. Jednak dzięki temu sezonowi, teraz w II i III rundzie eliminacji Ligi Europejskiej będziemy drużyną rozstawioną. Ale to ciągle nie Liga Mistrzów. A to było nasze marzenie, myślę że całkiem realne. Niestety, musimy je odłożyć na następny sezon.


Jak włodarze oceniają pracę Macieja Skorży? Mistrzostwo przegrane na ostatniej prostej może kosztować trenera utratę posady?


- Nie chciałbym teraz o tym mówić, wkrótce zostaną podjęte decyzje. Miniony sezon, tak jak już mówiłem, był złożony, a przez to trudny do oceny. W ciągu najbliższych kilku dni poinformujemy opinię publiczną o naszych postanowieniach.


Panie prezesie, tak z ręką na sercu. Czy gdyby mógł pan cofnąć czas do zimy, z klubu odeszłoby trzech podstawowych piłkarzy? Naprawdę rachunek ekonomiczny był ważniejszy od mistrzostwa?


- Rachunek ekonomiczny zawsze musi być brany pod uwagę, szczególnie wtedy, kiedy dostaje się oferty na bardzo dobrym poziomie. Wszystkie kluby sprzedają swoich zawodników, nie jest to rzecz nadzwyczajna. Chodzi o to, żeby kupować taniej, a sprzedawać drożej. Pieniądze otrzymane za tych piłkarzy przysłużyły się właśnie temu, że teraz finansowy standing klubu jest dużo lepszy. W każdym roku dojdzie do jakichś sprzedaży, trzeba tylko robić to umiejętnie.


- Warto zauważyć, że jesienią – z trzema sprzedanymi zawodnikami właśnie – byliśmy na 2. miejscu, mając 4 punkty straty do lidera. Wiosną z kolei to my przez 9 kolejek przewodziliśmy w stawce.


Ale Ariel Borysiuk i Maciej Rybus to młodzi piłkarze, którzy wiosną byliby jeszcze lepsi, niż we wcześniejszej rundzie. Oni cały czas się rozwijają.


- Zarówno Maciej Rybus, Jak i Ariel Borysiuk grali u nas 5 sezonów. Trzeba też się zastanowić, na ile można było ich zatrzymać, jeśli dostali bardzo atrakcyjne oferty, nawet 4-krotnie wyższe. To czysta spekulacja. Nie mówię, aby sprzedawać zawodnika po roku czy dwóch, kiedy jeszcze się u nas rozwija.  Ale kiedy piłkarz argumentuje, że gra tu 5 lat i chciałby pograć w lepszej lidze, za lepsze pieniądze, dalej się rozwijać, to ciężko się z tym nie zgodzić.


- Drugą kwestią jest to, że kwoty otrzymane za Borysiuka i Rybusa mieściły się w dziesiątce najdroższych transferów wszech czasów z polskiej ligi.

 

Czy możemy więc spodziewać się kolejnych transferów latem, aby znów zbilansować budżet?


- Póki co, nie ma o czym mówić. Okno transferowe jeszcze się nie otworzyło, więc jest to przedwczesne pytanie. Na pewno coś się wydarzy na rynku transferowym, jak zawsze.


Będą to transfery gotówkowe czy Legia szuka piłkarzy wyłącznie z kartą na ręku?


- Wszystko zależy od tego, kto odejdzie. W ogóle nie nastawiajmy się na jakieś znaczące ruchy kadrowe, bo nie ma takiej potrzeby. Raczej stabilizacja będzie tutaj cnotą. Tak jak powiedziałem wcześniej: to jest zbyt wczesne pytanie. Nawet jeśli jakieś nazwiska są w kajetach, to mamy dopiero początek maja.


Jak oceni pan, z perspektywy czasu, transfery Ismaela Blanco i Nacho Novo?


- Absolutnie nie wnieśli tej jakości, jakiej ja się spodziewałem i jakiej spodziewali się ci, którzy współdecydowali o ich ściągnięciu. Ich postawa była rozczarowaniem. Inną kwestią jest to, czy można było lepiej zagospodarować ich umiejętności. Obaj mają przecież piękne karty zawodnicze, nie są piłkarzami znikąd, bez nazwiska. Nie zmieścili się jednak w koncepcji trenera, nie grali dużo i nie zostaną z nami.


Jaki wpływ na bieżącą działalność klubu będzie miało odejście prezesa Mariusza Waltera?


- Prezes Walter odegrał ogromną rolę w okresie bytności ITI w klubie. To jest dla nas nowa, ale trudna sytuacja. Do tej pory zawsze mogliśmy liczyć na jego fachowość. Prezes Walter w dalszym ciągu jest akcjonariuszem ITI, czyli właściciela Legii. Zapewne dalej, na ile pozwoli mu zdrowie, choć już nie z pozycji przewodniczącego Rady Nadzorczej, będzie angażował się w sprawy klubu.


Rezygnacja prezesa Waltera świadczy o tym, że Legia jest na sprzedaż?


- Nie, absolutnie nie. Nie ma to nic wspólnego. Myślę, że w kwestii odejścia Prezesa Waltera zagrały emocje, co zrozumiałe, kiedy przegraliśmy mecz z Lechią. Zaznaczam: nie należy wiązać ze sobą tych spraw.


Czy jest pan przekonany, że za rok pojawi się pan na tej Gali jako prezes mistrza Polski?


- Mogę powiedzieć tak: jestem przekonany, że prezes Legii Warszawa pojawi się na tej Gali jako prezes mistrza Polski.

Polecamy

Komentarze (68)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.