News: Paweł Kosmala: "Wielka smuta" się skończyła

Paweł Kosmala: "Wielka smuta" się skończyła

Jan Szurek

Źródło: Gazeta Wyborcza

10.01.2012 08:05

(akt. 12.12.2018 08:57)

<p>- Zaległości już wyrównaliśmy. Wcześniej, gdy mieliśmy dziurę w budżecie, zwracaliśmy się do ITI. W 2010 r. dostaliśmy od właściciela 30 mln zł. Sami zarobiliśmy drugie tyle. W porównaniu z innymi klubami ekstraklasy to i tak nie są złe proporcje. W 2011 roku zrównoważyliśmy budżet, musieliśmy sami dodatkowo zdobyć te 30 mln, które dotychczas pożyczaliśmy z ITI. Przychody uległy podwojeniu i nie pożyczaliśmy. Jesteśmy z tego dumni. Dwa lata temu na Legii panowała "wielka smuta". Dziś organizujemy jedne z najlepszych piłkarskich imprez w Europie - to są oceny przedstawicieli UEFA i klubów, z którymi graliśmy -  mówi w wywiadzie dla Gazety Wyborczej, prezes Legii Paweł Kosmala.</p>

W lutym Legia zagra w 1/16 finału Ligi Europejskiej ze Sportingiem Lizbona. Ale na razie zamiast piłkarzy pozyskujecie działaczy. Z zarządu odwołano Leszka Miklasa, Jarosława Ostrowskiego i Marka Drabczyka. Wszyscy zachowali posady w klubie. Ich miejsca zajęli Piotr Zygo i Rafał Wyszomierski. Dlaczego?


- Legia nie pozyskuje "działaczy", ale ludzi do zarządzania izwiększania przychodów. Do tej pory koledzy z zarządu mieli mnóstwo innych obowiązków. Na przykład odpowiedzialny za budowę stadionu Marek Drabczyk miał także na głowie dział sprzedaży i marketingu. Teraz specjalizacja będzie węższa. Pracy i nowych projektów jest bardzo dużo.


Jak teraz wygląda struktura klubu i jaki jest podział kompetencji między Leszkiem Miklasem, dyrektorem sportowym, a Markiem Jóźwiakiem - dyrektorem rozwoju sportowego?


- Leszek Miklas jest szefem Marka Jóźwiaka, którego główne zadanie to organizacja i rozbudowa skautingu. Ja, poza ogólnym nadzorem nad spółką, będę współpracował z Jarosławem Ostrowskim i Miklasem. Będziemy zajmowali się sprawami sportowymi, bezpieczeństwa, kontraktowymi i prawnymi. Rafał Wyszomierski będzie odpowiedzialny za pion finansowy i stadion. Dziesięć lat pracował w PricewaterhouseCoopers, potem sześć lat w ITI. Piotr Zygo będzie nadzorował to, co bezpośrednio przynosi przychody - dzień meczowy i wszystkie projekty biznesowe. Był prezesem Legii, do której trafił z jednego z banków. Potem był szefem marketingu w telewizji N oraz prezesem zarządu Multikina. Z nim będzie współpracował Marek Drabczyk.


Do tej pory w Legii trwało mozolne przejście ze "złomowiska" sprzed paru lat do stanu obecnego. Do dalszego rozwoju potrzebujemy większej liczby wysokiej klasy specjalistów. Koncern ITI wyprzedaje swoje spółki. Może trzeba było znaleźć miejsce dla tych, którzy tracą posady?


- Multikino pozostało w ITI. Koncern nie zamierza też sprzedać klubu, chce Legię rozwijać. Akcjonariusze wierzą, że Legia może osiągać znacznie wyższe przychody. Prawie siedem lat temu koncern kupił klub za stosunkowo niewielkie pieniądze. Dziś jego wartość jest wielokrotnie wyższa.


Ile Legię kosztują dyrektorzy?


- Koszty zarządzania to kilka procent przychodów. Często firm nie stać na zatrudnienie dobrych specjalistów, a w ten sposób buduje się przewagę nad konkurencją.


Czy dla Drabczyka, Miklasa i Ostrowskiego to nie jest degradacja?


- Wszyscy wciąż odpowiadają za zadania, z którymi świetnie sobie radzili. Zostali odciążeni od pracy w zarządzie, ale swoje kompetencje zachowali.


Akademia Legii szkoli piłkarzy do pierwszej drużyny, która odniosła sukces sportowy i ma najwyższą frekwencję w lidze. Skoro jest tak dobrze, to dlaczego jesienią zdarzyły się opóźnienia z wypłatami?


- Zaległości już wyrównaliśmy. Wcześniej, gdy mieliśmy dziurę w budżecie, zwracaliśmy się do ITI. W 2010 r. dostaliśmy od właściciela 30 mln zł. Sami zarobiliśmy drugie tyle. W porównaniu z innymi klubami ekstraklasy to i tak nie są złe proporcje. W 2011 roku zrównoważyliśmy budżet, musieliśmy sami dodatkowo zdobyć te 30 mln, które dotychczas pożyczaliśmy z ITI. Przychody uległy podwojeniu i nie pożyczaliśmy. Jesteśmy z tego dumni. Dwa lata temu na Legii panowała "wielka smuta". Dziś organizujemy jedne z najlepszych piłkarskich imprez w Europie - to są oceny przedstawicieli UEFA i klubów, z którymi graliśmy. Z drugiej strony wciąż nie mamy zbyt dobrej opinii ze względu na zachowanie kibiców, ale również w UEFA widzą zmianę na lepsze.

Ile kosztuje utrzymanie stadionu?


- Ok. 17 mln zł rocznie.


A utrzymanie drużyny?


- Staramy się, żeby kwota nie przekraczała połowy przychodów, które w poprzednim roku wyniosły ponad 80 mln zł. Chyba żaden klub Ekstraklasy nie jest dzisiaj w stanie osiągnąć nawet zbliżonej proporcji.


Kiedy będą środki na transfery i dlaczego nie ma ich zimą?


- Wysokiej klasy piłkarzy możemy pozyskiwać, wykupując ich z innego klubu lub szukać tych, którzy mają karty w ręku. Ta druga taktyka sprawdziła się w przypadku Ljuboi, Żewłakowa i Kuciaka. Skusiliśmy ich pensją na poziomie średniego europejskiego klubu. Na razie nie mamy innego wyjścia jak starać się to powtórzyć. Na transfery za kilka milionów euro jeszcze długo nie będzie nas stać. Dlatego za kilka lat chcemy mieć w kadrze pięciu - siedmiu wychowanków. Z drugiej strony żeby grać w europejskich pucharach, potrzebujemy piłkarzy dobrych i doświadczonych. Młodzi muszą mieć się od kogo uczyć. Na razie są za słabi fizycznie i piłkarsko, by grać 40 czy 50 meczów w sezonie na poziomie gwarantującym sukcesy.


Ligi, które w ostatnich 15-20 latach przeżyły duży rozwój - grecka czy turecka - opierały wzrost na zatrudnianiu gwiazd. Najpierw mniejszego formatu, potem coraz większego, i to za duże pieniądze.


- Tak, ale nie mamy inwestora szejka, który może szastać milionami. Prezes Gaziantepsporu mówił, że do klubu dokłada 16 mln euro rocznie, a stać go na więcej, bo handluje ropą.


Czy budżet Legii może jeszcze rosnąć?


- Ogromne pieniądze dałby nam awans do Ligi Mistrzów. Dlatego naszym celem jest zdobycie tytułu. Kontrakty ze sponsorami mamy na najwyższym poziomie w Polsce, ale w skali Europy nie są duże. Legia powinna też więcej zarabiać na swojej "medialności". W Polsce prawa telewizyjne są scentralizowane, nie jesteśmy zadowoleni z pieniędzy, które dostajemy za transmisje. Wspomniany Gaziantepspor zarabia z tego tytułu 10 mln euro za sezon. A my dwa.


Gdyby pojawiły się trzy oferty nie do odrzucenia za trzech kluczowych piłkarzy, to Legia sprzeda wszystkich?


- Zgodę musiałby wyrazić trener Maciej Skorża. Gdybyśmy sprzedali trzech zawodników z pierwszej jedenastki, mielibyśmy pieniądze, by w ich miejsce kupić innych. Ale obawiałbym się takiej sytuacji. Drużyna gra z coraz większym automatyzmem, atmosfera w szatni jest doskonała. Nie wyobrażam sobie, że Legia będzie wiosną słabsza. Mamy 13 meczów w lidze do wygrania i co najmniej jeden portugalski zespół do wyeliminowania w pucharach.

Polecamy

Komentarze (190)

Odśwież

Dodając komentarz zobowiązujesz się do przestrzegania

Komentarze osób niezalogowanych, a także zalogowanych, którzy zarejestrowali konto w ostatnich 3 dniach wymagają akceptacji administratora.